Hiszpanie wydłużyli Nafciarzom rundę, bo pierwotnie mecz miał odbyć się już kilkanaście dni temu. Z powodu zakażeń koronawirusem Bidasoa Irun musiała przełożyć spotkanie na 16 grudnia. Dla Wisły nie stanowiło to specjalnej różnicy, drużyna Xaviego Sabate zdołała utrzymać formę i pewnie wygrała.
Pierwszy mecz w Hiszpanii został zapamiętany głównie dlatego, że... Nafciarze prawie przegrali wygrane spotkanie. W kilka minut roztrwonili dużą przewagę i dopiero gol Michała Daszka tuż przed końcem zdecydował o zwycięstwie. Tym razem takich niespodzianek nie było, w 40. minucie prowadzenie wynosiło już osiem bramek i Wisła nie pozwoliła rywalom na powtórkę z własnego boiska.
Przed przerwą wicemistrzom Polski nie szło tak łatwo. Przewagę udało się zaznaczyć niedługo przed końcem pierwszej połowy, kiedy do gry włączył się Adam Morawski. Dobry mecz rozgrywał Tin Lucin, który wrócił po kontuzji barku i od razu stał się liderem Nafciarzy.
Chorwat - razem z Zoltanem Szitą i Davidem Fernandezem - po przerwie dokładał kolejne trafienia. Przy prowadzeniu 26:18 spotkanie wyrównało się, ale Bidasoa nie zagroziła już Wiśle.
Orlen Wisła Płock - Bidasoa Irun 33:26 (19:14)
Orlen Wisła Płock: Morawski, Witkowski - Lucin 7, Szita 6, Fernandez 5, Serdio 5, Daszek 2, Zhitnikov 3, Jurecic 1, Terzic 1, Mindegia 1, Kosorotov 2, Susnja, Komarzewski, Krajewski, Mihic.
Bidasoa Irun: Sierra, Ledo - Azkue 9, Zabala 3, Cavero 2, Odriozola 3, Garcia 2, Ugarte 2, Mugica 1, Tesoriere 1, Nieto 1, Rodriguez 1, Furundarena, Aguinagalde, Da Silva, Fernandez 1.
ZOBACZ WIDEO: "Hardkorowe stejki". Burneika dał kulinarny popis