Marazm po Argentynie, czyli stan posiadania kadry szczypiornistów

Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: Arkadiusz Moryto
Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: Arkadiusz Moryto

Do ME 2020 niecałe trzy miesiące, a w kadrze szczypiornistów ciągle bez przełomu. Turniej w Argentynie obnażył słabości reprezentacji Polski. Powodów do optymizmu niewiele.

Skoro po turnieju pochwały zbierają głównie bramkarze Mateusz Kornecki i Adam Morawski, to wiele mówi o postawie Polaków w Argentynie. Pomimo wysiłków golkiperów, bilans jest niepokojący - zaledwie remis z Hiszpanią B, porażka 19:20 z Argentyną, grającą bez Diego Simoneta, i katastrofalny występ przeciwko Rosji (19:30), do jak najszybszego zapomnienia. Jeśli turniej w odległym San Juan miał kogokolwiek uspokoić, to udało się osiągnąć zupełnie odmienny efekt.

Trzeba pamiętać, że kadra dopiero nabierze ostatecznego kształtu, gdy dołączą rekonwalescenci. Na razie Polacy wypadają bardzo blado w ataku, szczególnie pozycyjnym. Z taką grą nie będą mieli czego szukać na czempionacie. Trener Patryk Rombel liczy, że szykowany do roli środkowego prawoskrzydłowy Wisły Michał Daszek wznowi treningi w grudniu, na pieczątkę klubowego lekarza czeka też Paweł Paczkowski. W teorii obaj powinni ożywić kadrę. - Byłem w Veszprem, Paweł powoli zbliża się do powrotu. Myślę, że w połowie listopada może otrzymać pierwsze szanse - zdradza selekcjoner. Minuty w Bundeslidze zaczął też łapać kolejny z pechowców, Maciej Majdziński.

Dopóki Daszek nie doprowadzi barku do stanu używalności, za prowadzenie gry będą odpowiedzialni Maciej Pilitowski i Adrian Kondratiuk. W Argentynie mieli przebłyski, ale głównie w indywidualnych akcjach, współpraca z resztą kulała. No może poza obrotowymi, którzy wyglądali całkiem nieźle. - Myślę, że dobrze sobie poradzili. Równy był zwłaszcza Kamil Syprzak, widać po nim, że czuje się lepiej po przeprowadzce z Barcelony do Paryża. Zresztą sam nawet podkreśla w rozmowach, że po słabszym okresie w Hiszpanii zaczyna się odbudowywać - potwierdza Rombel.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Czy Robert Lewandowski ma szansę na Złotą Piłkę? "Życzę mu tego z całego serca"

Testy rozgrywających zaburzyła kontuzja Pawła Gendy, w pełni zdrowia poważnego kandydata do ME 2020. Zawodnik VfL Luebeck-Schwartau drugi raz zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i turniej będzie śledzić w telewizji. Wbrew pierwotnym planom, ciężar musiał dźwignąć osamotniony Antoni Łangowski. - Chcieliśmy "Tolka" oszczędzać, bo ma problemy ze ścięgnem Achillesa. Sytuacja tak się ułożyła, że musiał grać. Staraliśmy się go odciążać, ale Adrian Kondratiuk na tej pozycji to tylko chwilowe rozwiązanie - przyznaje selekcjoner.

ZOBACZ: Daniel Dujshebaev wraca po kontuzji!

Właśnie obsada lewego rozegrania będzie jedną z bolączek przed ME 2020. Na tle reszty wybija się Łangowski, pod uwagę wchodzi aktualnie kontuzjowany Paweł Podsiadło i... to by było na tyle. Tomasz Gębala nie zakończy rehabilitacji przed wiosną (ZOBACZ), Rombel podkreśla, że nieobecny w San Juan Piotr Chrapkowski (kontuzja pleców) gra w Magdeburgu wyłącznie w obronie, więc taką samą rolę będzie pełnił w jego zespole. Brakuje więc armat, chyba że selekcjoner sięgnie niżej, do kadry B.

W sparingach z Holendrami wyróżniali się środkowy Gwardii Maciej Zarzycki i odradzający się po przeciętnych miesiącach Szymon Sićko. - Rzeczywiście, zagrali obiecująco, ale Szymon wciąż jest bardzo nierówny. Przed nikim nie zamykam drzwi, oglądam kilkanaście spotkań w tygodniu, by wybrać optymalny skład. W grudniu znowu będziemy trenować razem z kadrą B. Jeśli uznamy, że ktoś będzie nam w stanie pomóc, to po niego sięgniemy - mówi Rombel.

Inne bolączki? Rafał Przybylski znowu zawiódł w reprezentacji, na jego tle znacznie lepiej wyglądał Michał Szyba. Sobą nie był Arkadiusz Moryto, pudłujący nadzwyczaj często, sprawiający wrażenie przemęczonego. - Nie uważam, że nadmiernie eksploatowaliśmy Arka. Poleciał z nami Marek Szpera, którego obecność na placu wiązała się z niektórymi schematami gry, na zgrupowaniach pojawia się Krystian Bondzior - komentuje selekcjoner. Jako tako (i to nie zawsze) wyglądała praca w obronie, chociaż wiele razy Kornecki i Morawski byli zdani sami na siebie (nie raz ratując kolegom skórę).

Po eskapadzie do Argentyny wątpliwości jakby więcej niż wcześniej. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, do kadry wskoczą Daszek, Paczkowski, zapewne Majdziński, może Michał Potoczny. I to by było na tyle, więcej nowości nie należy się spodziewać. W grudniu w Tarnowie (27-29.12) okaże się, ile można wypracować przez 8 dni wspólnej pracy, czyli podczas najdłuższego zgrupowania za czasów Rombla.

Mistrzostwa Europy w połowie stycznia 2020 roku. Polacy wylądowali w grupie ze Szwedami, Szwajcarami i Słoweńcami. Występy z Argentyny nie dają wielkiej nadziei na jakąkolwiek zdobycz punktową.

Źródło artykułu: