Kiedy zdobywać punkty, jeśli nie w starciu z beniaminkiem Superligi? Stal Mielec przed 10. kolejką zamykała tabelę, ale liczyła, że uda się przełamać w starciu z lokalnym rywalem. Zamiast kompletu punktów, przyszło spore rozczarowanie.
Trzeba oddać, że Grupa Azoty całkiem dobrze radzi sobie w Superlidze w starciach z rywalami ze środka/dołu tabeli. Tarnowianie nie zawiedli w derbach i zgarnęli trzecie zwycięstwo. "Katem" Stali okazał się Jakub Kowalik, który rzucał decydujące bramki w końcówce. Wspierał go skuteczny w ostatnich minutach Rennosuke Tokuda. Mielczanom nie pomógł Dzianis Wołyncew, który przez większość spotkania miał skuteczność w granicach 100 proc.
Gracze Stali, jak w wielu tegorocznych spotkaniach, nie wykorzystali szans po błędach rywali. W ważnych momentach dobrze bronił Patryk Małecki i nie pozwolił, by beniaminkowi stała się krzywda. Jeśli dalej tak pójdzie, a nie zapowiada się na przełom, to drużyna Dawida Nilssona znów będzie heroicznie bronić się przed utrzymaniem.
Grupa Azoty Tarnów - SPR Stal Mielec 27:23 (12:10)
Grupa Azoty: Małecki (12/33 - 36 proc.), Ciochoń (0/2) - Kowalik 7, Misiewicz 4, Pedryc 4, Tokuda 4, Nowak 3, Sanek 2, Lazarowicz 2, Tarcijonas 1, Niemiec, Jewuła, Wojdan, Grabowski, Grozdek
Karne: -
Kary: 8 min. (Nowak, Lazarowicz, Kowalik, Pedryc)
Stal: Andjelić (13/40 - 33 proc.) - Wołyncew 7, Wojdak 4, Dutka 4/4, Adamczak 3, Olszewski 1, Wilk 1, Krępa 1, Krupa 1, Jędrzejewski 1, Kornecki, Skuciński, Chodara, Mochocki, Grzegorek
Karne: 4/4
Kary: 6 min. (Krupa, Krępa, Grzegorek)
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #8: Iga Baumgart-Witan. Baba nie do zajechania