Tomasz Gębala 9 maja 2018 roku zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Po żmudnej rehabilitacji, reprezentant Polski wrócił na mecz z Energą Wybrzeże Gdańsk. - Przed meczem byłem całkowicie spokojny i przygotowany na ten mecz. Już wcześniej wiedziałem, że zagram właśnie w tym spotkaniu i podszedłem do wszystkiego z większym dystansem. Tak też to u mnie wygląda od czasu tej kontuzji. Przez 8 miesięcy byłem kibicem i widziałem to z innej strony. Jestem spokojniejszy na boisku i przynajmniej w tym meczu nie puściły mi nerwy - powiedział rozgrywający.
W piątek Orlen Wisła Płock wygrała z Energą Wybrzeżem 26:21. - Dało się wygrać wyżej. Na początku drugiej połowy wyszliśmy też na pięciobramkowe prowadzenie, ale zabrakło koncentracji i daliśmy się dojść Enerdze Wybrzeżu. Będąc takim zespołem powinniśmy spokojnie prowadzić grę i nie dawać narzucać sobie czyjegoś tempa - przyznał Tomasz Gębala, którego drużyna skorzystała przestoju gdańszczan, który wyraźnie irytował ich na boisku. - Każdego by to frustrowało, bo tak jest jak w pewnym momencie nic nie wychodzi. Nic dziwnego - próbujesz, próbujesz i nic z tego nie wychodzi - zauważył.
Rozgrywający Stali Mielec w I lidze. Zobacz więcej!
Podczas przerwy spowodowanej kontuzją, życie Tomasza Gębali wywróciło się o 180 stopni. - Czy poprzez kontuzję zmieniłem się jako człowiek, to nie mnie decydować. W międzyczasie urodził mi się jednak syn i bycie ojcem całkowicie zmienia podejście. System wartości się zmienia, dziecko jest na szczycie - podkreślił Gębala.
Stal zatrzymała się na Zakrecie. Zobacz więcej!
- Miałem to szczęście w nieszczęściu, że wszystko zdarzyło tym momencie gdy urodziło mi się dziecko. Widziałem jak się zmienia i rozwija przez te kilka miesięcy z tygodnia na tydzień. To jest piękne i bardzo się cieszę, że mogłem wspomóc moją narzeczoną w tym wymagającym dla niej momencie - dodał zawodnik, którego syn odziedziczył w genach jego wzrost. - Tak, jest wielki. W Gdańsku to górna granica, większy się nie urodził - śmiał się szczypiornista Orlenu Wisły.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 101. Spięcia z Adamem Małyszem? Rafał Marton miał na nie sposób