W tym artykule dowiesz się o:
Dla kogo mistrzowska korona?
Tradycyjnie do mistrzowskiego tytułu kandydatów jest dwóch: Vive Targi Kielce i Orlen Wisła Płock. Dziennikarze portalu SportoweFakty.pl nie mają wątpliwości, że to kielczanie ponownie staną na najwyższym stopniu podium. Niezwykle doświadczony, zgrany zespół z kolejną nową gwiazdą w składzie powinien dzielić i rządzić na parkietach PGNiG Superligi. Zespół z Płocka po sporych zmianach w składzie wciąż pozostanie za plecami kielczan.
- Vive to drużyna z zupełnie innej półki niż Wisła. Budowana z myślą o regularnej grze w najlepszej "ósemce" Ligi Mistrzów. Obrońcy tytułu na każdej pozycji są zdecydowanie mocniejsi od Nafciarzy i mimo rozpoczęcia rozsądnego przebudowywania kadry Wisły, nie ma ona z Vive większych szans - uważa Kamil Kołsut.
- Vive doszło do etapu, w którym stanowi zgrany kolektyw. Największy rywal, czyli Wisła pozostaje wciąż w tyle i chyba próbuje kroczyć drogą wytyczoną kiedyś przez Vive. Ale droga ta wymaga czasu, poświęceń i także doznania na własnej skórze kilku porażek, których i kielczanie nie uniknęli - dodaje Łukasz Wojtczak.
Kolorytu rozgrywkom powinna dodać rywalizacja o lokaty za plecami czołowej dwójki. Kilka zespołów zgłasza medalowe aspiracje, poparte odpowiednimi ruchami kadrowymi. W półfinale mogą zagrać jednak tylko cztery zespoły. Dwa miejsca wydają się być zarezerwowane dla klubów z Płocka i Kielc. Kto zatem wygra tę zaciękłą walkę i otrzyma szansę gry o medal?
- Pod względem kadrowym i sportowym najokazalej wypadają na tym polu Azoty Puławy oraz Stal Mielec, lecz jak pokazały minione sezony, należy się liczyć również z nieobliczalnym i niedocenianym MMTS-em Kwidzyn. W Szczecinie i Zabrzu z dużej chmury mały deszcz - ocenia szanse poszczególnych zespołów Paweł Nowakowski.
- Wbrew powszechnej opinii nie upatruję kandydatów do medali w gronie zespołów dysponujących znakomicie brzmiącymi nazwiskami, ale wśród drużyn, które tworzą rzeczywisty monolit. Niepokojącą tendencją jest kontraktowanie w klubach zawodników pod kątem ich przeszłości klubowo-reprezentacyjnej zamiast zapewnienia kompatybilności zawodników na boisku. Niestety tendencja ta nasila się, zwłaszcza w klubach, w których są większe niż średnie zasoby finansowe, w efekcie może okazać się, że wyżej notowane będą kluby "biedniejsze", za to dysponujące zgranym wyrównanym składem niż "bogatsze" składające się z boiskowych indywidualności - analizuje Alicja Chrabańska.
Kto pożegna się z elitą?
Niezwykle interesująco zapowiada się także walka o utrzymanie. W minionych rozgrywkach dwaj beniaminkowie awansowali do fazy play-off. O ile w przypadku Gaz-System Pogoni Szczecin nie było to niespodzianką, to już dobra postawa Piotrkowiana była dużym zaskoczeniem. Wydaje się, że w nadchodzącym sezonie Gwardii Opole i KPR-owi Legionowo niezwykle trudno będzie powtórzyć ten wyczyn. To właśnie debiutujący w najwyższej klasie rozgrywek KPR i powracający do Superligi opolanie stawiani są w gronie głównych kandydatów do spadku, jednak nie tylko oni.
- Beniaminkowi z Opola, mimo nie najmniejszego budżetu, nie udało się zrealizować planów transferowych. Do zespołu nie trafili zawodnicy z listy życzeń trenera Marka Jagielskiego. Jak wyjaśnia szkoleniowiec Gwardii, przeszkody nie stanowiły finanse, a brak wysokich aspiracji. Opolanie pozyskali w zamian szczypiornistów doświadczonych, którzy jednak w ostatnim sezonie rzadko pojawiali się na parkiecie. Gwardię czeka niezwykle trudna walka o utrzymanie - uważa Oliwer Kubus.
