Nieobliczalny, ale groźny - szczególnie na własnym parkiecie. Taki jest zespół Motoru Zaproże, nawet po stracie czterech niezwykle ważnych zawodników. Drużyna z problemami, a jednak w kluczowych momentach potrafiąca się zmobilizować i walczyć na równi z najlepszymi. Ten sezon w wykonaniu zaporożan nie jest imponujący, zdołali zebrać jedynie cztery punkty, tylko raz udało im się zwyciężyć, a jednak mistrzowie Polski musieli się przed meczem z Ukraińcami maksymalnie skoncentrować i sumiennie przygotować.
Żółto-biało-niebiescy zaczęli doskonale. Pierwszymi trafieniami podzielili się Artsiom Karalek i Alex Dujshebaev i to oni przez większą część pojedynku byli motorami napędowymi kieleckiej siódemki. Szczypiorniści z województwa świętokrzyskiego błyskawicznie zbudowali przewagę, zaczęli od prowadzenia 5:1, a po chwili na tablicy wyników widniało już 8:2. Ukraińcy nie mieli pomysłu na powstrzymanie rywali. Kielczanie grali niezwykle czujnie w obronie, co piekielnie utrudniało zadanie rozgrywającym Motoru.
Czytaj też: Romaric Guillo odejdzie z PGE VIVE Kielce
Zaporożanom brakowało werwy i kompletnie nie mogli się odnaleźć na parkiecie. Mistrzowie Polski nie oglądali się na przeciwników, tylko robili swoje. Gdy Ukraińcy nieco się otrząsnęli, gracze Tałanta Dujszebajewa prowadzili pięcioma trafieniami i bez większych problemów kontrolowali wynik.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Marcin Wasilewski sprawił żonie prezent
Kielczanie grali konsekwentnie, nie musieli zresztą odpalać żadnych fajerwerków, bo gospodarze w żaden sposób nie potrafili im zagrozić. Aidenasowi Malasinskasowi całkowicie rozregulował się celownik, Boris Puchowski robił, co mógł, ale efekty jego starań nie były zadowalające. Zaporożanie błądzili po omacku, a kielczanie robili swoje. Żółto-biało-niebiescy znów imponowali dograniami do koła, dobrze spisywali się w kontratakach, kilka fantastycznych parad zapisał też na swoim koncie .
Czytaj też: Tomasz Gębala może zagrać w sezonie 2019/20
Wypracowana w pierwszej połowie przewaga dała kielczanom ogromny komfort. Gospodarze w drugiej części meczu bardzo starali się, by zmniejszyć straty, ale przyjezdni ani myśleli, by pozwolić rywalom na załapanie odpowiedniego rytmu.
Zaporożanie byli jednak cierpliwi - na kwadrans przed ostatnią syreną przegrywali ośmioma trafieniami, a jednak potrafili się zmobilizować i rzucić do zmniejszania. W pięć minut udało im się odrobić cztery bramki i tym razem cierpliwość stracił trener Dujszebajew.
W końcówce kielczanie nieco uspokoili swoją grę i ostatecznie zwyciężyli, dzięki czemu mają na swoim koncie szesnaście punktów i plasują się na trzeciej pozycji w grupie B.
Liga Mistrzów, 13. kolejka:
HC Motor Zaporoże - PGE VIVE Kielce 26:33 (14:19)