W tym artykule dowiesz się o:
Kto zostanie mistrzem świata?
Odpowiedź na to pytanie poznamy 1 lutego. Zastanówmy się jednak, kto ma największe szanse na zdobycie tytułu najlepszej drużyny globu. Niewątpliwie przed szereg wysuwają się cztery zespoły: Chorwacja, Dania, Francja i Hiszpania. To właśnie w tym gronie należy upatrywać mistrza świata.
Faworytem mundialu są Francuzi. - Moimi głównymi kandydatami do gry o medale są Francuzi, którzy w Danii pokazali kosmiczny handball i Duńczycy, którzy może poza prawym rozegraniem mają bardzo zrównoważony skład i solidnego zmiennika na każdej pozycji - uważa Maciej Wojs.
- W finale Francuzi spotkają się z Hiszpanami. Trójkolorowy jako aktualni mistrzowie Europy będą chcieli potwierdzić swoją dominację, tym bardziej, że ostatnie mistrzostwa świata były dla nich porażką, bo zajęli dopiero szóste miejsce. Czy brak Luca Abalo i ewentualny Daniela Narcisse'a mogą negatywnie wpłynąć na Francuzów? Na pewną te luki będą widoczne, bo to najlepsi zawodnicy na świecie, ale Les Blues są na tyle doświadczoną drużyną, że powinni sobie z tym doskonale poradzić - uważa Aneta Szypnicka.
Na poprzednich mistrzostwach bardzo bliscy tryumfu byli Duńczycy, może to im tym razem w końcu uda się stanąć na najwyższym stopniu podium? - Mistrzem świata zostanie Dania. Na ostatnich wielkich imprezach - MŚ i ME Skandynawowie zajmowali drugie miejsca. Są wciąż bardzo głodni sukcesu, zebrali potrzebne doświadczenie, mają znakomitych zawodników, rozkochanych w handballu kibiców i wszyscy mają wobec nich wielkie oczekiwania. Droga Duńczyków do ewentualnego finału również nie wygląda szczególnie trudno, owszem teoretycznie są na niej zespoły bardzo silne, ale nie takie, z którymi mieliby sobie nie poradzić - zaznacza Łukasz Wojtczak.
Najniżej w gronie wielkiej czwórki stoją akcje Chorwatów, jednak na ten właśnie zespół stawia Kamil Kołsut: - Wiecznie są w czołówce, ale na złoto wielkiego turnieju czeka ponad dziesięć lat. Tym razem karta może się wreszcie odwrócić.
Kto zagra w półfinale?
Chorwacja, Dania, Francja i Hiszpania to zespoły, które powinny wygrać swoje grupy i dotrzeć do półfinału mistrzostw świata. Czy ktoś będzie w stanie pokrzyżować im szyki? Kilka reprezentacji ma ambicje, by znaleźć się w najlepszej czwórce. W tym gronie znajduje się również Polska, która po słabszym występie na poprzednim mundialu chciałaby z dobrej strony pokazać się przed ME 2016, które rozegrane zostaną nad Wisłą. Także Słoweńcy mają spore apetyty po dobry występ. Nie bez szans są również drużyny, które kuchennymi drzwiami trafiły do Kataru: Islandia i Niemcy.
- Hiszpania, Chorwacja, Francja, Dania. Nie ma się co czarować. Te zespoły wciąż przerastają resztę stawki o klasę - nie ma wątpliwości redaktor Kamil Kołsut.
- Najprostsze i pewnie najbardziej rozsądne jest założenie, ze w półfinale zagrają Hiszpanie, Chorwaci, Francuzi i Duńczycy, bo te zespoły zawsze wymienia się jednym tchem w gronie faworytów do medali. Mam jednak nadzieję, że inne drużyny trochę w tym gronie namieszają. Najlepiej jeśli to będą Polacy - uważa Aneta Szypnicka.
