W tym artykule dowiesz się o:
Jeden z najlepszych napastników świata nie krył rozgoryczenia po wynikach prestiżowego plebiscytu magazynu "France Football" na najlepszego piłkarza Europy. "Lewy" uplasował się w zestawieniu dopiero na 16. miejscu. Wyżej od Polaka znaleźli się chociażby Anglik Jamie Vardy czy portugalski stoper Pepe.
- Le Cabaret - w ten sposób do wyników rankingu odniósł się Lewandowski. Reprezentant Biało-Czerwonych otrzymał jedynie trzy głosy. Rok wcześniej w tym samym plebiscycie Polak uplasował się na czwartym miejscu.
Polak miał powody, by czuć się rozczarowanym. W 2016 roku sięgnął po koronę króla strzelców Bundesligi i był jednym z najskuteczniejszych piłkarzy świata.
Trener szczypiornistów Vive Tauronu Kielce i reprezentacji Polski nie owija w bawełnę. Na jednej z konferencji prasowych szkoleniowiec żywiołowo zareagował na słowa krytyki pod adresem Mateusza Kusa, defensora mistrzów Polski i drużyny narodowej.
- Co on wam wszystkim zrobił, że wy go tak nie lubicie? (...) Zawsze będziecie na niego narzekali, nieważne, co on zrobi, wy i tak narzekacie. On jeszcze nie przyszedł do Kielc, a wy już zrobiliście z niego czarną owcę tego zespołu - grzmiał po spotkaniu Ligi Mistrzów z RK PPD Zagrzeb.
Dujszebajew w 2015 roku ściągnął Kusa do kieleckiego zespołu, a po przejęciu kadry uczynił z niego ważny element reprezentacyjnej układanki. Zawodnika wielokrotnie uznawano za kozła ofiarnego porażek podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Kus stał się obiektem internetowej nagonki.
Joanna Jóźwik zajęła piąte miejsce w finale 800 m podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Poprawienie rekordu życiowego o prawie sekundę nie wystarczyło jednak do medalu. Całe podium zajęły wzbudzające kontrowersje Afrykanki.
- W drodze na stadion przede mną szła Wambui, która jest trzy razy większa ode mnie. Jak ja mam się czuć? Ona ma wielką łydkę, wielką stopę, zrobi jeden krok, a ja trzy - mówiła nasza zawodniczka.
Po tej wypowiedzi rozpętała się medialna burza, a Jóźwik nasłuchała i naczytała się nieprzyjemnych słów, o czym szczerze opowiedziała w 47 odcinku programu "Sektor Gości", gdzie z polską lekkoatletką rozmawiał dziennikarz serwisu WP SportoweFakty, Michał Bugno.
Bracia Zielińscy antybohaterami 2016 roku. Na pierwszy ogień poszedł młodszy z rodzeństwa, Tomasz. Jeden z kandydatów do olimpijskiego krążka zaliczył dopingową wpadkę. W jego organizmie wykryto nandrolon, steryd anaboliczny, popularny głównie w latach 80.
Brata zaciekle bronił Adrian, mistrz olimpijski z Londynu. Raptem kilka dni później sam znalazł się w ogniu pytań, bowiem także "wpadł" na nandrolonie. Rodzeństwo zostało wykluczone z igrzysk. W tej sprawie wciąż pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi.
Legia Warszawa w 5. kolejce aktualnego sezonu Lotto Ekstraklasy przegrała z Górnikiem Łęczna w Lublinie 0:1. Wówczas mistrza Polski prowadził jeszcze Besnik Hasi, a drużyna notowała bardzo słabe wyniki. Porażka rozzłościła bramkarza mistrza Polski, Arkadiusza Malarza, który skrytykował postawę całego zespołu, używając nieparlamentarnych słów.
Malarz nie krył rozgoryczenia, czemu dał wyraz w rozmowie z reporterką Canal Plus Sport tuż po zakończeniu spotkania.
- Przegraliśmy Puchar i Superpuchar. Ucieka nam liga. Kur**, przepraszam za wyrażenie, ale obudźmy się w końcu! Inaczej wszystko ucieknie. Stoimy przed życiową szansą, ale nikt się przed nami nie położy, co pokazał Górnik Łęczna. To nie jest usprawiedliwienie. Dość głaskania! Nikt się przed nami nie położy. Obudźmy się w końcu! Tak dalej być nie może. Mam nadzieję, że sobie porozmawiamy w szatni. My gramy w Legii Warszawa! Kur**, w Legii Warszawa! - grzmiał bramkarz stołecznego zespołu, który robił wiele, by zapobiec przepuszczeniu piłki, ale wreszcie skapitulował.
Skoro już o Besniku Hasim mowa... Zatrudnienie Albańczyka okazało się jedną z największych pomyłek w dziejach Legii. Co prawda ten szkoleniowiec wprowadził mistrza Polski do Ligi Mistrzów, ale osiągał z nim fatalne wyniki.
W pierwszym meczu w Lidze Mistrzów Legia została zdemolowana przez Borussię Dortmund. Wicemistrz Niemiec wygrał przy Łazienkowskiej 3 aż 6:0. Co po tym meczu mówił Albańczyk?
- Katastrofa. Tak trzeba określić nasze zetknięcie z wielką piłką. Miałem wrażenie, że moi zawodnicy byli zaskoczeni tempem, które narzucili piłkarze Borussii. Jeśli ktoś się jeszcze łudzi, że uda nam się wyjść z tej grupy, to pora żeby przestał. Czeka nas pięć meczów podobnych do tego z Borussią - stwierdził Hasi po spotkaniu.
