Jak poinformowano na oficjalnej stronie EHF-u (Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej), sprawa dotyczy okresu, kiedy reprezentacja Ukrainy walczyła w kwalifikacjach do mistrzostw świata. Miało to miejsce na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku. Podopieczne Borysa Chyzhowa zajęły 2. miejsce w grupie 1. i nie zakwalifikowały się do następnej rundy. Uległy Słowaczkom 32:36 i to ten mecz zdecydował o braku awansu.
Działacze ukraińskiego związku chcieli skorzystać z dwóch występujących w Enerdze AZS-ie Koszalin zawodniczek. Jak dowiedziały się WP SportoweFakty, chodzi o Natalię Wołownyk oraz Natalię Striukową. Polski klub nie wydał jednak takiej zgody.
Tym samym, zdaniem władz EHF, naruszony został artykuł 7.1.2 Kodeksu IHF, a który mówi m.in. o "podstawowej zasadzie i warunku koniecznym istnienia zawodów drużyn narodowych oraz zapewnieniu harmonii międzynarodowych zawodów i stałej profesjonalizacji sportu w Europie i na świecie".
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]
W związku z powyższym nałożono karę finansową w wysokości 4,5 tys. euro. Wyrok nie jest ostateczny. Działaczom Energi AZS przysługuje prawo do odwołania od tej decyzji w ciągu 7 dni. Z naszych informacji wynika, że koszaliński zespół skorzysta z tego prawa i złoży stosowne wyjaśnienia.
Problem w Kielcach. Korona jeszcze nie powiedziała pas. Czytaj więcej!
Jak udało nam się także ustalić, dwie zawodniczki z Ukrainy w pierwszej części minionego sezonu sportowego rzeczywiście nie dostały zgody na wyjazd na zgrupowanie kadry. Z przekazanej WP SportowymFaktom informacji ze strony klubu wynika, że gdyby taką otrzymały, nie mogłyby szybko wrócić do Polski. - Wciąż trwały procedury związane z ich pobytem w naszym kraju, a są to kwestie regulowane przepisami między państwami. Nie mogliśmy tutaj nic przyspieszyć ani ominąć - wyjaśniają koszalińscy działacze.
- Jak tylko procedura dobiegła końca, a zawodniczki otrzymały odpowiednie dokumenty (karty pobytu, które pozwalają im swobodnie przekraczać granice Polski w obie strony), brały udział w kolejnych zgrupowaniach ukraińskiej kadry - potwierdzają. Co więcej, ukraiński związek piłki ręcznej miał o wszystkim wiedzieć, dlatego w polskiej drużynie budzi to jeszcze większe zdziwienie.
- Nie rozumiemy, dlaczego mielibyśmy ponosić konsekwencje za takie a nie inne przepisy międzynarodowe dotyczące cudzoziemców, w tym przypadku te obowiązujące między Polską a Ukrainą - dodają.
W Koszalinie grała też trzecia szczypiornistka z tego kraju, Tamara Smbatian. Problem ten jej nie dotyczył, mogła brać udział we wszystkich zgrupowaniach swojej reprezentacji. Ta czołowa rozgrywająca PGNiG Superligi Kobiet swoją dalszą karierę będzie kontynuować w lidze rumuńskiej (więcej tutaj).