W tym artykule dowiesz się o:
Królewskie pożegnanie
Pożegnalne spotkanie Mariusza Jurasika nie przyciągnęło do warszawskiej hali Torwar zbyt dużej liczby kibiców. Ci, którzy jednak specjalnie dla niego zdecydowali się obejrzeć z trybun mecz o 3. miejsce Pucharu Polski pomiędzy Górnikiem Zabrze a PGE Stalą Mielec nie mogli czuć się zawiedzeni.
Gwiazdor polskiej piłki ręcznej pożegnał się z boiskiem w wielkim stylu. Jako grający trener zabrzan, zdobył 9 bramek i poprowadził swój zespół do wygranej 33:27. Dzień wcześniej rzucił 6 goli Orlen Wiśle Płock. Jego wysiłki nie przeszły bez echa. Zostały wybrany MVP turnieju. Królewskiego pożegnania w Zabrzu doświadczył jednak już na początku maja.
Ostatni ligowy występ Górnika przed własną publicznością w sezonie 2015/2016 zaczął się z kilkuminutowym poślizgiem. Był to wyraz hołdu dla Jurasika. Tyle osób bezpośrednio go żegnało. Otrzymał między innymi pamiątkowy trykot z numerem 13. Śląski klub podjął decyzję o jego zastrzeżeniu. "Trzynastka" będzie w nim na zawsze kojarzona z zawodnikiem, który lewą ręką wyczyniał cuda.
Polska "ręka Boga"
- Jego lewej ręki praktycznie nikt nie jest w stanie zastąpić. Mariusz potrafił nią zrobić wszystko - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Rafał Gliński. - Został przez nas ochrzczony "ręką Boga", ponieważ miał niesamowity nadgarstek i bardzo długą rękę, niewygodną dla obrońców i bramkarzy rywali - dodał z kolei dla naszego portalu Grzegorz Tkaczyk.
Obaj rozmówcy występowali z Jurasikiem w reprezentacji Polski. Popularny "Józek" po raz pierwszy przyodział narodowe barwy w 1997 roku, podczas meczu z Litwą. Dziesięć lat później świętował z kadrą swój największy sukces - wicemistrzostwo świata. Podczas mundialu znakomicie prezentował się w roli prawoskrzydłowego, zostając wybranym do najlepszej siódemki imprezy. Samemu nie był jednak z siebie w pełni zadowolony.
- Najbardziej ubolewam nad sytuacjami z finału (24:29 z Niemcami - red.). Zmarnowałem trzy lub cztery wyśmienite okazje. Gdybym trafił, być może zostalibyśmy mistrzami świata? - zastanawiał się po czasie.
ZOBACZ WIDEO Zygfryd Kuchta: oczekujemy medalu piłkarzy ręcznych w Rio (źródło TVP)
{"id":"","title":"","signature":""}
Po upływie dwóch lat cieszył się z wywalczenia kolejnego medalu światowego czempionatu - tym razem brązowego. Około rok później klasę Jurasika docenił francuski dziennik L'Equipe, umieszczając go w najlepszej siódemce świata 2009 roku. W międzyczasie Polak zakończył swoją kilkuletnią przygodę z Bundesligą.
Lew, który podbił serca kibiców
Do ligi niemieckiej trafił w 2003 roku. Włodarzy Rhein-Neckar Löwen, wówczas znanego jako SG Kronau/Östringen, przekonał do siebie znakomitymi występami w Wiśle Płock. Sezon przed przyjściem do Niemiec został, w jej barwach, królem strzelców polskiej ekstraklasy.
W Bundeslidze spędził sześć lat, będąc przywiązanym tylko do jednego zespołu. Zaskarbił sobie sympatię kibiców. - Mariusz cieszył się naprawdę dużym szacunkiem wśród fanów. Uwielbiali go nie tylko za charakter, ale również za nietuzinkowość, przebojowość i błyskotliwość. Wystosowali również apel do włodarzy klubu, żeby przedłużyli z nim kontrakt - wyjaśnił Tkaczyk, klubowy kolega Jurasika z ekipy "Lwów" w latach 2007-2009.
Nawiązując do jego wypowiedzi, podczas jednego z pojedynków sympatycy RNL wywiesili na trybunach transparent o treści "Wir fordern Mariusz muss bleiben" ("Domagamy się, by Mariusz został"). Prośba nie przekuła się jednak w czyn. Jurasik nie potrafił znaleźć wspólnego języka z menedżerem Thorstenem Stormem. Podjął decyzję o powrocie do Polski. Przez trzy lata był mocnym punktem Vive Targów Kielce, by następnie obrać egzotyczny kierunek.
Uwięziony w Katarze
Kiedy w 2012 roku ówczesny trener kielczan Bogdan Wenta nie widział już dla Jurasika miejsca w pierwszym zespole, klub zaproponował mu pracę z młodzieżą. Ten ofertę zaakceptował, lecz jesienią starania o jego angaż rozpoczęły drużyny z Kataru. Zawodnik dał się skusić i związał się rocznym kontraktem z El Jaish.
