Polacy na inaugurację wysoko pokonali Greków 28:17. Jak się potem okazało, rozmiary zwycięstwa były ważniejsze niż przypuszczano. Gracze z południa Europy pokonali potem Macedończyków i nawet porażka w drugim meczu nie pozbawiała Biało-Czerwonych pierwszego miejsca.
Margines błędu był dość spory (znacznie lepszy bilans bramkowy), ale Macedończycy postraszyli Polaków i wygrali 30:25. Za najlepszego gracza wśród Biało-Czerwonych uznano Pawła Krawczyka, pomimo młodego wieku uznanego już ligowca z Górnika Zabrze.
- Widać, że Macedonia była bardzo zdeterminowana. My też chcieliśmy pokazać, że jesteśmy lepszym zespołem. Gospodarze turnieju postawili trudne warunki w obronie - 5:1. Nasze działania w ataku nie były wystarczające. Jeżeli dochodziliśmy do dogodnych pozycji rzutowych, to zdarzało się nam to przestrzelić. Ich środkowego rozgrywającego udawało się nam powstrzymywać w grze jeden na jeden. Mieliśmy świadomość, że nie mogliśmy przekroczyć limitu siedmiu bramek różnicy w końcowym wyniku. Jeżeli powtórzy się nam taki mecz to wiemy, że postawionego celu przed imprezą nie zrealizujemy. W półfinale musimy pokazać potencjał, na który nas stać. Pozytywem jest postawa obrony i bramki w końcowych fragmentach meczu - stwierdził II trener Zygmunt Kamys w rozmowie z ZPRP.
W półfinale (13.08) Polacy zmierzą się z Bośniakami. Stawką turnieju awans do grona najlepszych europejskich reprezentacji w kategorii juniorskiej.
Polska - Macedonia Płn. 25:30 (15:16)
Polska: Ałaj, Poźniak - Domagała, Nowak 1, Widomski 3, Krawczyk 2, Stempin, Stępień 1, Surgiel 4, Głuszczenko, Graczyk 1, Kosznik 2, Michałowicz 3, Będzikowski 1, Molski 5, Reichel 2
ZOBACZ:
Nowy oficjalny partner Superligi
MMTS ogłosił transfer
ZOBACZ WIDEO: To największa polska niespodzianka medalowa w Tokio. "Beka? Nie wiedziałem, że ktoś to usłyszy. Sam siebie rozbawiłem"