Jak uczyć się, to od najlepszych. Trener Patryk Rombel nie ukrywa, że czepie wzorce z hiszpańskiej piłki ręcznej, oparł na nim przygotowany przez siebie program jednolitego szkolenia w kategoriach juniorskich. Na sześć dni przed ME 2020 nadarzyła się okazja do weryfikacji wdrażanych schematów przez najlepszego z możliwych wykładowców.
Hiszpanie przez 30 minut nie występowali w roli nadzwyczaj surowych nauczycieli, zdarzały im się poważne nieporozumienia, a trzeba przyznać, że Polacy umieli z nich skorzystać. Przemysław Krajewski czaił się na przechwyty, boczni rozgrywający, głównie Antoni Łangowski, potrafili znaleźć sobie miejsce. Znowu korzystne wrażenie zostawiał Dawid Dawydzik, przepychał takich tuzów jak Viran Morros. Jak tak dalej pójdzie, to Azoty Puławy będę przebierać w ofertach za kołowego.
Pogoń rozpoczęła przygotowania do drugiej rundy. Czytaj więcej!
Hiszpańscy obrotowi dawali z kolei szkołę polskim obrońcom, dokładniej Adria Figueras. Tak skupiał na sobie uwagę, że rozgrywający oddawali rzuty z korzystnych pozycji i nie było co zbierać. Do tego Biało-Czerwoni nie radzili sobie z wysuniętym kryciem, kilkuminutowy fragment przegrali 2:8, ale rosnąca strata nie zniechęciła do walki.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: skandal podczas biegu. Klepnął dziennikarkę w pośladki
Było o co walczyć, trener Patryk Rombel rotował składem, sprawdzając przydatność poszczególnych graczy, w końcu trójka, w tym jeden bramkarz, odpadną na ostatniej prostej. Więcej minut dostali m.in. Michał Szyba i Krystian Bondzior. Za prowadzenie akcji ponownie odpowiadał Michał Olejniczak. 18-latek szarpał, kilka razy otworzył dostęp do bramki, ale rzutowo nie mógł się przebić.
Test wypadł całkiem udanie. Polaków tak naprawdę pogrążyły błędy własne i pomyłki, wystarczy wspomnieć dwie zmarnowane przez Kamila Syprzaka 100 proc. okazje. Przewaga rosła i malała, ale zwycięstwo Hiszpanów nie było zagrożone. Szczególnie w ostatnim kwadransie ich przewaga stała się wyraźna, sposobności do kontr było bez liku.
Zobacz także: obiecujący środkowy rozgrywający Jakub Moryń poza Azotami Puławy
W końcówce, gdy mecz był rozstrzygnięty i Hiszpanie nie forsowali tempa, nasi szczypiorniści wykrzesali z siebie jeszcze pokłady energii. Kilka piłek odbił Mateusz Kornecki, ciekawie rozgrywał Maciej Pilitowski, odważnie przedzierał się Szymon Sićko. Zamiast spodziewanego pogromu zobaczyliśmy całkiem niezły obraz reprezentacji.
Polska - Hiszpania 31:35 (13:15)
Polska: Morawski, Zakreta 1, Kornecki - Chrapkowski, Szyba 1, Dawydzik 5, Bondzior 2, Przybylski 3, M. Gębala, Kondratiuk, Jarosiewicz 3, Moryto 1, Syprzak 2, Pilitowski 1, Łangowski 2, Majdziński, Sićko 4, Krajewski 5, Olejniczak.
Hiszpania: P. de Vargas, Corrales, Hernandez - Maqueda 3, D. Fernandez 2, Entrerrios 1, A. Dujshebaev, Sarmiento, Aguinagalde, Sole 3, Goni 3, Figueras 3, Morros, J. Canellas 7, Arino 2, Guardiola 3, Fernandez Perez 3, Balaguer, D. Dujshebaev 1, Gomez Abello 4.