PGNiG Superliga. Wybrzeże trzymało dystans w Puławach. Końcówka meczu pod kontrolą

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Dawid Dawydzik i Michał Jurecki
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Dawid Dawydzik i Michał Jurecki

KS Azoty Puławy zgodnie z oczekiwaniami pokonały Torus Wybrzeże Gdańsk 30:26. Zawodnicy zespołu gości momentami potrafili postraszyć rywala, jednak więcej jakości było po stronie zespołu z województwa lubelskiego.

Zdecydowanymi faworytami niedzielnego meczu byli zawodnicy Azotów Puławy, jednak od samego początku bardzo dobrze w bramce Torus Wybrzeża spisywał się Artur Chmieliński, który bronił zarówno rzuty z gry, jak i rzut karny Andrija Akimienki.

Do tego doszła konsekwentna gra w ofensywie i gdy szczypiorniści z Gdańska rzucili trzy bramki z rzędu, po rzucie Krzysztofa Gądka było już 6:4 dla przyjezdnych. Robert Lis poprosił o czas i przyniosło to oczekiwany skutek. Puławianie zaczęli grać skutecznie w obronie i wyszły z tego łatwe bramki w ataku. Już w 18. minucie, po trafieniu Rafała Przybylskiego wyszli na prowadzenie, które szybko podwyższyli do dwóch bramek różnicy.

Mogło się wydawać, że Torus Wybrzeże Gdańsk, które przyjechało do Puław osłabione brakiem pięciu zawodników, zacznie tracić bramki seryjnie. Brakowało m.in. dwóch ważnych w ofensywie graczy - Santiago Mosquery, który miał uraz kolana i Leonardo Marcelo Comerlatto, któremu odnowił się uraz pachwiny. Ci, których wziął do Puław Mariusz Jurkiewicz, pomimo dobrej postawy Wadima Bogdanowa, do końca I połowy grali jak równy z równym. Na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 14:12.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę

Początek drugiej połowy to ofensywne popisy Rafała Przybylskiego i Michała Jureckiego po strony gospodarzy oraz Keliana Janikowskiego u gości. Szczególnie imponował Jurecki, który w 37. minucie miał pięć bramek zdobytych w drugiej połowie. Przewaga Azotów rosła w szybkim tempie i gospodarze po skutecznym karnym Wojciecha Gumińskiego wyszli na pięć bramek różnicy.

Puławianie mieli ochotę jeszcze bardziej odskoczyć rywalowi z Gdańska, jednak w Torus Wybrzeżu dobre wejście zanotował młody bramkarz Dawid Wodziński, do tego skuteczny był skrzydłowy Mateusz Kosmala.

Na odrobienie strat gdańszczan nie było jednak mowy, brakowało jakości i nawet gdy przyjezdni mocno walczyli o bramki, po chwili bardzo łatwo je tracili. Do samego końca puławianie kontrolowali już sytuację, prowadząc różnicą 4-5 trafień. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 30:26 i miejscowi dopisali trzy punkty do tabeli.

KS Azoty Puławy - Torus Wybrzeże Gdańsk 30:26 (17:15)

KS Azoty: Bogdanow (10/31 - 32 proc.), Zembrzycki (1/6 - 17 proc.) - Jurecki 8, Rogulski 7, Przybylski 5, Łangowski 3, Gumiński 3, Akimienko 2, Kowalczyk 1, Dawydzik 1 oraz Szyba, Seroka, Velkavrh, Podsiadło, Jarosiewicz.
Karne: 4/5.
Kary: 8 min. (Przybylski 4 min., Rogulski, Dawydzik - po 2 min.)

Torus Wybrzeże: Chmieliński (5/26 - 19 proc.), Wodziński (4/13 - 31 proc.) - Kosmala 7, Janikowski 6, Jachlewski 5, Pieczonka 3, Gądek 2, Leśniak 1, Wróbel 1, Papaj 1 oraz Gavidia, Sulej, Stojek, Filipowicz.
Karne: 3/4.
Kary: 6 min. (Gavidia 4 min., Janikowski 2 min.).

Komentarze (0)