Na dwie kolejki przed końcem mistrzowie Polski pozostają w grze o drugą lokatę, ale trzeba przyznać, że to zadanie arcytrudne i w dużej mierze zależne od słabości rywali. Bardziej prawdopodobne, że VIVE uda się wskoczyć przed Montpellier. Francuski zespół jedzie do jaskini lwa, do Veszprem. Kielczanie do Zaporoża, gdzie będą faworytami.
Za VIVE przemawia nie tylko przebieg i rezultat pierwszej potyczki (33:26, 11 bramek przewagi do przerwy). Motor gra wyłącznie o prestiż, do tej pory tasował się z Mieszkowem Brześć na dwóch ostatnich miejscach. Nie dość, że forma zespołu przeciętna, to z Zaporoża ewakuowali się Dener Jaanimaa, Stanisław Żukow, Wiktor Kirejew i Igor Soroka. Czwórka istotnych graczy wolała ambitny projekt w Moskwie, ale nie oznacza to rychłego końca Motoru. Władze ogłosiły kilka dni temu, że od nowego sezonu na ławce zasiądzie Gintaras Savukynas, dotychczasowy trener fińskiego Cocks.
Mistrzowie Ukrainy nadal mają kim straszyć - Boris Puchowski to aktualnie lider strzelców Ligi Mistrzów, Aidenas Malasinskas niejednokrotnie ukłuł najlepszych w Europie. Poza tym w Zaporożu zawsze jest gorąco dla przyjezdnych. VIVE przekonało się o tym rok temu, kiedy w fazie TOP 16 zremisowali 33:33. Cztery lata wcześniej udało się wyrwać zwycięstwo 28:27.
Co ważne, trener Tałant Dujszebajew będzie mógł skorzystać z większości zawodników (poza Tomaszem Gębalą i Mariuszem Jurkiewiczem). Do gry gotowy jest też Daniel Dujshebaev, ale ze względu na przewlekły uraz barku jeszcze oszczędzany w ataku.
ZOBACZ: Sensacja w Pucharze Polski
ZOBACZ: Francuz odchodzi z VIVE
HC Motor Zaporoże - PGE VIVE Kielce / 20.02.2020, godz. 17:30
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: co za umiejętności! Tę akcję w futsalu można oglądać w nieskończoność