Rehabilitacja Biało-Czerwonych. Nutka optymizmu przed mistrzostwami Europy
Reprezentacja Polski w meczu z Japonią zagrała dużo lepiej niż z Tunezją. Przez większość spotkania Biało-Czerwoni prowadzili, ostatecznie wygrywając 28:27. Bardzo dobrze spisali się skrzydłowi, którzy ciągnęli wynik naszej drużyny.
Od początku spotkanie stało na wysokim poziomie, a obie drużyny nie popełniały tylu błędów co we wtorek. Początkowo lepiej spisywali się Japończycy, którzy wyszli na minimalne prowadzenie. Gdy w 14. minucie bramkę zdobył Adam Yuki Baig, goście prowadzili już 9:6, a na pochwały w polskiej kadrze zasługiwał przede wszystkim skuteczny Michał Daszek.
Patryk Rombel zdecydował się na zmianę w bramce. Miłosza Wałacha, który w swoim debiucie w pierwszej reprezentacji miał problem ze skutecznymi interwencjami zastąpił Adam Morawski i był to strzał w dziesiątkę. Bramkarz Orlen Wisły Płock bardzo szybko dostrzegł klubowego kolegę - Krzysztofa Komarzewskiego, który również po kontrach rzucił trzy bramki z rzędu. Polska obrona wyglądała o wiele lepiej i wychodziły z tego łatwe bramki. Gdy w 19. minucie trafił Michał Daszek, po sześciu bramkach z rzędu Polacy prowadzili 12:9!
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"Od początku drugiej połowy kolejny raz klasę pokazał Daszek, jednak Japończycy zdołali dojść na jedną bramkę po tym, jak bramkę rzucił Taiga Tsutaya. W polskim zespole dobry okres mieli jednak debiutanci - premierowe bramki rzucili Ariel Pietrasik i Mikołaj Czapliński, w końcu wyszliśmy na aż czterobramkowe prowadzenie. "Tlen" Japończykom podał Naoki Sugioka, który wykorzystał trzy rzuty karne w krótkim czasie. W końcu jednak japońskiego zawodnika powstrzymał Wałach, który wrócił pomiędzy słupki. Niestety na 10 minut przed końcem, Japończycy wyrównali wynik spotkania.
Polacy niestety zaczęli popełniać błędy i nie potrafili nawet wykorzystać dwóch gier w przewadze. Na 6 minut przed końcem, gdy z karnego trafił Hiroki Motoki, Japonia wyszła na pierwsze prowadzenie w II połowie i trener Rombel poprosił o czas. Szybko bramkę rzucił Jędraszczyk, niestety doznał urazu barku po faulu rywala. Po chwili akcję wykończył Daszek i znów prowadziliśmy - 26:25.
W bardzo ważnym momencie, grający w przewadze Japończycy stracili piłkę w ataku i kontrę wykorzystał Jan Czuwara. Przy stanie 28:27, Patryk Rombel poprosił na pół minuty przed końcem o czas. Do końca Japonia nie zdołała nam odebrać piłki i wygraliśmy różnicą jednej bramki!
Polska - Japonia 28:27 (15:13)
Polska: Wałach, Morawski - Daszek 8, Czuwara 4, Pilitowski 3, Komarzewski 3, Dawydzik 2, Pietrasik 2, Jędraszczyk 2, Przytuła 1, Adamski 1, Czapliński 1, Bis 1, Walczak.
Karne: 2/2.
Kary: 10 min. (Adamski, Komarzewski, Dawydzik, Bis, Walczak - po 2 min.).
Japonia: T.Nakamura, Iwashita - Baig 4, Sugioka 4, Motoki 3, Yoshida 3, Tokuda 3, Mizumachi 2, Watanabe 2, Yoshino 2, Toi 2, Tsutaya 2, Takano, Tamakawa,
Karne: 3/4.
Kary: 14 min. (Baig 4 min., Watanabe, Motoki, Takano, Narita, Sigurdsson - po 2 min.).