Legia później, już prowadzona przez Jacka Magierę, zdołała jednak zremisować 3:3 z Realem Madryt oraz wygrać 1:0 ze Sportingiem Lizbona i ostatecznie wyszła z grupy śmierci Champions League. W Lidze Europy mistrz Polski zmierzy się teraz z Ajaxem Amsterdam.
Reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych najpierw nie zdołała awansować do wielkiego finału igrzysk olimpijskich, a później przegrała spotkanie o brązowy medal. Piotr Wyszomirski, bramkarz Biało-Czerwonych, na turnieju spisywał się znakomicie. Po meczu z Niemcami o trzecie miejsce udzielił TVP pełnego emocji wywiadu. Obok tych słów nie dało się przejść obojętnie.
{"id":"","title":"","signature":""}
- Przychodzi w życiu człowieka czas, kiedy dźwiga krzyż naciągnięty bólem, cierpieniem, niespełnionymi marzeniami, brakiem radosnych perspektyw. Często ten krzyż go przygniata, ciężko jest wtedy wstać, znaleźć sens dalszej egzystencji - mówił Wyszomirski na łamach TVP.
Później polski zawodnik przekazał na Facebooku informację o następującej treści: - Ważna wiadomość! Słowa, które powiedziałem w wywiadzie po meczu z Niemcami, to słowa wielkiego wojownika i mojej wielkiej inspiracji - pana Marka Piotrowskiego, 9-krotnego mistrza świata w kick boxingu, mistrz świata amatorów, zdobywcy Pucharu Świata - zakomunikował.
Jedna z naszych największych nadziei olimpijskich wróciła do Polski z pustymi rękoma. Adam Kszczot rozbudził apetyt swoimi tegorocznymi rezultatami. W pierwszym biegu w Rio de Janeiro zdeklasował konkurencję i jego akcje jeszcze wzrosły. Półfinał miał być formalnością.
Reprezentant Polski na 800 metrów stracił siły na ostatniej prostej i występ w igrzyskach zakończył na półfinale. Po biegu nie potrafił wyjaśnić przyczyn swojej niemocy.
W czasie Euro 2016 reprezentacja Polski niespodziewanie zyskała fana w osobie Russella Crowe'a. Australijski aktor zachwycony był drużyną Adama Nawałki.
Laureat Oscara za rolę w "Gladiatorze" ujawnił swoją sympatię do reprezentacji Polski w przy okazji meczu 2. kolejki Euro 2016 z Niemcy - Polska (0:0). - Naprawdę lubię polską drużynę, skazywani na pożarcie grają jak prawdziwy zespół - pisał Australijczyk.
To nie był koniec jego aktywności. - W noc przed Euro 2016... wiem, że mam przyjaciół w Portugalii, jednak moje serce będzie z Polską. Do boju Polsko! - zakomunikował Russell Crowe przed spotkaniem z Portugalią.
Największy skandalista świata boksu w 2016 roku nie przestawał szokować. Nie przeszedł testów antydopingowych, stracił mistrzowski pas, sensacyjnie wywalczony po zwycięstwie nad Wołodymirem Kliczko, aż w końcu ogłosił zakończenie kariery. W międzyczasie przyznał, że cierpi na zaburzenia psychicznie, a ucieczki od problemów szuka w alkoholu i kokainie.
Niemal każda wypowiedź Fury'ego wywoływała burzę. - Waga ciężka jest gó*** warta w tej chwili. Tak zwani zabójcy walczą z leszczami, których nawet nie znamy, a jacyś starcy biją się o pasy - ocenił aktualny stan światowego boksu. Innym razem otwarcie opowiadał o myślach samobójczych.
- Gdybym nie był chrześcijaninem i mógł odebrać sobie życie, to zrobiłbym to w sekundę. Mam nadzieję, że ktoś mnie w końcu zabije, zanim sam to zrobię i spędzę wieczność w piekle. To wszystko. Nienawidzę boksu. Nie chcę się budzić. Każdego dnia mam nadzieję, że umrę. Wiem, że to złe, mając troje dzieci i śliczną żonę, ale nie chcę dłużej żyć - przyznał.
Żużlowiec nigdy nie przebierał w słowach. W sierpniu Duńczyk wyraził swoją frustrację w mediach społecznościowych. Po meczu z Betard Spartą Wrocław trzykrotny mistrz świata nie szczędził krytyki pod adresem Adama Skórnickiego, menadżera swojej drużyny, Fogo Unii Leszno.
Duńczyk przyjechał na mecz z wrocławianami, choć wcześniej został odstawiony od składu. Mówiło się jednak, że Pedersen może ostatecznie wystartować. Po długich rozmowach były mistrz świata nie pojawił się na torze. Adam Skórnicki swoją decyzję o ściągnięciu żużlowca do Leszna tłumaczyć problemami zdrowotnymi Emila Sajfudtinowa. Rosjanin zanotował groźnie wyglądający upadek dzień wcześniej w Togliatti i Unia potrzebowała alternatywy.
- Adam, g... prawda, kłamiesz. Ze strony klubu/prezesa powiedziano mi już w czwartek, że pojadę w niedzielnym meczu. Taka jest prawda, nie ma żadnej innej. Przestań szukać wymówek. Bądź prawdziwym facetem, a nie kłamcą - krytykował Skórnickiego Pedersen za pośrednictwem mediów społecznościowych.