Jak co roku w Veszprem te same ambicje. Gwiazdorski skład, gorąca atmosfera na trybunach, tylko... brak oczekiwanego sukcesu. Telekom czeka na pierwszy triumf w Lidze Mistrzów, w poprzednich latach nieraz odpadał w przedbiegach, ale wygląda na to, że w tym sezonie może oszczędzić nerwów swoim kibicom.
Obrona Aalborga - tak dobrze radzącego sobie w tej edycji Ligi Mistrzów - nie radziła sobie z liderami Telekomu Veszprem. Nie pomagali też bramkarze i właściwie tylko przez moment w pierwszej połowie zanosiło się na wyrównane starcie. Wtedy węgierski potentat roztrwonił cztery bramki przewagi i do przerwy było tylko 17:16.
W drugiej połowie stało się to, na co zanosiło się od początku. Telekom odskoczył od Aalborga, miał w swoim składzie świetnie dysponowanego Omara Yahię, nie zawodzili Andreas Nilsson i Kentin Mahe, aż siedem bramek dołożył Gasper Marguc. Przewaga nie podlegała dyskusji, choć swojego dnia nie miał stojący w bramce Veszprem Rodrigo Corrales.
Atuty Aalborga zostały po części zneutralizowane, Felix Claar nie był tak groźny jak dotychczas, niewiele do bramki wniósł Mikael Aggefors. Veszprem wygrało 36:29 i ma na wyciągnięcie ręki siódmy awans do Final4.
Telekom Veszprem - Aalborg Handbold 36:29 (17:16)
Veszprem: Corrales - Marguc 7, Yahia 6, Mahe 5, Nilsson 5, Nenadić 4, Lauge Schmidt 4, Strlek 4, Manaskow 1, Maqueda, Ligetvari, Blagotinsek, Ilić, Lekai, Sipos
Aalborg: Gade, Aggefors - Sandell 5, Bjornsen 5, Cllar 4, Juul-Lassen 6, Palmarsson 2, Jakobsen 2, Mollgaard 1, Nielsen 1, Christensen 1, Barthold 1, Antonsen 1
ZOBACZ:
Legenda Vardaru zostaje w klubie
Sensacyjny transfer Łomży Vive?
ZOBACZ WIDEO: Milioner chwali się luksusową łodzią. Tak na niej szaleje