Szczypiorniści Orlen Wisły na pewno zapamiętali wynik pierwszego swojego meczu w PGNiG Superlidze Mężczyzn w Szczecinie. Zaczęli od sensacyjnej przegranej z Sandra Spa Pogonią 24:26. Od razu pojawiły się głosy, że Nafciarze sami pozbawili się szansy na mistrzostwo Polski. Od tamtej pory przegrali jednak tylko z Łomżą Vive Kielce. Ty razem ekipa z Płocka od początku chciała narzucić swoje tempo.
I rzeczywiście tak to wyglądało. W początkowej fazie z dystansu raz po raz bramkę Antona Terekhofa bombardował Zoltan Szita. Znowu świetną robotę na prawym... rozegraniu wykonywał Michał Daszek. Po drugiej stronie parkietu odpowiedzialność brał na siebie Paweł Krupa. Częściej jednak był nieskuteczny, niż poprawiał dorobek swojego zespołu. Portowcy znowu trochę zbyt łatwo tracili piłkę w ataku pozycyjnym, a przy tak doświadczonym przeciwniku natychmiast odbiło się to na wyniku.
Jak poważnie do szczecinian podeszli gospodarze, pokazało też bardzo wysokie ustawienie formacji defensywnej. Wisła rzadko kiedy zaczynała bronić swojej bramki już przy linii środkowej. Może wtedy nie miało to takiego znaczenia, ale już współpraca pierwszej i drugiej linii ogromne. Jeremy Toto z łatwością znajdował się na wolnej pozycji i bezlitośnie to wykorzystywał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lindsay Vonn zachwyca formą w bikini
W 25. minucie tablica świetlna wskazała stan 15:8. Nafciarze już wtedy grali na sporym luzie, próbując niekonwencjonalnych zagrań. Jak spora była to różnica, wystarczy zajrzeć do statystyk. 79 proc. skuteczności w ataku do 42 na korzyść drużyny Xaviera Sabate. Dla porównania, w premierowej rywalizacji było to 65 do 67 proc. na korzyść płocczan.
Tym razem gospodarze totalnie zdominowali boiskowe wydarzenia. Niedługo po zmianie stron wypracowali sobie bardzo pokaźną, bo 11-bramkową zaliczkę (22:11). Była to zasługa niezwykle aktywnej obrony, z którą goście nie mogli sobie poradzić. Jeden z największych atutów Pogoni, czyli Arkadiusz Bosy swój pierwszy rzuty oddał dopiero w 40. minucie (choć odbił go Adam Morawski).
Ostatni fragment zawodów należało ocenić przez pryzmat tego, że się odbył. Było bowiem pewne, że Nafciarze dopiszą do swojego konta ważne 3 punkty. Istotne zwłaszcza w kontekście sensacyjnej porażki Azotów w Gdańsku (po karnych 2:4 - więcej tutaj). Wicemistrzowie Polski zbliżyli się do puławian na 1 "oczko" (a mają jeszcze 2 mecze rozegrane mniej). Awans Wisły na 2. lokatę jest tylko kwestią czasu.
PGNiG Superliga Mężczyzn, 14. kolejka:
Orlen Wisła Płock - Sandra Spa Pogoń Szczecin 31:16 (19:10)
Orlen Wisła: Morawski (5/11 - 45 proc.), Homayed (5/15 - 33 proc.) - Daszek 4, Stenmalm, Vejin 5, Ruiz, Serdio 1, Susnja, Szita 4, Komarzewski 5, Krajewski 8 (3/4), Terzić, Toto 3, Dutra 1, Mihić, Mindegia.
Karne: 3/4.
Kary: 10 min. (Terzić, Mihić, Susnja, Szita, Stenmalm - 2 min.)
Sandra Spa Pogoń: Terekhof (1/9 - 11 proc.), Gawryś (6/29 - 21 proc.) - Krok, Wąsowski, Gierak 2, Krupa 2, Bosy, Biernacki 1, Krysiak 1, Matuszak 3, Rybski 5 (2/3), Zaremba, Fedeńczak 2.
Karne: 2/3.
Kary: 10 min. (Gierak, Wąsowski, Bosy, Krok, Zaremba - 2 min.)
Sędziowie: Marciniak, Radziszewski (obaj z Wolsztyna).
Widzów: bez udziału publiczności.
Czytaj także:
--> Ciekawy kierunek w karierze rozgrywającego Sandra Spa Pogoni Szczecin
--> Prawdziwy hit transferowy Zagłębia Lubin