W minionym sezonie mieliśmy dwóch głównych kandydatów do spadku, którzy finansowo oraz kadrowo odstawali od reszty stawki. Mimo ambitnej postawy Siódemka Miedź Legnica i AZS Czuwaj Przemyśl opuściły grono elity. Tym razem walka o utrzymanie powinna być bardziej pasjonująca.
- Zdecydowanego faworyta do spadku w przeciwieństwie do sezonu minionego wskazać jest ciężko, ale myślę, że będą to dwie ekipy z kwartetu Zagłębie - Piotrkowianin - Gwardia - Legionowo - ocenia Maciej Wojs.
- Liga jest dość wyrównana. W tym sezonie nie ma outsidera na miarę Przemyśla czy nawet Legnicy. Mimo tego typowałabym do spadku Piotrkowianina. Kadrowo drugim zespołem byłoby Zagłębie, niemniej od lat lubinianom dopisuje szczęście i pewnie tym razem podobnie uratują się przed spadkiem - uważa Alicja Chrabańska.
Dziennikarze portalu SportoweFakty.pl w gronie kandydatów do spadku widzą Zagłębie Lubin. Miedziowi w minionych rozgrywkach spisywali się fatalnie. Zmiany kadrowe oraz postawa w spotkaniach sparingowych nie napawają optymizmem. Nisko stoją także akcje Piotrkowianina Piotrków Trybunalski.
- Niełatwo będą mieli beniaminkowie, a mającej sporo szczęścia w poprzednich rozgrywkach ekipie Piotrkowianina los nie będzie już sprzyjał. Ligowa rzeczywistość okaże się bardzo brutalna, co poskutkuje degradacją do niżej klasy rozgrywkowej - uważa Sabina Szydłowska.
- Lubinianie nie przekonują mnie swoją grą, też ich wzmocnienia (a raczej uzupełnienia) składu nie powalają na kolana i tak naprawdę ekipa Bobrka została z tymi samymi problemem co rok temu - brakiem bocznych rozgrywających potrafiących zaskoczyć rzutem z drugiej linii. Piotrkowianin może nie mieć tyle szczęścia co rok temu, Gwardia chyba jeszcze nie zgrała się po licznych wzmocnieniach, a Legionowo jest dla mnie wielką zagadką - uważa Maciej Wojs.
- Spodziewam się, że ze stanowiskiem najszybciej pożegna się szkoleniowiec Zagłębia. Stabilny finansowo zespół potrzebuje chyba jakiegoś większego wstrząsu - dodaje Krzysztof Kempski.
Kto rozczaruje swoją postawą?
Niespodziewanie rozstrzygnięcia zawsze dodają koloru rozgrywkom. Kto tym razem zachwyci, a kto rozczaruje? Największym rozczarowaniem może być Górnik Zabrze. Zespół wzmocniony reprezentantami Polski bardzo słabo prezentował się w spotkaniach sparingowych. W pierwszej rundzie Górnik może prezentować się zdecydowanie poniżej oczekiwań. O końcowych rozstrzygnięciach decydują jednak play-off, a do tego czasu gra zabrzan może wyglądać znacznie lepiej.
- Jak na razie Górnik udowadnia tezę, że na boisku nie grają nazwiska, ale mądrze budowany zespół, póki co w sparingach nie widać ani mądrości, ani zespołu - uważa Alicja Chrabańska.
- Mocnym kandydatem do miana największego rozczarowania rundy jesiennej jest Górnik. Kadrowa rewolucja i postawienie na zawodników wiekowych sprawi, że na parkiecie gracze Liljestranda długo będą szukać wspólnego języka. System rozgrywek jednak zabrzanom sprzyja i wiosną, kiedy wszystkie klocki uda się już poukładać, w play-off mogą sięgnąć naprawdę wysoko - ocenia Kamil Kołsut.
W gronie drużyn, które mogą rozczarować znajdują się także Stal Mielec i Azoty Puławy. Zespołom tym przyświeca podobny cel jak Górnikowi Zabrze. Wzmocnienia kadrowe przemawiają za tym, że będą one mocniejsze niż przed rokiem. Czy zaprezentują się na miarę swojego potencjału?
"Czarny koń" rozgrywek
Kto zostanie "czarnym koniem" rozgrywek? Kandydatów jest kilku. Na pewno warto zwrócić uwagę na Gaz-System Pogoń Szczecin, która dokonała tylko kosmetycznych zmian w składzie i w tym sezonie może zaprezentować pełnię swoich możliwości. Co roku zachwyca skazywany na ligą przeciętności MMTS Kwidzyn. Poważne osłabienia przy jednoczesnym wzmocnieniu rywali nie napawają optymizmem, jednak kwidzynianie nie raz utarli nosa ekspertom. - Trudno nazywać "czarnym koniem" brązowych medalistów mistrzostw Polski. W kontekście utraty Sebastiana Suchowicza, Michała Adamuszka i Roberta Orzechowskiego wielu kibiców z pewnością znów skaże kwidzynian na dolne rejony tabeli. MMTS tymczasem poczynił wzmocnienia mądre i solidne, ubytki wypełniając sprawnie. Półfinał po raz siódmy z rzędu? Dlaczego nie! - uważa Kamil Kołsut.
- W górnych rejonach tabeli mimo wielu ubytków kadrowych ciągle utrzymywać się będzie charakterny MMTS Kwidzyn. Czarnym koniem rozgrywek będzie Górnik Zabrze, który po zakontraktowaniu wartościowych zawodników i szkoleniowca będzie głównym pretendentem do brązowego medalu - analizuje Sabina Szydłowska.
Zespół Górnika Zabrze wzbudza skraje emocje. Wyniki spotkań sparingowych ostudziły nieco nastroje w Zabrzu, gdzie po letnich wzmocnieniach zespół typowany był jako murowany kandydat do gry w półfinale. Taka sytuacja może jednak wyjść drużynie tylko na dobre. Czy zatem sprawdzi się scenariusz, że po średniej fazie zasadniczej zabrzanie będą rządzić w play-offach?
- Górnik Zabrze powinien odpalić mimo wszystko. Nie nastąpi to jednak od razu, ale czas będzie działał na ich korzyść - uważa Krzysztof Kempski.
- Na miano "czarnego konia" powinna zasłużyć ekipa Górnika. W walce o pozycje medalowe z pewnością pomoże sprowadzenie kilku bardzo doświadczonych zawodników: strzelby w postaci Michała Kubisztala, filaru obrony Adama Twardo czy ligowego "wyjadacza" w bramce Sebastiana Suchowicza. Poprzedni sezon zakończyli na 6. miejscu, teraz moim zdaniem powinni znaleźć się co najmniej w czołowej "czwórce" - dodaje Wiktor Gumiński.
Najlepszy transfer?
Letnia przerwa w rozgrywkach upłynęła pod znakiem giełdy transferowej, na której sporo się działo. Niewątpliwie największym echem odbił się transfer Julena Aguinagalde. Zakontraktowanie mistrza świata jest poważnym zmienieniem kieleckiej drużyny. Nie wolno także zapominać o ruchach kadrowych w Płocku. Pozyskanie Marcina Lijewskiego czy Mariusza Jurkiewicza to jak na polskie warunki ogromne wzmocnienia. Zespoły środka tabeli także nie zasypiały gruszek w popiele.
Typując najlepszy transfer dziennikarze portalu SportoweFakty.pl byli zgodni. Pozyskanie przez kielecki zespół mistrza świata jest jednym z najbardziej spektakularnych wzmocnień polskiego klubu w historii. Chyba nikt jeszcze parę lat temu nawet nie marzył, że po polskich parkietach biegać będą zawodnicy pokroju Aguinagalde.
- To szczypiornista z absolutnie najwyższej półki, o kulturze gry porównywalnej do zawodników Barcelony w piłce nożnej. Na pewno takiego hitu w polskiej Superlidze jeszcze nie było - uważa Łukasz Wojtczak. - Hiszpan jest zawodnikiem, który niemal w każdym meczu gwarantuje kilka bramek rzuconych z koła oraz wywalczenie paru karnych. Przy takiej sile rażenia, jaką Vive dysponuje zarówno w drugiej linii, jak i na skrzydłach, wprowadzenie do gry tak bramkostrzelnego obrotowego będzie dodatkową zmorą dla wszystkich rywali - dodaje Wiktor Gumiński.
Pięknem sportu jest jednak jego nieprzewidywalność, solą każdych rozgrywek niespodzianki. Miejmy nadzieję, że i tym razem szczypiorniści dostarczą nam wielu emocji.
- Chciałbym żebyśmy przyszły sezon zapamiętali nie ze względu na pomyłki sędziów (a tych było wiele), nie ze względu na wzajemne "uprzejmości" między klubami i przeciągające się afery ("mecz którego nie było"), ale głównie dzięki nieprzewidywalności i emocjom do samego końca. I tego życzę wszystkim, którzy zamierzają wybierać się do hal w superligowych miastach, śledzić spotkania przed telewizorem czy dyskutować na łamach naszego portalu - zakończył Maciej Wojs.