W półfinale Mistrzostw Polski zmierzycie się z Vive Kielce. Chyba nie jest to dla Ciebie zaskoczenie?
- Powiem szczerze, że po cichu liczyłem na to, że Piotrków będzie w stanie nawiązać walkę. Widać po wyniku, że piotrkowianie próbowali jednak chyba zabrakło im sił i do półfinału awansowało Vive.
Nie lepiej był było w walce o finał zmierzyć się z Kiperem?
- W obecnym sezonie obydwie drużyny prezentowały podobny poziom, a to, że zagramy z Vive a nie z Kiperem nie ma większej różnicy. To my jesteśmy Mistrzami Polski i niech martwią się drużyny, które trafiają na nas.
Rozprawiliście się z Chrobrym Głogów w dwóch meczach. Czy według Ciebie fakt, iż w konfrontacji Vive z Kiperem do wyłonienia półfinalisty potrzebny był trzeci mecz może mieć znaczenie w kontekście spotkań z kielecką drużyną?
- Na pewno będzie miało to znaczenie, aczkolwiek pewnie niezbyt duże. W dzisiejszej dobie medykamentów, które są dostępne dla sportowców takie zmęczenie można wyeliminować w kilka dni, także nie będzie to miało wielkiego wpływu na pojedynki z nami.
Kilka słów o drużynie Vive...
- W Kielcach zawsze wymaga się od drużyny, żeby każdego roku walczyli o mistrzostwo, ale kiedy przychodzi co do czego i trzeba o nie walczyć zawodnicy nie wytrzymują chyba ciśnienia. W rundzie zasadniczej Vive grało "w kratkę" - potrafiło wygrać wysoko z Wisłą Płock i przegrać z dużo niżej notowanymi rywalami. Vive to młoda, nieprzewidywalna drużyna, która za jakiś czas może walczyć o najwyższe cele i osiągać najlepsze wyniki.
Jakie są silne strony Vive Kielce?
- Uważam, że musimy uważać na każdą formację kieleckiej drużyny. Jak już wspomniałem w Vive występują młodzi zawodnicy, grający bardzo ambitnie. Vive praktycznie na każdej pozycji ma dobrych graczy. Myślę tu przede wszystkim o Mateuszu Jachlewskim, Pawle Podsiadło, bramkarzach...
A słabe strony Vive?
- Najsłabszą stroną Vive jest to, że w walce o finał musi się zmierzyć z nami.
Rozmawiał Łukasz Lemanik