Początki jego pobytu na Bliskim Wschodzie były obiecujące, lecz sytuacja zmieniła się o 180 stopni w momencie przejęcia ekipy przez nowy zarząd. Jego członkowie uważali, że Polak zarabia za dużo. Postawili ultimatum: zgoda na obniżkę pensji o 50 procent bądź rozwiązanie umowy. Jurasik nie zamierzał ustąpić, ale w pewnym momencie stracił jakikolwiek kontakt z włodarzami.
Został uziemiony w obcym kraju, ponieważ nie posiadał przy sobie paszportu. Oddał go Katarczykom, gdyż było to podobno niezbędne do wyrobienia mu stosownych dokumentów - miejscowego prawa jazdy i dowodu tożsamości. - To był pierwszy i ostatni raz, gdy zrobiłem coś takiego. Więcej już obcemu człowiekowi ani państwu nie zaufam na tyle, żeby oddać swój paszport. Dlatego przestrzegam wszystkich, żeby uczyli się na moich błędach - komentował dla naszego portalu.
Słynący z głośnego, często bezkompromisowego wyrażania swojego zdania Jurasik był bezradny, dopóki nie pomógł mu polski ambasador. Po blisko trzech miesiącach odzyskał paszport i zarazem możliwość powrotu do ojczyzny. Duży charakter miał mu pozwolić na odzyskanie wigoru w Zabrzu.
Lider niestroniący od krzyku i łez
- Mariusz nigdy nie był szarą myszką, która siedzi cicho i wykonuje polecenia. Zawsze miał coś do powiedzenia i uważam to za jego wielką zaletę. Był czasami niepokorny, ale wydaje mi się, że właśnie dzięki temu osiągnął tyle sukcesów i zanotował tak wspaniałą karierę - opowiedział Tkaczyk.
W Górniku Jurasik szybko rozpoczął proces przygotowywania się do roli trenera. Od sezonu 2013/2014 został grającym asystentem Patrika Liljestranda, by za kolejne dwa lata już samemu pociągać za sznurki. Przez cały ten czas, poza regularnym sianiem spustoszenia w szeregach rywali, bardzo ekspresyjnie wyrażał swoje emocje.
Kontrowersyjne wypowiedzi stały się dla niego chlebem powszednim. Potrafił zrugać zespół przez kamerami oraz nazwać swoich podopiecznych frajerami. Nieobce było mu również głośne krytykowanie decyzji sędziowskich. Zdarzało się, że przegrane mecze przeciwko Orlen Wiśle Płock doprowadzały go do łez. - Mam 38 lat i cały czas nie nauczyłem się przegrywać - podkreślał w 2014 roku.
- Łączenie roli zawodnika i trenera w sezonie 2015/2016 na pewno nie było dla Mariusza łatwe. On też wie, że na boisku popełniał błędy. Teraz zaczyna już jednak pracować wyłącznie w roli szkoleniowca i wszystko stoi przed nim otworem, ponieważ odznacza się odpowiednią charyzmą - wytłumaczył Gliński, również aktualnie związany z Górnikiem.
- Cieszę się, że Mariusz pozostał przy piłce ręcznej. Takie osoby jak on są w środowisku sportowym potrzebne - dorzucił natomiast dla WP SportoweFakty Artur Siódmiak, który niejednokrotnie skutecznie wcielał się w rolę... Jurasika.
Artur zwany Mariuszem
- Na boisku byliśmy bardzo podobni pod względem gabarytów i wyglądu zewnętrznego. Czasem zbliżone były także nasze ruchy. Dlatego też mniej zorientowani kibice często nas mylili. Wielokrotnie słyszałem pod swoim adresem słowa "dzień dobry, panie Mariuszu". I czasami nie wyprowadzałem ludzi z błędu, tylko po prostu na zdjęciach występowałem w roli Mariusza - śmiał się Siódmiak.
Był jednak moment, w którym Jurasik pomyślał o nim jak o szaleńcu. Mowa o ostatniej akcji w meczu z Norwegią podczas Mistrzostw Świata 2009, kiedy to były reprezentacyjny obrotowy zdecydował się rzucać przez całe boisko zamiast podać do kolegów znajdujących się na lepszych pozycjach.
- Od czasu do czasu wracamy do tej sytuacji i śmiejemy się, że ślepej kurze trafiło się ziarno - dodał Siódmiak, który tym instynktownym rzutem na stałe zapisał się w historii polskiej piłki ręcznej. Jednym z jego sąsiadów w tym zaszczytnym gronie Mariusz Jurasik - człowiek, który "ręką Boga" napisał wielki rozdział o sposobie na stanie się legendą.
Kariera Mariusza Jurasika w roli zawodnika:
Klub | Lata |
---|---|
Sobieski Żagań | 1993-1996 |
Iskra Kielce | 1996-2001 |
Wisła Płock | 2001-2003 |
Rhein-Neckar Löwen | 2003-2009 |
Vive Targi Kielce | 2009-2012 |
El Jaish | 2012 |
Górnik Zabrze | 2012-2016 |
Największe sukcesy:
- 5 mistrzostw Polski (1998, 1999, 2002, 2010, 2012) - 4 Puchary Polski (2000, 2010, 2011, 2012) - 3. miejsce w Bundeslidze (2009) - wicemistrzostwo świata (2007) - brązowy medal mistrzostw świata (2009)