Do wypadku z udziałem Bogdana Wenty doszło w środę. Prezydent Kielc wracał na rowerze z Urzędu Miasta do domu, w godzinach popołudniowych. Były selekcjoner naszych szczypiornistów ucierpiał tak poważnie, że musiał zostać przewieziony do szpitala.
Tam wykonano szczegółowe badania. Choć pierwsze doniesienia brzmiały groźnie, to okazuje się, że skończyło się na niegroźnych złamaniach, stłuczeniach i otarciach. Mogło być jednak znacznie gorzej. O tym opowiedziała żona prezydenta Kielc, Iwona Wenta.
- Okazało się, że zjeżdżając z górki po ścieżce rowerowej ześlizgnął się z niej i przewrócił. Impet uderzenia był tak duży, że pękł mu kask. Całe szczęście, że go założył, bo mogło się skończyć o wiele gorzej - mówiła Iwona Wenta.
Były selekcjoner reprezentacji szczypiornistów po upadku na rowerze zdołał o własnych siłach dojechać rowerem do domu. Następnie pojechał na SOR, gdzie lekarze chcieli go zatrzymać, ale Wenta wrócił do domu. W czwartkowy poranek zgłosił się na zabieg, w którego trakcie dokonano zespolenia odłamów kostnych obręczy barkowej.
Bogdan Wenta po zabiegu zabrał głos w mediach społecznościowych. "Z dużej chmury, mały deszcz. Wczorajszy powrót z pracy do domu na rowerze nie należał do najszczęśliwszych i zakończył się na kieleckim SOR-ze. Na szczęście miałem kask, co uchroniło mnie przed poważniejszymi skutkami upadku" - napisał na Facebooku.
Czytaj także:
"Bogdan Wenta przejdzie operację". Nowe informacje ws. wypadku legendy
Wyścig po koronę. Siódemka 25. kolejki PGNiG Superligi