Derbowe spotkanie było niezwykle istotne dla obu zespołów, które obecnie walczą w dolnej części tabeli. Kwidzynianie w przypadku zwycięstwa mogli powiększyć przewagę nad lokalnym rywalem do pięciu punktów różnicy. Od początku zespół gości nie potrafił sobie poradzić z dobrze postawioną obroną drużyny Zbigniewa Markuszewskiego.
Po tym, jak Miłosza Wałacha pokonał Jakub Szyszko, w 5. minucie MMTS prowadził już 3:0. W zespole z Gdańska dwoił się i troił Piotr Papaj, który rzucał z różnych pozycji - nawet z koła, trzymając Torus Wybrzeże przy życiu. Gdańszczanie dążyli do remisu, jednak grając w przewadze przegrali z kwidzynianami 0:1.
Mecz przez długi czas wyglądał tak, że gdy już wydawało się, że goście dojdą rywala, gospodarze momentalnie dawali od siebie coś więcej. Dobre wejście zaliczył Hubert Kornecki, który w krótkim czasie pokonał Miłosza Wałacha ze skrzydła i z rozegrania. W końcu jednak to ekipa z Gdańska wyszła na prowadzenie. Świetnie w bramce spisywał się Wałach, a w rolę killera wszedł Mateusz Jachlewski. To po jego rzucie ze skrzydła, goście w 25. minucie wyszli na prowadzenie 13:12. Torus Wybrzeże mogło powiększyć tę przewagę, dwa razy jednak Jachlewski nie wykorzystał kontry.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz skok znanego dziennikarza telewizyjnego. Skok... narciarski!
MMTS wyraźnie się zaciął, na co próbował reagować trener Markuszewski i pomimo nieskuteczności gości, wciąż utrzymywała się przewaga Torus Wybrzeża. Dopiero po siedmiu minutach bramkę dla MMTS-u zdobył po efektownej wkrętce Patryk Grzenkowicz. Pierwszą połowę Torus Wybrzeże wygrało 16:14, a wynik ustalił Mateusz Wróbel pięknym rzutem z drugiej linii.
Od początku drugiej połowy wprost murował Bartosz Dudek i bardzo szybko MMTS doprowadził do remisu. Mecz zaczął się od nowa, a goście, którzy w ciągu pierwszych siedmiu minut zdobyli tylko jedną bramkę musieli wrócić do skutecznej gry. Goście nie torpedowali bramki Dudka, jednak udało im się uszczelnić obronę i gdy bramkę z koła zdobył Damian Woźniak, na kwadrans przed końcem wyszli na najwyższe w tym spotkaniu, trzybramkowe prowadzenie.
Gospodarze bardzo szybko zmniejszyli straty do jednej bramki, nie pozwalając ekipie z Gdańska na spokój w końcówce. Doskonale spisywał się Dudek i na 9 minut przed końcem, gdy trzecią bramkę w meczu zdobył Hubert Kornecki, ponownie był remis - tym razem 22:22.
Obie ekipy popełniały olbrzymią liczbę błędów w ataku - szczególnie bolesne było to dla gdańszczan i gdy trafił Arkadiusz Ossowski to MMTS wyszedł na prowadzenie - pierwszy raz od pierwszej połowy. Bohaterem gospodarzy był Kornecki, który do trzech bramek z rzędu dołożył dobrą interwencję w obronie. Gdy były zawodnik Wybrzeża rzucił bramkę na 26:23, na 3,5 minuty przed końcem Mariusz Jurkiewicz poprosił o czas.
Trener Torus Wybrzeża zdecydował się wstawić siódmego zawodnika do ataku, ale goście zgubili piłkę, a do tego 27. bramkę dla swojej drużyny rzucił Alan Guziewicz. Odrobienie czterech trafień w dwie minuty wydawało się zadaniem nie do wykonania. Goście dwa razy w ciągu kilkudziesięciu sekund pokonali Dudka, ale popełnili kolejny błąd w ataku.
MMTS Kwidzyn - Torus Wybrzeże Gdańsk 28:25 (14:16)
MMTS: Dudek, Szczecina - Kornecki 6, Szyszko 4, Grzenkowicz 4, Ossowski 3, Kutyła 3, Zieniewicz 2, Landzwojczak 2, Guziewicz 2, Krieger 1, oraz Peret, Orzechowski, Jankowski.
Karne: 3/3.
Kary: 6 min. (Landzwojczak 4 min., Krieger 2 min.).
Torus Wybrzeże: Wałach, Chmieliński - Kosmala 6, Jachlewski 5, Papaj 3, Woźniak 2, Wróbel 2, Pieczonka 2, Tomczak 2, Sulej 1, Janikowski 1 oraz Gądek.
Karne: 3/3.
Kary: 10 min. (Janikowski 4 min., Pieczonka, Sulej, Gądek - po 2 min.).
Czytaj także:
Miękkie lądowanie Kulesza?
Duża zmiana u byłego selekcjonera