Krnąbrność, upór i reprezentacja. Jose de Toledo opuści Orlen Wisłę Płock, słynny Rosjanin na celowniku

WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Jose Guilherme de Toledo
WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Jose Guilherme de Toledo

Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami, Jose de Toledo już tego lata opuści szeregi Orlen Wisły Płock. Sprawa jednak nie jest tak oczywista, jakby mogło się wydawać. Klub ma przygotowanego następcę, słynnego Konstanina Igropulo.

Kilka dni temu handballowy świat obiegła zaskakująca informacja. Według macedońskich mediów, Jose Guilherme de Toledo - który wiosną przedłużył kontrakt z Orlen Wisłą Płock - miałby odejść z zespołu wicemistrzów Polski (CZYTAJ). Nowym klubem Brazylijczyka miałby zostać zwycięzca Ligi Mistrzów, Vardar Skopje, który poszukuje partnera dla Dainisa Kristopansa.

Jak udało się nam ustalić, transfer jest już przesądzony i de Toledo niebawem powinien zostać ogłoszony jako zawodnik klubu ze stolicy Macedonii Północnej. Potwierdził to również prezes Wisły, Robert Czwartek, w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Odejście 25-latka będzie ogromnym osłabieniem Nafciarzy, nic więc dziwnego, że większość kibiców jest oburzona takim obrotem spraw. Jednak w tym ruchu nie wszystko jest takie oczywiste, jakby mogło się wydawać.

Niespodziewany transfer zawodniczki Pogoni

Tajemnicza kontuzja

Jose de Toledo przez cały miniony sezon był jednym z liderów Wisły. Był kluczowym zawodnikiem nie tylko w ataku, ale także (co chyba najważniejsze u Xaviera Sabate) w defensywie płocczan. Dlatego też, gdy nazwisko reprezentanta Canarinhos nie widniało wśród graczy desygnowanych na drugie starcie finałowe w Kielcach, wiele osób zaczęło pytać - czemu?

ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Sport to ciągła presja i pogoń za wynikiem

Jak się okazało, de Toledo nie wystąpił w rewanżu przeciwko PGE VIVE Kielce z powodu kontuzji kolana. Taka decyzja została podjęta po jednym z ostatnich treningów Wisły. Klub jednak nie poinformował oficjalnie o urazie swojego rozgrywającego, w przeciwieństwie chociażby do problemów zdrowotnych Michała Daszka. Komunikat o stanie zdrowia reprezentanta Polski i konieczności zabiegu pojawił się kilka dni po zakończeniu sezonu.

O de Toledo mowy jednak nie było, więc nikt nie zakładał komplikacji.

Krnąbrny jak Brazylijczyk

Trudno było być dalej od prawdy. Problemy okazały się zdecydowanie poważniejsze. Zdaniem lekarzy, którzy przebadali Brazylijczyka na zlecenie Wisły, konieczne było, aby mańkut poddał się operacji, po czym czekałaby go kilkumiesięczna rehabilitacja. Wstępne szacunki odnośnie przerwy - minimum pół roku. Tym samym de Toledo straciłby cały okres przygotowawczy, ale byłby gotowy do gry chwilę po rozpoczęciu sezonu.

Brazylijczyk miał jednak inne plany na swoje wakacje. W lipcu Canarinhos czekają mistrzostwa panamerykańskie, a de Toledo jest kluczowym zawodnikiem w swojej kadrze. To on był jednym z ojców sukcesu na ostatnich mistrzostwach świata. Sam zawodnik Nafciarzy również nie wyobrażał sobie opuścić turniej.

W związku z tym de Toledo… nie poddał się operacji. Zabieg oraz rehabilitacja zmusiłyby go do odpuszczenia występów w kadrze, więc 25-letni zawodnik postanowił ją opóźnić. Pojechał na zgrupowanie i pod okiem tamtejszych lekarzy skupił się na ćwiczeniach rehabilitacyjnych i stabilizacyjnych. Samemu zabiegowi miał się poddać dopiero po zakończeniu turnieju (w połowie sierpnia), przez co do gry wróciłby zapewne dopiero w 2020 roku.

Ugasić pożar jak najszybciej

Taka decyzja była mocno w niesmak władzom płockiego klubu. De Toledo zignorował zalecenia Wisły, przez co Sabate stracił zawodnika na pół sezonu. Oficjalnie z Płocka wciąż nie wypłynął żaden komunikat; w kuluarach mówiło się jednak, że w klubie są, delikatnie mówiąc, mocno zirytowani zachowaniem Brazylijczyka. Szefowie Nafciarzy postanowili działać i rozpoczęli poszukiwania jego zastępcy.

W międzyczasie z drużyny Vardaru Skopje oficjalnie odszedł Dmitrij Kiselev, zmiennik Dainisa Kristopansa. Tym samym zwycięzca LM zmuszony był do znalezienia partnera do rotacji dla łotewskiego giganta. Wybór padł na… de Toledo, o czym poinformowały lokalne media.

Chociaż transfer Brazylijczyka nie został jeszcze potwierdzony, według naszych informacji jest on więcej niż pewien. Kwota odstępnego również ma satysfakcjonować sterników wicemistrzów Polski. Tym bardziej, że w Płocku postanowili, że nie będą starali się zatrzymać de Toledo za wszelką cenę. W gabinetach Wisły mało kto wierzy, że de Toledo zostanie w Wiśle na sezon 2020/2021. Dodając do tego, że prawy rozgrywający wróci najprawdopodobniej dopiero zimą, decyzja klubu nie wydaje się tak bezsensowna.

Kto w zamian?

Problemem jest teraz znalezienie odpowiedniego zastępcy. Wolnych zawodników, mogących stanowić realne wzmocnienie, można teraz ze świecą szukać. Z kolei umowa z Orlenem wciąż nie jest podpisana.

Na ten moment nie jest jeszcze jasne, kto dołączy do zespołu. Oczy szefostwa Wisły skierowane są ostatnio na wschód. Wśród nazwisk najczęściej przewija się Konstantin Igropulo. Doświadczony Rosjanin, były zawodnik Barcelony, miałby trafić do Nafciarzy na zasadzie rocznego kontraktu. Wszystko zależy jednak od testów medycznych, bo jego zatrudnienie to swego rodzaju ryzyko - Igropulo po odejściu z Mieszkowa Brześć przez rok pozostawał bez klubu.

Źródło artykułu: