PGNiG Superliga. Duże brawa dla Torus Wybrzeża. Punkty jadą do Kielc, gdańszczanie długo trzymali się rywala

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Szymon Sićko
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Szymon Sićko

Łomża Vive Kielce dopiero w 36. minucie meczu w Gdańsku pierwszy raz wyszła na prowadzenie z Torus Wybrzeżem. Pojedynek zakończył się wygraną faworytów 33:26, jednak postawa gospodarzy musi budzić optymizm przed ich kibicami.

Od początku spotkania zawodnicy Torus Wybrzeża Gdańsk, dla których był to pierwszy ligowy mecz w tym sezonie, prezentowali się doskonale. Grali bardzo dobrze w obronie, a w bramce lepiej od rywali z Kielc spisywał się Artur Chmieliński.

Gdy w 10. minucie trafił Mateusz Kosmala po tym, jak karnego nie wykorzystał Arkadiusz Moryto, gdańszczanie prowadzili już 6:2. Mogło się wydawać, że ligowi dominatorzy z Kielc szybko odrobią straty i zaczną budować imponującą - jak to bywa w spotkaniach z zespołami o klasie gdańszczan - przewagę, jednak wcale tak nie było.

Torus Wybrzeże utrzymywało przewagę i gdy zawodnicy z Kielc dochodzili do gospodarzy na bramkę różnicy, gdańszczanie znów odskakiwali mimo tego, że zaczęli popełniać coraz więcej błędów w ataku, z czego kielczanie po szybkich akcjach zdobywali bramki. W szeregach gości najskuteczniejsi byli Nicolas Tournat i Szymon Sićko.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponująca sztuczka gwiazdy Realu Madryt

W pierwszej połowie miały miejsce też egzotyczne debiuty. Najpierw w szeregach Torus Wybrzeża na boisko wyszedł pierwszy Kolumbijczyk w historii ligi - Santiago Mosquera Mayo, a następnie okazję do debiutu otrzymał Nigeryjczyk Yusuf Faruk - obaj pokazali się z dobrej strony. Łomża Vive tuż przed przerwą mogła wyjść na prowadzenie, jednak Moryto przy stanie 13:13 nie wykorzystał karnego. Akcję na 2 sekundy przed syreną wykończył skutecznie Mateusz Jachlewski i gdańszczanie prowadzili 14:13!

Łomża Vive walczyła o to, by szybko wyjść na prowadzenie po przerwie. Dużo lepiej w ofensywie niż przed przerwą grali Michał Olejniczak i Tomasz Gębala. Po bramce tego pierwszego, goście w 36. minucie po raz pierwszy tego dnia wyszli na prowadzenie, a po tym jak trafił najmłodszy z braci Gębali, było 17:19. Krzysztof Kisiel poprosił o czas widząc, że mecz powoli mu ucieka.

Gdańszczanie nie pozwolili rywalom na szybkie wyjście na wysokie prowadzenie, jednak w momencie gdy goście osiągnęli 3-4-bramkowe prowadzenie, tempo spotkania wyraźnie spadło, było widać zrezygnowanie ze strony niemogących się przebić przez kielecki mur gospodarzy., którzy popełniali bardzo proste błędy. Po zdobyciu pięciu bramek z rzędu, na 10 minut przed końcem, kielczanie prowadzili już 27:20. Do końca gospodarze zdołali jednak trzymać wynik, nie pozwalając na to, by rywal wyszedł na wyższą przewagę. Spotkanie zakończyło się wynikiem 26:33 i obie drużyny mogą z niego wyciągnąć pozytywy.

Torus Wybrzeże Gdańsk - Łomża Vive Kielce 26:33 (14:13)

Torus Wybrzeże: Chmieliński (7/28 - 25%), Witkowski (2/10 - 17%) - Adamczyk 6, Jachlewski 5, Sulej 3, Janikowski 3, Mosquera Mayo 2, Kosmala 2, Pieczonka 1, Papaj 1, Woźniak 1, Wróbel 1 Stojek 1 oraz Gądek.
Karne: 1/1.
Kary: 8 min. (Pieczonka 2 min. - cz.k., Adamczyk, Wróbel, Papaj - po 2 min.)

Łomża Vive: Kornecki (5/23 - 22%), Wałach (0/8 - 0%) - Tournat 7, Sićko 5, Vujović 5, Faruk 4, Gębala 3, Olejniczak 3, Surgiel 2, Kulesz 2, Moryto 2, Kaczor.
Karne: 3/6.
Kary: 8 min. (Kulesz, Gębala, Kornecki, Kaczor - po 2 min.).

Źródło artykułu: