W sobotę naprzeciw siebie stanęły zespoły, które czekały na swoje pierwsze zwycięstwo. Szczecinianie mogli liczyć na punkty, szczególnie że grali we własnej hali. Sandra Spa Pogoń nie poradziła sobie jednak zupełnie z Torus Wybrzeżem Gdańsk.
Po spotkaniu trener szczecinian miał pretensje do drużyny, choć rywal go nie zaskoczył. - Wyszliśmy tak, jakby nam się należało, a Wybrzeże jakby to był mecz o pozostanie w lidze i gratulacje dla gdańszczan. Byli bardzo zmotywowani i może to zabrzmi dziwnie, ale nie zagrali niczego, co by nas zaskoczyło. W I połowie przegrywaliśmy 1:7, nie trafiając sześciu "setek", których w całym meczu mieliśmy 17. Ciężko wygrać mecz z taką statystyką - przekazał Rafał Biały.
Już w 10. minucie było 1:7 i Sandra Spa Pogoń nie zdołała odwrócić losów spotkania. W drugiej połowie przewaga gości wynosiła już 10 trafień. - Zadecydowały pierwsze minuty, w których gdańszczanie nam odjechali. Potem próbowaliśmy gonić, ale nie był to nasz dzień. Każdy kto rzucał sam na sam i nie trafił, wie, co ma do poprawy i wyciągniemy wnioski z tego meczu - dodał Jakub Polok, który rzucił 4 bramki dla swojej drużyny.
Czytaj także:
Falstart Pogoni, kapitalny Wałach
KPR Legionowo pierwszym liderem
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz