Liga Mistrzów. PGE VIVE Kielce - Vardar Skopje. Dominacja mistrzów Polski, Macedończycy bezradni w Hali Legionów

PAP/EPA / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu:  Alex Dujshebaev
PAP/EPA / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Alex Dujshebaev

Sobota była dniem mistrzów Polski. Szczypiorniści PGE VIVE w doskonałym stylu pokonali Vardar Skopje. Kielczanie zwyciężyli aż dziesięcioma trafieniami - 35:25.

Remis w Skopje podrażnił mistrzów Polski. Od pierwszej minuty starcia w Hali Legionów widać było, że kielczanie za wszelką cenę chcą uniknąć błędów popełnionych w stolicy Macedonii. Żółto-biało-niebiescy nie wdali się z gośćmi w żadne przepychanki, po prostu od początku narzucili mocny rytm i szybko dali rywalom do zrozumienia, że u siebie to oni będą rozdawali karty.

Skopijczycy do Kielc przyjechali bez trzech rozgrywających - do kontuzjowanych Jose Guilherme de Toledo i Siergieja Gorboka dołączył Dainis Kristopans (w poprzednim spotkaniu był w składzie, ale nie wyszedł na parkiet) i znów musieli eksperymentować ustawieniem w drugiej linii. Tym razem Macedończycy mogli jednak liczyć na Christiana  Dissingera, który tydzień wcześniej nie zagrał, a teraz wyszedł w pierwszej siódemce.

Eduard Kokszarow znów chciał zaskoczyć szczypiornistów PGE VIVE - tym razem na prawej flance nie grał Ivan Cupić, a Pawieł Atman, który zdecydowanie lepiej czuje się po drugiej stronie boiska. Mistrzowie Polski nie dali się jednak zbić z tropu i błyskawicznie rozpoczęli budowanie przewagi. Vardar znów stosował wariant siedmiu na sześciu w ataku, ale gospodarze doskonale spisywali się w obronie - grali bardzo czujnie i tylko w pierwszej połowie rzucili pięć goli na pustą bramkę (trzy Blaż Janc, po jednej bracia Dujszebajewowie).

ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020. Izrael - Polska: Piątek bez swoich rewolwerów. "To nie był dobry moment na wypuszczenie takiego komunikatu"

Atak to zresztą była mocna strona mistrzów Polski - kielczanie rozrzucali rywali, jak chcieli, bardzo dobrze funkcjonowała współpraca z obrotowymi, bombowymi rzutami z drugiej linii popisywał się Kulesz i szybko przewaga żółto-biało-niebieskich urosła do pięciu trafień.

Czytaj też: Romaric Guillo może zostać w Kielcach na dłużej. Wszystko zależy od klubowego konta

Skopijczycy kombinowali, kombinowali i w końcu wpadli na pomysł jak spowolnić rozpędzonych gospodarzy - w ich bramce pojawił się Marko Kizikj. 18-latek zanotował kilka ważnych obron, jego koledzy wykorzystali sytuację i nieco zmniejszyli straty. Do remisu doprowadzić im się jednak nie udało, na przerwę kielczanie zeszli prowadząc trzema trafieniami.

Pierwszą bramkę drugiej połowy rzucił Dissinger, tym samym zmniejszając prowadzenie PGE VIVE do dwóch trafień. To jednak było na tyle. Kielczanie nie pozwolili rywalom się rozpędzić, wręcz przeciwnie - to oni grali prawdziwy koncert i z każdą kolejną akcją wyglądali na coraz bardziej zmotywowanych.

W Skopje Andreas Wolff obronił zaledwie trzy piłki i widać było, że był tym mocno sfrustrowany. Zdecydowanie lepiej wyglądał jego występ w Hali Legionów i chociaż grał z kontuzją stawu skokowego, kilkukrotnie doprowadził do furii graczy Vardaru.

Macedończycy zresztą byli bezradni - grali bez pomysłu, nie mieli siły, byli nieuważni, kielczanie sprawili, że goście zupełnie nie potrafili się odnaleźć. Na pięć minut przed końcem zawodnicy Tałanta Dujszebajewa prowadzili już dziewięcioma trafieniami, a po ostatnią deskę ratunku sięgnął jeszcze Kokszarow i poprosił o czas. Na nic on się jednak zdał, gospodarze chwilę później podwyższyli przewagę do dziesięciu trafień i mogli cieszyć się z dobrze wykonanego zadania.

Liga Mistrzów, 8. kolejka:

PGE VIVE Kielce - Vardar Skopje 35:25 (17:14)

PGE VIVE: Wolff, Kornecki- Vujović 4, Karacić 6, A. Dujshebaev 3, Pehlivan 3, Aguinagalde 2, Janc 4, Lijewski, Kulesz 3, Fernandez Perez 2, D. Dujshebaev 2, Karalek 6, Guillo.

Vardar: Ghedbande, Kugis, Kizkij - Stoiłow 5, Kukułowski, Dimitrioski, Sikosek-Pelko, Dissinger 2, Atman, Skube 6, Kałarasz 2, Cupić 1, Dibirow 9, Sziszkariew, Goropiszin

Źródło artykułu: