W tym artykule dowiesz się o:
[b]10. Jacek Będzikowski
[/b]Początek przygody na trenerskiej ławce 104-krotny reprezentant Polski miał kiepski. Jego Zagłębie Lubin z osiemnastu meczów wygrało tylko pięć i w samej końcówce rundy zasadniczej włodarze Miedziowych musieli ratować się zatrudnieniem Jerzego Szafrańca, pod wodzą którego zespół zdołał zachować ligowy byt. Na propozycję nowej pracy Będzikowski długo czekać nie musiał, bo odezwał się do niego Śląsk Wrocław, prawdziwy skok 40-latek zaliczył jednak dopiero jesienią. Rodowity legniczanin został asystentem Michaela Bieglera i dziś w kadrze narodowej jest najważniejszy po królu.
[b]9 . MMTS Kwidzyn
[/b]Zespół Krzysztofa Kotwickiego, mimo regularnych osłabień, wciąż dzielnie trzyma się w krajowej czołówce. Gdy latem szeregi klubu opuścili Marcin Markuszewski, Michał Waszkiewicz, Patryk Rombel, Kamil Krieger oraz Damian Kostrzewa wielu skazywało kwidzynian na niechybne stoczenie się w ligową przeciętność, a niektórzy wróżyli nawet czerwono-czarnym trudności w załapaniu się do fazy play-off. Czarne scenariusze od rzeczywistości okazały się bardzo odległe. Czwarty zespół ubiegłego sezonu PGNiG Superligi mocno usadowił się w górnej połówce ligowej tabeli i wiosną po raz kolejny - mimo posiadania jednego z najniższych w ekstraklasie budżetów - powalczy o medal mistrzostw Polski.
"Król Artur" po zakończeniu sportowej kariery w nowej rzeczywistości odnalazł się błyskawicznie. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich szczypiornistów postanowił wystartować z projektem Akademii Piłki Ręcznej, które swoją działalność zainaugurować mają wraz z początkiem przyszłego roku szkolnego. Tej jesieni Siódmiak z sukcesem zorganizował dwa campy dla młodzieży i w planach ma już kolejne. Tak pozytywnej inicjatywy promującej piłkę ręczną wśród jej młodych adeptów nie było w naszym kraju już dawno.
Skrzydłowy Azotów Puławy w ciągu kilku miesięcy przebył drogę z piekła do nieba. Jeszcze późną wiosną głowę Krajewskiego zaprzątała przyszłość Nielby Wągrowiec, która po sensacyjnej barażowej porażce z Czuwajem Przemyśl stoczyła się na zaplecze najwyższej klasy rozgrywkowej. Dziś młody zawodnik jest już jednak w zupełnie innym świecie. Przenosiny do Puław sprawiły, że zamiast martwić się o ligowy byt Krajewski walczy o medal mistrzostw Polski i jest blisko wyjazdu z drużyną narodową na mistrzostwa świata.
Za kadencji Bogdana Wenty dywagacje o jego grze w biało-czerwonych barwach można było odłożyć na półkę z literaturą science-fiction. Dziś Kubisztal - jako czołowy strzelec ekipy przewodzącej tabeli PGNiG Superligi - wydaje się być jednym z głównych kandydatów do miejsca w kadrze na styczniowe mistrzostwa świata. Gracz Orlen Wisły Płock może grać w drugiej linii zarówno na środku, jak i z lewej strony, co w świetle kontuzji Tomasza Rosińskiego sprawia, że pominięcie go przez Bieglera byłoby sporą sensacją.
Konia z rzędem temu, kto na początku roku postawiłby jakiekolwiek pieniądze na to, że Siódemka Miedź Legnica utrzyma się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Drużyna rozbita finansowymi problemami PGNiG Superligę opuścić miała z hukiem, trener Motyczyński w krótkim czasie potrafił jednak ułożyć zespół tak, że ten nie tylko zachował ligowy byt, ale załapał się nawet do fazy play-off, gdzie potrafił ograć Azoty Puławy, w walce o siódme miejsce w pokonanym polu pozostawiając także Chrobrego Głogów. - To mój największy sukces w karierze - nie krył wiosną Motyczyński. W tym sezonie czeka go wyzwanie o porównywalnej skali trudności.
Jeszcze jesienią ubiegłego roku tego, że "Gadżet" wróci do reprezentacji Polski, spodziewało się niewielu. Selekcjoner Wenta konsekwentnie pomijał skrzydłowego Orlen Wisły Płock przy rozsyłaniu powołań, zdanie zmieniając dopiero na kilka tygodni przed rozpoczęciem serbskich mistrzostw Europy. Wiśniewski do kadry wdarł się przebojem i dziś nikt nie jest sobie w stanie wyobrazić bez niego drużyny narodowej. Jego największym marzeniem jest udział w Euro 2016. - Czuję się młody, zdrowy i jeśli będę grał dobrze, to może się uda - mówi Wiśniewski.
Wśród kibiców Związek Piłki Ręcznej w Polsce nie ma zbyt dobrej opinii, a wielu uznaje wręcz jego przedstawicieli za największych hamulcowych rozwoju rodzimego szczypiorniaka, za prezesem Andrzejem Kraśnickim przemawiają jednak twarde medialne fakty. Najpierw podczas XI Kongresu EHF Polska otrzymała prawo organizacji mistrzostw Europy w 2016 roku, za co najwięcej pochwał zebrał właśnie on, a następnie 63-latek okazał się być jedynym kandydatem do objęcia stanowiska prezesa ZPRP. Za Kraśnickim opowiedziało się aż osiemdziesięciu delegatów. Jeden głos był nieważny.
Drużyna pod wodzą Kima Rasmussena wchodzi na właściwe tory. Walka o udział w mistrzostwach Europy zakończyła się wprawdzie niepowodzeniem, ustąpienie w grupie późniejszym triumfatorkom turnieju finałowego oraz reprezentacji Rosji (którą wszak Polki potrafiły też raz pokonać) ujmy ekipie Rasmussena jednak nie przynosi. Eliminacyjne niepowodzenie biało-czerwone powetowały sobie brązowym medalem Akademickich Mistrzostw Świata, a na dodatek w drugiej połowie roku Polki bez najmniejszych kłopotów zapewniły sobie udział w fazie play-off eliminacji MŚ 2013. W sumie w ubiegłym roku podopieczne duńskiego szkoleniowca z siedemnastu meczów wygrały aż trzynaście.
- Nie podskakujemy. Chcemy awansować do ósemki, to jest nasze założenie. Co zrobimy więcej, to będzie na plus, a jak już uda się zakwalifikować to play-off, to wtedy będziemy walczyć o jak najwyższe cele - deklarował na starcie poprzedniego sezonu szkoleniowiec Tauron Stali Mielec. Skromność, upór i konsekwencja sprawiły, że zespół bez wielkich gwiazd po raz kolejny utarł nosa wyżej notowanym rywalom i w walce o brązowy medal rozgromił faworyzowany MMTS Kwidzyn. Jeden z najsympatyczniejszych polskich szkoleniowców potwierdza, że jest też jednym z najlepszych.