Sobotnie spotkanie miało swoje podteksty. W pierwszej rundzie, w Gdańsku, wygrał Piotrkowianin, który przed tym meczem zajmował ostatnie miejsce w tabeli. Torus Wybrzeże wygrywając na wyjeździe mogło złapać oddech przed końcową fazą sezonu. Do tego był to debiut na ławce trenerskiej Mariusza Jurkiewicza, który stanął naprzeciw długoletniego kolegi z reprezentacji, Bartosza Jureckiego. Piotrkowianin miał już na swoim koncie siedem porażek z rzędu i nie mógł sobie pozwolić na wpadkę.
Od początku spotkania na minimalne prowadzenie wyszli zawodnicy Torus Wybrzeża. Przyjezdni potrafili rzucać z różnych pozycji, do tego bardzo dobrze na kole grał Kelian Janikowski, na którym w krótkim czasie trzy razy dwuminutowe kary łapali obrońcy Piotrkowianina.
Przyjezdni po bramce Mateusza Jachlewskiego, który przerzucił piłkę przez całe boisko wykorzystując brak Kacpra Ligarzewskiego pomiędzy słupkami, w 13. minucie wyszli już na trzybramkowe prowadzenie. Od stanu 7:10, na boisku istniał jednak już tylko Piotrkowianin.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szokujące sceny. Piłkarze niemal zlinczowali sędziego!
W ekipie gospodarzy różnicę robił Piotr Rutkowski, a kilka ważnych piłek odbijał też Ligarzewski. Po kosztownym błędzie Krzysztofa Gądka, w 23. minucie, gospodarze wyszli po rzucie Piotra Swata na pierwsze prowadzenie od stanu 1:0. Tuż przed przerwą gdańszczanie w końcu dopięli swego. Pierwszy kontratak na wagę remisu w doskonały sposób wybronił jeszcze Ligarzewski, ale wynik I połowy ustalił Mateusz Jachlewski. Gospodarze mieli jeszcze szansę na objęcie prowadzenia przed zejściem do szatni, ale karnego zdecydowanie przerzucił Swat.
Co prawda na początku drugiej połowy Torus Wybrzeże Gdańsk wyszło na dwubramkowe prowadzenie, jednak szybko gospodarze zaczęli grać "swoje". Dobrą zmianę dał Jan Stolarski, po którego bramce na kwadrans przed końcem piotrkowianie prowadzili 22:20. Trener Jurkiewicz poprosił o czas.
To jednak nie przyniosło od razu oczekiwanych rezultatów - Piotr Rutkowski rzucił kolejną bramkę, a indolencja gdańszczan w ofensywie trwała. Gdy kolejną rzucił Stolarski, ekipa z województwa łódzkiego prowadziła już 24:20. Dopiero wtedy goście się ocknęli i po trafieniu dwa razy do bramki rywala, to trener Jurecki wziął czas.
Gdańszczanie w ciągu kilkunastu sekund złapali dwie kary, a do tego Wawrzyniak zdołał pokonać Artura Chmielińskiego. Szczypiorniści znad morza doskonale rozegrali jednak grę w podwójnym osłabieniu, nie tracąc już żadnej bramki. Ostatnie akcje rozgrywały się już w pełnych składach. Rzut Filipa Surosza obronił Chmieliński, szybką kontrę wykończył Piotr Papaj i to gdańszczanie wyszli na prowadzenie 27:26! Na 14 sekund przed końcem Bartosz Jurecki po raz ostatni wziął czas, ale stracili piłkę. Kolejny raz gdańszczanie wygrali po horrorze!
Piotrkowianin Piotrków Trybunalski - Torus Wybrzeże Gdańsk 26:27 (13:13)
Piotrkowianin: Ligarzewski (14/38 - 37%), Kot (1/3- 33%) - Rutkowski 7, Stolarski 6, Surosz 3, Swat 3, Pożarek 2, Mastalerz 2, Pacześny 1, Wawrzyniak 1, Mosiołek 1, Matyjasik, Szopa.
Karne: 1/2.
Kary: 12 min. (Mosiołek 2 min. - cz.k., Rutkowski, Sobut, Wawrzyniak, Pożarek, Matyjasik - po 2 min.).
Torus Wybrzeże: Chmieliński (6/21 - 29%), Witkowski (5/16 - 31%) - Kosmala 6, Jachlewski 5, Wróbel 5, Papaj 5, Woźniak 2, Janikowski 2, Pieczonka 1, Comerlatto 1 oraz Adamczyk, Gądek,
Karne: 3/4.
Kary: 10 min. (Pieczonka 4 min., Gądek, Wróbel, Papaj - po 2 min.).
Czytaj także:
Richardson nie dla Łomży Vive. Kolejny gracz na celowniku
Długa przerwa Daniela Dujshebaeva