Kaliski patent na Torus Wybrzeże podtrzymany. Nieoczekiwany bohater Energi MKS-u

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: zawodnicy Energi MKS-u Kalisz
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: zawodnicy Energi MKS-u Kalisz

Energa MKS Kalisz prowadziła w Gdańsku już różnicą dziewięciu bramek. Torus Wybrzeże mozolnie odrabiało straty i mogło nawet walczyć o przynajmniej punkt, jednak w ostatnich minutach na boisko wszedł nieoczekiwany bohater w ekipie gości.

Po tym, jak Torus Wybrzeże Gdańsk wygrało w Zabrzu, przed podopiecznymi Mariusza Jurkiewicza było kolejne trudne zadanie. W ciągu ostatnich dwóch lat, na pięć spotkań pomiędzy zespołami z Gdańska i Kalisza, za każdym razem wygrywali gracze z Wielkopolski.

W niedzielę od początku dobrze w obronie grali gospodarze i gdy po raz drugi bramkę rzucił Santiago Mosquera Mayo, w 10. minucie było 4:1, a jedyną bramkę dla gości, do tego z karnego rzucił Piotr Krępa. W końcu jednak zawodnicy z Kalisza wrócili do gry i toczyli wyrównany bój z chcącym wygrać przed swoją publicznością rywalem.

Jeszcze w 23. minucie na tablicy wyników widniał rezultat 10:8 i nic nie zwiastowało tego, co stało się po chwili. Gospodarze gubili się w ataku, nie potrafiąc sobie poradzić z aktywną obroną kaliszan, a do tego Torus Wybrzeżu nie pomagali bramkarze, którzy do 30. minuty odbili tylko jedną piłkę. Szczególnie dobrze w ataku wyglądał Krępa, a po wygranej 7:1 końcówce I połowy, goście prowadzili aż 16:11.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!

Od początku drugiej połowy bardzo dobrze wyglądała gra Łukasza Zakrety, który odbił kilka trudnych piłek i zrobił różnicę na boisku. W konsekwencji po bramce Marka Szpery w 40. minucie było już 14:22, a goście grali jak nakręceni, nie dopuszczając rywala do czystych pozycji. Po kolejnym trafieniu Krępy, Mariusz Jurkiewicz poprosił o czas.

Przyniosło to skutek, gdyż w ciągu trzech minut z dziewięciu bramek przewagi kaliszan zostało tylko sześć. Dobre wejście do bramki miał Artur Chmieliński, do tego goście zaczęli popełniać proste błędy i na 8 minut przed końcem spotkania było już 22:26, a trzeci raz karę dwóch minut zobaczył Robert Kamyszek.

Kluczowy dla rozwoju spotkania był kontratak Torus Wybrzeża, gdy na 4 minuty przed końcem kontratak Mateusza Jachlewskegoi powstrzymał skutecznie Mikołaj Krekora, który pojawił się na boisku kilka sekund wcześniej. Ten sam bramkarz zatrzymał jeszcze po chwili rzuty Mateusza Kosmali i Keliana Janikowskiego. Dzięki temu Energa MKS uniknęła nerwowej końcówki i wygrała w Gdańsku 30:24.

Torus Wybrzeże Gdańsk - Energa MKS Kalisz 24:30 (11:16)

Torus Wybrzeże: Wałach (2/18 - 11%), Chmieliński (3/16 - 19%) - Kosmala 4, Sulej 3, Jachlewski 3, Pieczonka 3, Papaj 3, Mosquera 3, Tocmzak 3, Janikowski 1, Wróbel 1 oraz Doroszczuk.
Karne: 1/1.
Kary: 10 min. (Doroszczuk 4 min., Pieczonka, Mosquera, Wróbel - po 2 min.).

Energa MKS: Zakreta (10/33 - 30%), Krekora (4/4 - 100%) - Krępa 8, Adamski 5, Szpera 5, Tomczak 4, K.Pilitowski 2, Góralski 2, Kus 2, Bekisz 1, Makowiejew 1 oraz Pedryc, Drej, Kamyszek.
Karne: 3/3.
Kary: 14 min. (Kamyszek 6 min. - cz.k., Kus 4 min., Góralski, Szpera - po 2 min.).

Czytaj także: 
Ambitne plany kadry przed ME
Łomża Vive znalazła następcę Kulesza

Komentarze (1)
avatar
Maxi- 102
17.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wałach...dziś bardzo słabiutko....:)