- Oczywiście, mamy tzw. wielką czwórkę, czyli reprezentacje Francji, Chorwacji, Hiszpanii i Danii, które w ciemno wymieniać można w gronie faworytów turnieju, ale przeczuwam, że grono półfinalistów mistrzostw w Katarze będzie wyglądało inaczej. Chorwaci wydają się być obecnie w lekkiej przebudowie, ta drużyna dopiero się krystalizuje. Hiszpanie natomiast potrafią grać mecze wybitne, głównie z uwagi na Canellasa i Aguinagalde, ale brakuje mi w ich szeregach odpowiedniego wsparcia dla Canellasa i przede wszystkim bramkarzy, bo Perez de Vargas dopiero uczy się światowego szczypiorniaka, a Sierra to wysoki, ale nie najwyższy poziom. W związku z tym do półfinału wedrze się jedna lub dwie reprezentacje - mogą to być nieprzewidywalni Islandczycy, mogą to być Słoweńcy, a mogą i przy wybitnym turnieju kilku zawodników Polacy - ocenia redaktor Maciej Wojs.
- Wytypowanie stawki półfinalistów z tak dużego grona pretendentów nie jest zadaniem łatwym. Moim zdaniem w Katarze o medale będą rywalizować Francuzi, Duńczycy, Chorwaci oraz... Polacy - uważa Paweł Nowakowski.
Na co stać reprezentację Polski?
Polskich kibiców oczywiście najbardziej interesuje to, jak na mundialu zaprezentuje się reprezentacja Polski i które zajmie miejsce. Biało-czerwoni są jedną z drużyn z drugiego szeregu, która ma szansę na grę w półfinale. Na pewno Polacy przy odrobinie szczęścia są w stanie znaleźć się w najlepszej czwórce, potencjał drzemiący w naszym zespole jest na prawdę spory, a kilku zawodników znajduje się obecnie w życiowej formie.
- Trener Biegler pracuje z naszą kadrą kolejne lata, a nadal nie da się przewidzieć, jak zagrają biało-czerwoni. Na pewno nie mają łatwego zadania w grupie. Myśląc o dobrej pozycji w turnieju należy zająć przynajmniej drugie miejsce w pierwszej rundzie. To jest w zasięgu Polaków, którym ostatnio dobrze grało się z sąsiadami. Ostatnie gry przed mistrzostwami pokazały, że Polacy mają spory potencjał. Potrafią rywalizować nawet z najlepszymi, jak w meczu z Hiszpanią, ale również nie obce im są wpadki z niżej notowanym rywalem (potyczka w Oviedo z osłabioną Norwegią). Stawiam na awans Polaków do ćwierćfinału, ale nie wierzę w awans do strefy medalowej - uważa Miłosz Marek.
- Polacy są drużyną nieprzewidywalną, co chociażby doskonale pokazał turniej w Oviedo. Jeśli w każdym meczu będą mieli siły by walczyć przez całe sześćdziesiąt minut spotkania i nie będzie opuszczało ich szczęście, to mogą znaleźć się nawet w finale. W innych wypadkach może być nawet ciężko o wywalczenie paszportu do kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich - podkreśla Aneta Szypnicka.
- Biało-czerwoni to spora zagadka. Uważam, że jeżeli uda się pokonać Niemcy i Rosję, to możemy zajść naprawdę daleko. Najgorszy w naszej reprezentacji jest brak stabilnej formy. No ale trzeba mieć wiarę, bo mamy kilku doświadczonych zawodników. Ostatecznie stawiam na miejsce... szóste - zaznacza Łukasz Wojtczak.
- Lokaty 5-8 to w tej chwili nasze miejsce na świecie. Obok Słoweńców i Szwedów. Sport kocha jednak niespodzianki. Nasz zespół jest nieobliczalny, a polska druga linia to absolutna czołówka - przyznaje Kamil Kołsut. Optymizm wykazuje Paweł Nowakowski: - Przegramy półfinał, ale naszym łupem padnie finał pocieszenia.
Kto będzie "czarnym koniem" turnieju?
Jedynym z wyznacznikiem atrakcyjności danego turnieju jest liczba zaciętych spotkań i niespodziewanych rozstrzygnięć. Teoretycznie mistrzostwa świata w Katarze zapowiadają się jako jeden z najbardziej przewidywalnych mundialów od lat. Jednak w takiej sytuacji największe pole do popisu mają drużyny uznawane za "kopciuszki". Na pewno największą niespodzianką byłoby dotarcie do półfinału zespołu spoza Europy, jednak szanse na to są niewielkie. "Czarnym koniem" turnieju może zostać reprezentacja Polski.
