Chyba nikt nie przewidywał, że Orlen Wisła Płock straci punkty już na inaugurację. Owszem, Sandra Spa Pogoń Szczecin to drużyna z wieloma uznanymi ligowcami, ale do tej pory nie potrafiła wytrzymać wysokiego tempa przez całe spotkanie. Tym razem narzuciła Nafciarzom twarde warunki w obronie, a wicemistrzom Polski zupełnie nie układała się gra w ataku. Z przebiegu 60 minut Portowcy zasłużyli na wygraną (26:24).
Wisła znalazła się w trudnym położeniu, bo strata ze Szczecina może okazać się bardzo bolesna - w tym roku zrezygnowano z formatu play-off, już na starcie główny rywal z Kielc ma przewagę nad Nafciarzami.
Jakby tego mało, to jeszcze starcia z rywalami mocno odczuli Michał Daszeki i Niko Mindegia. Ten pierwszy, bodaj najlepszy z płockich graczy w Szczecinie, złamał nos. Hiszpan natomiast zakończył mecz kwadrans przed końcem z powodu kontuzji stawu skokowego. Nie wiadomo jeszcze, jak długo (i czy w ogóle) będą musieli odpoczywać, ale urazy mogą jeszcze utrudnić przygotowania do spotkania 2. kolejki z silniejszym rywalem niż Pogoń, Górnikiem Zabrze. To właśnie zespół z Górnego Śląska jako ostatni (nie licząc VIVE) znalazł sposób na Nafciarzy.
Problematyczna może być zwłaszcza obsada prawego rozegrania. Daszek z konieczności zagrał w Szczecinie w drugiej linii, bo na Pomorze Zachodnie nie pojechali Predrag Vejin i David Fernandez. Hiszpański mańkut, z którym wiązano duże nadzieje, wciąż trenuje indywidualnie po kontuzji kolana z wiosny i nie wiadomo, kiedy na dobre dołączy do kolegów.
ZOBACZ:
Ogromna sensacja w Szczecinie!
Wymagający rywale Polaków podczas MŚ 2021
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała