W obronę Ukrainy włączyło się wielu sportowców. Rosjanie zabili część z nich. Tak było w przypadku Jewgienija Obedinskiego, mistrza Ukrainy i kapitana reprezentacji tego kraju w piłce wodnej. Piłkarz zmarł 17 marca podczas walk w Mariupolu.
Jewgienij Obedinski samotnie wychowywał 12-letnią córkę Kirę. Jej matka zmarła, gdy dziewczynka była niemowlęciem. Teraz została sierotą. Rosjanie deportowali ją do Doniecka wraz z innymi osobami, z którymi się ukrywała.
Teraz rosyjska administracja skonfiskowała wszystkim deportowanym Ukraińcom dokumenty. Według pojawiających się informacji mieli wystawić nowe, rosyjskie, a następnie wszystkich przetransportować do Rosji.
Mała Kira ma jednak krewnych w Ukrainie, którzy walczą o to, by wróciła do nich. Mowa o dziadku, Aleksandrze Obedinskim. Jest on gotów przyjąć wnuczkę pod swoją opiekę.
Jak informuje sport.24tv.ua, w sieci o pomoc do środowiska sportowego, organizacji humanitarnych i praw człowieka zaapelował Pavlo Kyrylenko. To ukraiński urzędnik państwowy.
"Nawet dorosłym trudno sobie wyobrazić, przez jakie cierpienie musiało przejść to dziecko. Musi być blisko swoich krewnych, dziadka i tych członków rodziny, którym udało się uciec przed blokadą Mariupola na wolne terytorium Ukrainy. Nawet na wojnie nie wolno nam zapominać, że przede wszystkim wszyscy jesteśmy ludźmi" - napisał Kyrylenko.
Zobacz także:
Zwycięstwo będzie wtedy, kiedy zamilkną telefony
Ukraińskie kluby w polskich ligach? "Druga strona" nic nie wie o tym pomyśle