PGNiG Superliga Kobiet. Robert Lis nie ma żalu po zwolnieniu. "Spędziłem w Perle fajne lata"

Materiały prasowe / Facebook: MKS Lublin / Przemek Gąbka / Na zdjęciu: Robert Lis był m.in. trenerem MKS Perły Lublin
Materiały prasowe / Facebook: MKS Lublin / Przemek Gąbka / Na zdjęciu: Robert Lis był m.in. trenerem MKS Perły Lublin

- Nie mam żalu do Perły - mówi nam Robert Lis, niedawno zwolniony z Perły Lublin. Szkoleniowiec doprowadził zespół do trzech mistrzostw Polski.

Trener mistrzyń Polski stracił pracę, pomimo kontraktu ważnego także na sezon 2020/21. Niespodziewanie zastąpił go były selekcjoner reprezentacji - Kim Rasmussen.

- Nie mam absolutnie żalu, to istota życia trenera. Klub dokonał oceny mojej pracy i miał prawo mnie zwolnić. Spędziłem trzy naprawdę fajne lata w Lublinie, będę dobrze wspominał Perłę. Sprawdziłem się w pracy z kobietami, nie wykluczam, że kiedyś moje trenerskie losy tak się potoczą, że wrócę do kobiecej piłki ręcznej, ale chciałbym teraz popracować z mężczyznami - komentuje Robert Lis.

Dla byłego reprezentanta Polski praca w Lublinie była pierwszą z damską drużyną. Bilans trzyletniej przygody prezentuje się więcej niż przyzwoicie - MKS Perła zdobyła trzy tytuły mistrzowskie, ale nie była w stanie postawić się rywalkom w Lidze Mistrzyń i Pucharze EHF.

Mówi się, że Lis w przyszłym sezonie może poprowadzić KPR Legionowo, o ile klub spełni wymogi licencyjne w Superlidze. - Nie ma o czym mówić. Na razie spokojnie podchodzę do swojej przyszłości - mówi trener.

ZOBACZ: Zmiany w Tarnowie
ZOBACZ: KPR zbiera środki na Superligę

ZOBACZ WIDEO: Wenta o sytuacji piłki ręcznej w obliczu koronawirusa. "Przesunięcie rozgrywek nie jest do końca sprawiedliwe"

Źródło artykułu: