Energa MKS nie pękła przed faworytem. To nie była łatwa przeprawa Łomży Vive

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Nicolas Tournat i Arkadiusz Moryto
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Nicolas Tournat i Arkadiusz Moryto

Energa MKS Kalisz starała się jak najbardziej uprzykrzyć życie Łomży Vive Kielce. Mistrzowie Polski wygrali 32:26, ale nie dostali zwycięstwa za darmo.

Końcowy wynik trochę zakrzywia obraz rywalizacji, przez większość spotkania kaliszanie utrzymywali 3-4 bramki straty i nie odstawali od faworytów. Dobre zawody rozegrali obaj golkiperzy - przed przerwą Mikołaj Krekora, a potem Łukasz Zakreta starali się powstrzymać Łomżę Vive.

Kielczanie zaznaczyli swoją przewagę dopiero po przerwie. Wcześniej musieli zmagać się z solidną obroną Energi MKS-u albo własnymi niedokładnościami. Liderzy zrobili jednak swoje - Alex Dujshebaev, Igor Karacić i Szymon Sićko przypominali o swojej obecności w kluczowych momentach. W końcówce przewagę powiększył jeszcze Artsiom Karalek.

Wynik mógł być nawet bardziej wyrównany, gdyby Andreas Wolff w pierwszej połowie nie powstrzymywał m.in. Piotra Krępy. Obrona kielczan nie była jednak monolitem, często wchodził w nią Kacper Adamski. Przez pierwszy kwadrans utrzymywał się zresztą remis i dopiero udana końcówka połowy w wykonaniu niemieckiego golkipera zapewniła mistrzom Polski względny komfort.

Energa MKS Kalisz - Łomża Vive Kielce 26:32 (13:16)

Energa MKS Kalisz: Krekora (8/21 - 38 proc.), Zakreta (7/22 - 32 proc.) - Adamski 5, Drej 4, M. Pilitowski 3, Szpera 3, Kus 3, Krępa 3, Tomczak 2, K. Pilitowski 2, Kamyszek 1, Pedryc, Góralski, Makowiejew

Łomża Vive Kielce: Wolff (9/35 - 26 proc.) - Tournat 6, A. Dusjhebaev 4, Karalek 4, Sićko 4, Moryto 3, Nahi 3, Karacić 3, Vujović 1, Surgiel 1, Domagała 1, Olejniczak 1, Sánchez-Migallón 1, Thrastarson

ZOBACZ:
Wielkie emocje w świętej wojnie
Pogoń w końcu wydostała się z dna

ZOBACZ WIDEO: To się nazywa gest! Gwiazda sportu pochwaliła się luksusowym prezentem

Źródło artykułu: