Rewelacja turnieju gra dalej. Mogą napsuć faworytom krwi

PAP/EPA / Tamas Kovacs / Na zdjęciu: Kay Smits
PAP/EPA / Tamas Kovacs / Na zdjęciu: Kay Smits

Holendrzy jedną z rewelacji mistrzostw Europy 2022. Reprezentacja Oranje odniosła drugie zwycięstwo, po meczu z Portugalią przypieczętowała swój awans.

Na inaugurację Holendrzy uciszyli wypełnioną po brzegi halę w Budapeszcie i pokonali Węgrów. Byli też blisko zwycięstwa z Islandczykami, ale o ich losie miał zadecydować dopiero bój z Portugalczykami.

Na tytuł bohatera Oranje pracował bramkarz Bart Ravensbergen, ale przed przerwą po drugiej stronie równie dobrze spisywał się Portugalczyk Gustavo Capdeville. Golkiperzy sprawili, że mecz niemal do końca pierwszej połowy był bardzo wyrównany. Końcówka należała jednak do Holendrów, niezawodny Kay Smits zapewnił prowadzenie 17:13.

Prawy rozgrywający i Dani Baijens prowadzili Holendrów w ataku, Luc Steins włączał się do gry w najważniejszych momentach (choć imponował przede wszystkim asystami). Wydawało się, że Portugalczycy nie odbiorą już zwycięstwa, ale zebrali się do walki. Antonio Areia wykorzystywał karne, urywał się silnie zbudowany Victor Iturriza Alvarez. Holendrzy poczuli nawet nóż na gardle, gdy Gilberto Duarte na minutę przed końcem zapewnił prowadzenie 31:30. Po chwili wyrównał Steins, a na kilka sekund przed końcem - po zmarnowanej szansie Portugalczyków - decydujący cios wyprowadził Smits.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa

Reprezentacja Oranje osiągnęła swój największy sukces w najnowszej historii męskiej piłki ręcznej. Dość niespodziewanie odpadli gospodarze Węgry oraz rewelacja poprzedniego turnieju Portugalczycy. Obok Holendrów awansowali niepokonani Islandczycy. Wspomniane drużyny zmierzą się z Duńczykami, Czarnogórcami, Francuzami i Chorwatami.

Holandia - Portugalia 32:31 (17:13)

Najwięcej bramek: dla Holandii - Kay Smits 8, Luc Steins 6, Luc Steins, Samir Benghanem - po 4; dla Portugalii - Viktor Iturriza 7, Antonio Areia 6, Rui Silva 5

W polskiej grupie mecz o prestiż dla Białorusinów. W rolę kilera wcielił się Mikita Wliupow, błysnął Władzisław Krywenka. Nasi wschodni sąsiedzi poradzili sobie nawet pomimo niewielkiego wkładu bramkowego Arsioma Karaleka.

Białoruś - Austria 29:26 (16:16)

Najwięcej bramek: dla Białorusi - Mikita Waliupow 8, Władzisław Krywenka 5; dla Austrii - Janko Bozović 7, Sebastian Frimmel 5

Komentarze (0)