Piotrcovia wyszła z lekkiego dołka. Nowy optymizm w zespole

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Magdalena Drażyk
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Magdalena Drażyk

Po zwycięstwie 33:30 w Kielcach, w zespole MKS Piotrcovii Piotrków Trybunalski na nowo zagościł optymizm. Piotrkowianki przełamały się po dwóch porażkach z rzędu.

W Kielcach MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski grała falami, jednak ostatecznie zwyciężyła.

- Trzy punkty cieszą bardzo, podobnie jak styl naszego grania. Złapaliśmy lekki dołek i cieszymy się, że potrafiliśmy zwłaszcza w końcówce odrobić dwie bramki straty i wygrać to spotkanie. W drugiej połowie, od 15. minuty gra przestała nam się układać. Graliśmy pół godziny i ostatnie trzy minuty, gdzie dobrze spisaliśmy się w obronie i rzuciliśmy z tego cenne bramki - powiedział trener Krzysztof Przybylski.

Początek nie zwiastował jednak wygranej drużyny z województwa łódzkiego. - Na początku zaczęłyśmy bardzo słabo i mało skutecznie. Korona wyszła na 4-5-bramkowe prowadzenie, ale udało nam się to odpracować. W drugiej połowie jednak się zblokowałyśmy, kielczanki znów wyszły na prowadzenie. Cieszy, że udało się nam odrobić straty i że wyszłyśmy zwycięsko z meczu - oceniła Magdalena Drażyk.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: syn gwiazdy NBA skradł show!

Kluczem do przełamania było pokonanie dobrze broniącej w Suzuki Koronie Handball Małgorzaty Hibner. - Odbiła kilka piłek, w tym moje i zaczęłyśmy się bardziej denerwować, podejmowałyśmy nieprzemyślane decyzje, a Gosia znów broniła. W końcu udało się przełamać tę nieskuteczność - oceniła zawodniczka Piotrcovii.

Piotrcovia potrzebowała tego zwycięstwa. - Miejmy nadzieję, że był to dla nas mecz na przełamanie, zwycięstwo nam pomoże i będziemy szły w górę, a następny mecz będzie wyglądał nieco lepiej - stwierdziła Drażyk.

Czytaj także:
Nowe plany Polek
Gliński nie gryzł się w język

Komentarze (0)