W obozie Chrobrego wciąż wierzą w awans do czołowej "ósemki". Głogowianie w trzech ostatnich kolejkach dołożyli 5 punktów, w dwóch meczach kończyło się przegraną po rzutach karnych. Z kolei Grupa Azoty ma na rozkładzie Gwardię Opole i z całą pewnością na Dolnym Śląsku nie pozostawała bez szans na kolejny sukces.
Pogoń o sekundy od sprawienia największej sensacji w 2019 roku w Płocku. Czytaj więcej!
Niemniej, już po 30 minutach można było mówić, że emocji w tym spotkaniu nie uświadczymy (19:12). Nawet pomimo tego, że miejscowi aż 18 minut spędzili na ławce przeznaczonej dla ukaranych zawodników. Także liczba strat większa była w ekipie z Dolnego Śląska. Wszystkie pozostałe statystyki przemawiały już za drużyną Witalija Nata. Od 11. minuty odpowiedzialność za wynik wziął na siebie Adam Babicz i jak się potem okazało, był katem dla rywali. Skończył z dorobkiem 9 trafień, w tym 3 z rzutów karnych.
Miejscowi lepiej ustawiali się w obronie, starali się szybko wyprowadzać ataki. Przerwa na żądanie Marcina Markuszewskiego nic nie dała. Tablica wskazywała stan 14:9, a po niej przewaga wzrosła do 8 bramek. Szkoleniowiec beniaminka PGNiG Superligi Mężczyzn mógł jedynie rozłożyć bezradnie ręce i czekać na dalszy przebieg wydarzeń. Dziwić mógł choćby fakt, że goście niespecjalnie potrafili wykorzystać przewagę liczebną, a tych szans mieli naprawdę dużo.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Daniela Hantuchova i legendarny hokeista. Media już plotkują
Zobacz także: Gwardia Opole w odwrocie
Ważną rolę odegrały choćby elementy wykonane z siódmego metra. Ale zarówno Łukasz Kużdeba, jak i Damian Misiewicz wykonywali je z zaledwie 50-procentową skutecznością. Owszem, grę starali się ciągnąć Jakub Kowalik oraz Kamil Pedryc. Tylko ci dwaj zdobyli w sumie 14 bramek. Wszystko to było jednak zbyt mało na dobrze dysponowanych głogowskich szczypiornistów. Mecz już w 40. minucie zakończył Krzysztof Tylutki.
Druga część zawodów zakończyła się remisem po 15, ale marne to pocieszenie dla Grupy Azoty, która nie poprawiła swojej pozycji w tabeli, a przy zwycięstwie Stali Mielec z Torus Wybrzeżem Gdańsk tarnowian od ostatniego miejsca dzielą już tylko 2 "oczka". Zawiedli Wojciech Dadej oraz Rennosuke Tokuda. Brawa za to dla Grzegorza Barnasia, który odbił 6 rzutów kończąc rywalizację ze skutecznością na poziomie 50 procent. Chrobry po zwycięstwie wskoczył już na 9. pozycję.
PGNiG Superliga, 17. kolejka:
Chrobry Głogów - Grupa Azoty Tarnów 34:27 (19:12)
Chrobry: Stachera, Kapela, Siedlecki - Podobas, Sadowski 6, Klinger 2, Babicz 9 (3/3), Przysiek 3, Tylutki, Marszałek, Orpik 5, Jamioł 2, Krzysztofik 3, Bekisz 4 (0/1), Makowiejew.
Karne: 3/4.
Kary: 18 min. (Tylutki - 6 min., Orpik - 4 min., Podobas, Sadowski, Babicz, Bekisz - 2 min.).
Czerwona kartka: Krzysztof Tylutki z gradacji kar w 40. minucie meczu.
Grupa Azoty: Barnaś, Małecki - Tokuda 1, Wojdan 3, Sanek, Nowak 1, Tarcijonas 2, Kowalik 7, Dadej, Ciochoń, Kużdeba 5 (2/4), Misiewicz 1 (1/2), Pedryc 7, Grozdek.
Karne: 3/6
Kary: 8 min. (Kowalik, Grozdek - 4 min.).
Sędziowie: D. i J. Mroczkowscy (obaj z Sierpca).
Widzów: 1000.