Gorąco w Lubinie, Zagłębiu grozi spadek. "Żądam profesjonalnego podejścia do obowiązków"

Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: Bartłomiej Jaszka (MKS Zagłębie Lubin) w akcji
Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: Bartłomiej Jaszka (MKS Zagłębie Lubin) w akcji

To nie tak miało wyglądać. Zagłębie Lubin poniosło dwie porażki na inaugurację grupy spadkowej PGNiG Superligi. Najwięcej emocji wzbudziła zawstydzająca wpadka z Arką Gdynia. Prezes Witold Kulesza nie ukrywa rozczarowania postawą zespołu.

Przez większość sezonu Miedziowi liczyli się w grze o najlepszą ósemkę, dającą rundę finałową i pewne utrzymanie. Celu nie udało się jednak zrealizować i Zagłębie musiało stanąć do rywalizacji o utrzymanie. Zgodnie z wprowadzonymi w tym roku zasadami - z wyzerowanym dorobkiem, dotychczasowa zdobycz (29 punktów) przestała się liczyć.

Spodziewano się, że lubinianie nie będą musieli drżeć o utrzymanie do końca rozgrywek. Pierwsze dwa spotkania okazały się jednak rozczarowaniem, szczególnie pierwsze z najsłabszą w rundzie zasadniczej Arką Gdynia (zaledwie trzy "oczka" na koncie). Miedziowi przegrali 22:26 (ZOBACZ TUTAJ), do przerwy tracili aż siedem bramek. Kilka dni później wrócili z Gdańska bez zwycięstwa (35:30) i są ostatni w tabeli (WIĘCEJ).

- Jestem bardzo zaniepokojony. O powody takich wyników najlepiej byłoby zapytać zawodników i trenera Jaszkę. Oglądałem mecz z Arką, zespół zagrał bez ambicji, zupełnie bez walki. Nie wiem, jak dokładnie przebiegało spotkanie w Gdańsku, ale w najbliższych dniach porozmawiam ze sztabem. Wcześniej odbyłem rozmowę z zawodnikami i niewykluczone, że jeszcze raz spotkam się z nimi, albo przynajmniej radą drużyny - zapewnił prezes Witold Kulesza.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Niepokojąca forma Lechii. "W Gdańsku kolejny raz coś poszło nie tak"

- Nie ma mowy o zmianie trenera w tym momencie. Raczej winię zawodników, nie trenerów. Co może zrobić szkoleniowiec, skoro zawodnik przez 30 minut w ogóle się nie rusza? Rozumiem, że można przegrać minimalnie, ale strata dziewięciu bramek w pewnym momencie do ostatniej w tabeli Arki? Coś jest nie tak i wydaje mi się, że nie wszystkim zawodnikom chciało się grać - dodaje prezes.

Po porażkach pojawiły się pogłoski o nie najlepszych relacjach między zespołem a trenerem Bartłomiejem Jaszką. - Nie interesuje mnie chemia między zawodnikami a sztabem. W profesjonalnym sporcie nie ma to znaczenia, a raczej nie powinno mieć. Mienią się zawodowcami i to jest ich sposób na życie. Najwyższa pora, żeby mówić o podejściu do wykonywanej profesji. Zawodnicy chcą zarabiać, mieć pieniądze na czas. W Zagłębiu zawsze dostają przelewy w ustalonym terminie, nie ma żadnych opóźnień. Gdybym nie płacił, mógłbym to zrozumieć. W obecnej sytuacji jest to dla mnie niezrozumiałe. Jako szef klubu żądam profesjonalnego podejścia do obowiązków. Jeśli zawodnicy tego nie robią, to nie zarobią pieniędzy - grzmi Kulesza.

Przed Zagłębiem dwa kluczowe spotkania, które mogą poprawić sytuację drużyny. 24 kwietnia Miedziowi zagrają u siebie z Energą MKS-em Kalisz, trzy dni później podejmą Pogoń Szczecin.

Źródło artykułu: