W tym artykule dowiesz się o:
Bramkarz: Marcin Schodowski (Zagłębie Lubin)
Jeśli zwycięstwo Zagłębia, to najczęściej okraszone spektakularnym występem doświadczonego golkipera. Schodowski jest specjalistą od meczów z kategorii "one man show". W Gdańsku zatrzymał Wybrzeże, odbijając 18 piłek, w tym dwa rzuty karne. Może jest trochę bardziej chimeryczny niż w poprzednim sezonie, ale nadal to fachowiec wielkiej klasy.
ZOBACZ: Imponująca postawa Polek
Lewoskrzydłowy: Dylan Nahi (Łomża Vive Kielce)
Kielecki struś pędziwiatr. Kiedy rywale nawet nie zdążyli zorientować w przestrzeni, Nahi biegł już na bramkę rywali i często efektownie wieńczył akcję. W hicie Superligi punktował Wisłę, pozwalał sobie na wymyśle finalizacje (nieraz za bardzo) i uzbierał dziewięć goli. Ocena jego występu byłaby jeszcze wyższa, gdyby w końcówce wykorzystał swoją ostatnią okazję.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zaręczyny w przerwie meczu? To się nigdy nie znudzi
Lewy rozgrywający: Damian Przytuła (SPR Górnik Zabrze)
Azoty Puławy zapoznały się z armatą w jego ręce. Były takie momenty w meczu, że cała hala wiedziała, kto zaraz rzuci. Rzeczywiście, Przytuła bombardował na potęgę (19 rzutów), ale to głównie na nim spoczywał ciężar zdobywania bramek. Niemal każda akcja podobna - zwód, wyjście w górę i po sprawie. Trochę złapała go zadyszka na kwadrans przed końcem, stąd przeciętna skuteczność (8/19). Obudził się wtedy, kiedy koledzy najbardziej go potrzebowali. Przy wyniku 22:21 to właśnie Przytuła postawił pieczęć na zwycięstwie. Bez jego bramek nie byłoby mowy o sukcesie Górnika, dzięki czemu zabrzanie pozostają w wyścigu o brązowy medal.
Środkowy rozgrywający: Grzegorz Sobut (Handball Stal Mielec)
Pozycja umowna, Sobut atakował z lewej strony. Wobec braku nadzwyczajnych występów środkowych, postanowiliśmy uhonorować weterana, który przed przerwą zimową podał Stali tlen. 38-latek jak kilka sezonów temu brał piłkę, decydował się na indywidualne akcje i kolekcjonował bramki. Najważniejsze dwie z siedmiu swoich bramek rzucił w ostatnich 10 minutach, gdy wyprowadził Stal na prowadzenie. Udany występ okrasił pięcioma asystami. Mielczanie wygrali po raz drugi w sezonie i złapali oddech przed drugą rundą.
Prawy rozgrywający: Paweł Dudkowski (SPR Górnik Zabrze)
Trochę trwało, zanim utalentowany leworęczny rozgrywający zaczął prezentować się tak, jak oczekują tego w Zabrzu. Pierwszy sezon w Górniku miał przeciętny, by nie napisać słaby. W rundzie jesiennej, szczególnie w jej drugiej połowie, nabrał pewności. Z Azotami zagrał bez respektu dla rywali, już do przerwy razem z Przytuła odpowiadał za wysokie prowadzenie 12:7. Bez pomyłki z karnych (3/3), poza tym rzucił cztery gole z akcji i razem z Przytułą oraz Jakubem Skrzyniarzem najbardziej dał puławianom popalić.
Prawoskrzydłowy: Michał Daszek (Orlen Wisła Płock)
Nie było w kim wybierać wśród prawoskrzydłowych, więc stawiamy na "uśpionego" prawoskrzydłowego. Od kilku miesięcy Daszek to raczej prawy rozgrywający Nafciarzy i w takiej roli zagrał w "świętej wojnie". Kibice Wisły mogli liczyć na niestrudzonego reprezentanta Polski, który stanowił spore zagrożenie z prawej strony (5/6).
Kołowy: Mateusz Jankowski (KPR Gwardia Opole)
- Nie mieliśmy na niego sposobu - komentował trener Energi MKS-u Paweł Noch. Jankowski przyćmił najskuteczniejszego kołowego rundy Piotra Krępa i mocno skarcił kaliszan. Właściwie co podanie, to gol. Już do przerwy uzbierał pięć bramek, po przerwie dorzucił cztery. Uznany ligowiec trzyma się mocno, choć tak jak cała Gwardia miał jesienią wahania formy.