Niezły mecz nie wystarczył. Polacy przegrali ze Szwajcarami

Dla polskich szczypiornistów każdy mecz z solidnym rywalem ma dużą wartość. W sparingu ze Szwajcarami, grając w bardzo eksperymentalnym składzie, przez 60 minut byli równorzędnym rywalem, ale przegrali 27:29.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
reprezentacja Polski w piłce ręcznej WP SportoweFakty / Rafał Soboń / Na zdjęciu: reprezentacja Polski w piłce ręcznej
Trener Piotr Przybecki zapowiadał, że mocniej postawi na niedawnych debiutantów, którzy stanowili znaczną część kadry zabranej do Szwajcarii. Na prawym skrzydle cały mecz spędził Krzysztof Komarzewski, Jana Czuwarę odciążył Piotr Jarosiewicz, czas na kole dzielili Kamil Syprzak i 21-letni Paweł Salacz. Z dobrej strony ponownie pokazał się Damian Przytuła, bodaj największy wygrany styczniowych spotkań.

Trener mieszał w składzie, próbował nowych rozwiązań, ale w większości stosował taktykę znaną z poprzednich spotkań. Środek obrony obsadzili Salacz i Syprzak, przez 60 minut harował Denis Szczęsny, który dał zespołowi więcej niż podczas turnieju w Hiszpanii. W ataku walczył tak zażarcie, że dość mocno ucierpiała jego koszulka, wypracował sobie kilka pozycji, rzucił pięć bramek. Polacy rozciągali akcje do skrzydeł, nie zawodził Komarzewski. Zawodnik Wybrzeża Gdańsk radził sobie nawet z trudnych pozycji, wyglądał jak doświadczony kadrowicz, a to przecież na ten moment wybór numer trzy-cztery.

Więcej minut w ataku spędził Salacz, do tej pory grający epizody. Rosły obrotowy wykorzystał swoje okazje, generalnie zostawił dobre wrażenie. Nieźle w roli reżysera wyglądał Adrian Kondratiuk. Zdarzały mu się słabsze momenty, ale występ można zaliczyć raczej do udanych. Regulował tempo, sam próbował wejść. Kilka istotnych piłek odbił Adam Malcher, na plus też Rafał Przybylski, lepszy niż w poprzednich styczniowych spotkaniach.

Do 57. minuty Biało-Czerwoni właściwie cały czas prowadzili. Pod nieobecność największe gwiazdy Andy'ego Schmida najbardziej we znaki dawali się im skrzydłowi, szczególnie Samuel Zehnder i... sędziowie. Arbitrzy byli bardzo gospodarscy. Zirytował się nawet spokojny na co dzień Przybecki. Trzeba przyznać - miał powody. W przedostatniej akcji Polaków, przy wyniku remisowym, Jarosiewicz przeskoczył nad leżącym Szwajcarem. Rywal subtelnie przeszkodził mu w oddaniu rzutu, wytrącił 20-latka z rytmu i skrzydłowy Azotów trafił w Nikolę Portnera. Decyzja sędziów? Piłka dla Helwetów. Gospodarze objęli prowadzenie, a po nieudanej odpowiedzi naszych szczypiornistów wynik przypieczętował z koła Stefan Huwyler.

Rewanż zaplanowano 12 stycznia o godz. 18.00.

Szwajcaria - Polska 29:27 (13:14)

Szwajcaria: Portner, Winkler - Meister 1, Rubin 2, Tynowski 5, Lier 1, Sidorowicz 2, Raemy 2, Röthlisberger, Küttel 1, Huwyler 1, Schelker 2, Zehnder 9, Jud 3, Novak
Kary: 6 min.

Polska: Malcher, Wyszomirski - Czuwara 1, Jarosiewicz 2, Szczęsny 5, Przytuła 2, Kowalczyk, Kondratiuk 2/1, Przybylski 4, Szpera 2, Komarzewski 5, Salacz 2, Syprzak 2/2
Karne: 4/4
Kary: 10 min.

ZOBACZ WIDEO Zgrupowanie Legii bez Arkadiusza Malarza. "Można było rozstać się w inny sposób"
Czy można być zadowolonym ze styczniowych występów kadry?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×