Optymizm w Pogoni. "Zespół potrafił się podnieść"

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: trener Rafał Biały
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: trener Rafał Biały

Nie powiększył się dorobek punktowy Sandra Spa Pogoni w PGNiG Superlidze. Szczecinianie przegrali w Grodzie Gryfa z wicemistrzem Polski, Orlenem Wisłą Płock. - Wyszliśmy wystraszeni - powiedział po meczu trener Rafał Biały.

Sandra Spa Pogoń stanęła przed arcytrudnym zadaniem. Do Szczecina zawitał bowiem pretendent do tytułu mistrza Polski, Orlen Wisła Płock. - Nie powiedziałbym, że to był mecz bez historii. Rzuciliśmy 27 bramek u siebie, to jest dużo - stwierdził Arkadiusz Bosy.

Obrotowy przyznał, że była szansa na niespodziankę przeciwko tak utytułowanej drużynie. - To jest tyle bramek, że można liczyć na wygraną, ale jak się traci 10 więcej, to wszystko zmienia. Szkoda, bo przy większej pomocy ze strony bramkarzy, moglibyśmy się pokusić o te 3 punkty - dodał.

Nieco inny pogląd na sprawę miał trener Rafał Biały. - Niepotrzebnie wyszliśmy na ten mecz wystraszeni. Wisła rzeczywiście gra ostatnio bardzo dobrze w piłkę. Wygrali z zespołem z Bundesligi na wyjeździe. Trochę nam to powiązało nogi. Pojawiło się za dużo błędów indywidualnych w pierwszej połowie. To zaważyło na tym, że odskoczyli na +4, +5 - powiedział.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!

Do 20. minuty Pogoń przegrywała, ale tylko 11:13. Gorzej było tuż przed przerwą. Po zmianie stron szczecinianie zerwali się do ataku. Losów meczu jednak nie odmienili. - Cieszę się, że w drugiej części zespół się podniósł. Szansę dostała młodzież. To też jest ważne, bo każda minuta przeciwko takiej drużynie, to plus dla nas. 27 bramek przy tak dobrej obronie, to jest dużo. Szkoda, że straciliśmy 38, ale to też wynika z kontry. Mam nadzieję, że w następnym meczu będziemy mieli lepszą bramkę - dodał szkoleniowiec.

Problemem byli bramkarze, którzy rzeczywiście niewiele wnieśli do gry gospodarzy. Biały po części wyjaśnił przyczynę. - Maksim musiał pojechał i przywieźć tutaj swoją rodzinę. Wszedł w ten mecz bez treningu. To było widać. Bogdan (Czerkaszczenko - dop. red.) dojdzie do siebie, ale on potrzebuje w tej chwili zarówno gry, jak i odpoczynku. Bardzo trudno to zsynchronizować. Myślę, że obydwaj pomogą. Bardzo mocno zabiegaliśmy, by ich kupić (więcej o transferach tutaj) - podsumował szkoleniowiec Portowców.

Czytaj także:
--> To nie żart. Ogromne wzmocnienie klubu

Komentarze (0)