- Czarnym koniem z pewnością okaże się ta drużyna spoza "wielkiej czwórki", która zdoła wywalczyć awans do półfinału. Pamiętajmy też, że w ćwierćfinale znaleźć może się któraś z ekip pokroju Austrii, Białorusi czy Macedonii, które w przypadku dobrych wyników w I fazie mogą trafić na siebie w 1/8 finału. Silni będą też standardowo gospodarze, w szeregach których znajdziemy kilku solidnych zawodników z Europy - analizuje Maciej Wojs.
Gospodarze mundialu po transferze kilku zawodników mają duży apetyt na dobry wynik. - Gospodarzy zazwyczaj wspierają sędziowie i ściany. Katarczycy pomogli też sobie sami, za duże pieniądze budując solidny zespół złożony z zawodników urodzonych za granicą. W grudniu w sparingu potrafili pokonać Serbów. Będą groźni - dodaje Kamil Kołsut.
- Czarnym koniem będzie Słowenia, zespół który miał lekki kryzys przez pewien czas, ale od niedawna chyba się odbudował, ma w swoim składzie kilku doskonałych graczy i rozbudzony apetyt. Najdobitniej świadczy o tym fakt, że w 2013 roku szczypiorniści ze Słowenii dotarli na mistrzostwach świata aż do półfinału - uważa Łukasz Wojtczak.
- Czarnym koniem turnieju będą biało-czerwoni. Co prawda nasi szczypiorniści potrafią męczyć się z niżej notowanym rywalem, ale i toczyć pasjonujące boje z największymi tuzami piłki ręcznej, jak choćby przed rokiem na ME z Francją, czy niedawno na turnieju w Oviedo z Hiszpanią. Właśnie ta nieobliczalność to największa siła Polaków. Na pewno podopieczni Michaela Bieglera dostarczą nam ogrom emocji. Wierzę, że także dużo pozytywnych wrażeń - dodaje Paweł Nowakowski.
Kto rozczaruje?
Na pewno największe rozczarowanie po mistrzostwach świata może czuć, któryś z zespołów Chorwacja, Dania, Francja i Hiszpania, jeśli nie zdoła zakwalifikować się do najlepszej czwórki. Pozostałe drużyny, które wystąpią na mundialu w Katarze także mają swoje mniej lub bardziej ambitne cele. Jedną z ekip, która stanowi największy znak zapytania są Szwedzi. - Choć Hiszpania broni tytułu, moim zdaniem nie znajdzie się w strefie medalowej. Już na ME w Danii było można zauważyć nieco regres w ich grze, w porównaniu do pamiętnych MŚ sprzed dwóch lat, gdzie zdobyli złoto. Poniżej możliwości kadrowych spiszą się także Szwedzi - uważa Paweł Nowakowski.
- Nie jest przekonany co do dobrego wyniku reprezentacji Chorwacji oraz sukcesu Hiszpanów. Na pewno nie obronią oni mistrzostwa, moim zdaniem mogą mieć też problem z awansem do półfinału, choć to zależeć będzie od drabinki. Szwedzi też wydają się mieć najsłabszą drugą linię od lat, no i ciekaw jestem co pokażą Rosjanie, którzy skład mają wyrównany, ale w ich grze brakowało dotychczas równego, wysokiego poziomu - dodaje Maciej Wojs.
- Niemcy. Nie jest to może team, w którym można upatrywać faworyta, ale kibice w kraju naszych zachodnich sąsiadów kochają handball i na pewno mają wielkie nadzieje na sukces reprezentacji. Wiadomo w jakich okolicznościach Niemcy awansowali na katarski turniej i sądzę, że mogą zawieść - podkreśla Łukasz Wojtczak.
- Szwedzi, Islandczycy, Niemcy? Oczekiwania co do niemieckiej drużyny są bardzo duże, tym bardziej, że miejsce na mistrzostwach przyznano im przy zielonym stoliku. Kibice, dziennikarze oczekują od nich dobrego występu, ale czy Niemcy udźwigną tę presję? - zastanawia się Aneta Szypnicka.