Kask uratował Bogdana Wentę. "Mogło się skończyć o wiele gorzej"
Bogdan Wenta przeszedł już operację. Prezydent Kielc swoich fanów i wyborców uspokoił wpisem w mediach społecznościowych. Jego żona w rozmowie z Onetem przyznała, że byłego trenera Polaków uratował kask.
Tam wykonano szczegółowe badania. Choć pierwsze doniesienia brzmiały groźnie, to okazuje się, że skończyło się na niegroźnych złamaniach, stłuczeniach i otarciach. Mogło być jednak znacznie gorzej. O tym opowiedziała żona prezydenta Kielc, Iwona Wenta.
- Okazało się, że zjeżdżając z górki po ścieżce rowerowej ześlizgnął się z niej i przewrócił. Impet uderzenia był tak duży, że pękł mu kask. Całe szczęście, że go założył, bo mogło się skończyć o wiele gorzej - mówiła Iwona Wenta.
Były selekcjoner reprezentacji szczypiornistów po upadku na rowerze zdołał o własnych siłach dojechać rowerem do domu. Następnie pojechał na SOR, gdzie lekarze chcieli go zatrzymać, ale Wenta wrócił do domu. W czwartkowy poranek zgłosił się na zabieg, w którego trakcie dokonano zespolenia odłamów kostnych obręczy barkowej.
Bogdan Wenta po zabiegu zabrał głos w mediach społecznościowych. "Z dużej chmury, mały deszcz. Wczorajszy powrót z pracy do domu na rowerze nie należał do najszczęśliwszych i zakończył się na kieleckim SOR-ze. Na szczęście miałem kask, co uchroniło mnie przed poważniejszymi skutkami upadku" - napisał na Facebooku.