ME 2020 kobiet. Turniej jednym wielkim absurdem?

Materiały prasowe / Tomasz Folta / ZPRP / Na zdjęciu: reprezentacja Polski piłkarek ręcznych
Materiały prasowe / Tomasz Folta / ZPRP / Na zdjęciu: reprezentacja Polski piłkarek ręcznych

Jeśli norweskie władze nadal będą tak radykalne w przestrzegraniu obostrzeń wirusowych, to podczas ME 2020 każdy przypadek koronawirusa będzie oznaczał dyskwalifikację... dwóch zespołów.

W tym artykule dowiesz się o:

Duńczycy poluzowali przepisy epidemiologiczne i turniej na ich boiskach nie jest zagrożony, odizolowana zostanie tylko osoba zarażona. Norwegowie, drudzy z organizatorów, są znacznie bardziej restrykcyjni i jak na razie nie zamierzają odpuszczać.

Jeśli w trakcie spotkań w Trondheim, gdzie mają zagrać Polki, stwierdzi się koronawirusa nawet u członka sztabu, to taka sytuacja jest równoznaczna z kwarantanną dla całego zespołu i... przeciwnika. W konsekwencji - dla przykładu - dodatni przypadek po inauguracyjnym meczu Biało-Czerwonych z gospodyniami wyeliminuje z rozgrywek dwie reprezentacje.

Na trzy tygodnie przed początkiem imprezy wciąż nie rozwiązano turniejowego absurdu. Ministerstwo zdrowia nie zamierza uczynić wyjątku dla szczypiornistek, choć negocjacje cały czas trwają. Norweska federacja w razie fiaska rozmów grozi wycofaniem z roli gospodarza.

Duńczycy też mają problem z organizacją ME 2020, bo jedno z miast-organizatorów Fredrikshavn zostało zamknięte z powodu wykrycia mutacji koronawirusa na fermie norek. Trwają obecne poszukiwania nowego gospodarza. Według norweskich mediów, niewykluczone, że całe mistrzostwa zostaną w ogóle przeniesione do Danii.

Polki mają zmierzyć się w grupie jeszcze z Niemkami i Rumunkami. Początek turnieju 3 grudnia.

ZOBACZ:
Superliga kobiet stała się bardzo wyrównana
Start Elbląg w dołku

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie

Źródło artykułu: