Igrzyska w cieniu kryzysu
Sportowcy po raz pierwszy rywalizowali w ramach ZIO dopiero w 1924 roku w Chamonix. Początkowo nazywano te zawody Tygodniem Sportów Zimowych, a za igrzyska uznano je dopiero dwa lata później.
Warto jednak zaznaczyć, że sporty zimowe pojawiły się na IO już wcześniej podczas letnich zmagań. W 1908 roku w Londynie konkurencją pokazową było łyżwiarstwo figurowe. Ta dyscyplina gościła również w programie zmagań w 1920 roku w Antwerpii. W Belgii rozegrany został również turniej hokejowy, zakończony triumfem Kanady.
O prawo do organizacji III Zimowych IO ubiegała się Kalifornia, a gospodarzami miały być Wrightwood i Big Pines. W tym drugim mieście specjalnie wybudowano największą wówczas skocznię narciarską na świecie. Ostatecznie jednak impreza trafiła do Lake Placid.
ZOBACZ WIDEO Wielkie wyzwanie przed mamą Weroniką Nowakowską. "Nigdy nie rozstawaliśmy się na tak długo"
Od samego początku organizatorzy zmagali się ze sporym pechem. W 1929 roku wybuchł wielki kryzys, który trwał przez cztery lata. Nie wiadomo, czy igrzyska w Lake Placid doszłyby do skutku, gdyby nie Godfrey Dewey, uczestnik ZIO w Sankt Moritz. Sfinansował on m.in. budowę toru bobslejowego. Z uwagi na kryzys i dużą odległość w Stanach Zjednoczonych wystartować miało zaledwie 17 krajów, reprezentowanych przez 252 sportowców - najmniej w historii Igrzysk. Polska wysłała do Lake Placid dziesięciu hokeistów i pięciu narciarzy. Nie był to koniec problemów, a wierzchołek góry lodowej.
Znów ta pogoda
Cztery lata wcześniej w Sankt Moritz organizatorzy zmagali się z kapryśną pogodą. Ze względu na dodatnie temperatury część konkurencji należało przełożyć o kilka dni. Podobne problemy wystąpiły również w Lake Placid.
Przede wszystkim zarówno na olimpijskich obiektach, jak i w całym Lake Placid, brakowało śniegu. Na skocznię i trasy do narciarstwa dowożono śnieg ciężarówkami. Białego puchu wciąż jednak było zbyt mało. Po oddanej próbie skoczkowie musieli ostro hamować, aby nie wjechać do ogromnej kałuży znajdującej się na dole.
Ceremonia otwarcia Igrzysk, na której obecny był późniejszy prezydent USA Franklin Roosvelt, odbyła się na arenie wykorzystanej do rozgrywania meczów hokeja. Wówczas jeszcze, jak podają autorzy "Kroniki Sportu", tafla lodowa była lśniąca niczym lustro. To zmieniło się w kolejnych dniach. Na jej powierzchni zaczęła pojawiać się woda.
Grali podczas burzy śnieżnej
W turnieju hokejowym w Lake Placid, będącym jednocześnie VI edycją Mistrzostw Świata, wzięły udział zaledwie cztery reprezentacje. Oprócz USA i Kanady wystąpiły drużyny z Polski i Niemiec. Zawodnicy tych ekip częściowo pokryli koszty podróży za ocean.
Każdy z każdym mierzył się dwukrotnie, wobec czego uczestnicy mieli do rozegrania po sześć meczów. Biało-Czerwoni rywalizację rozpoczęli w dniu otwarcia Igrzysk od meczu z Niemcami. Spotkanie toczyło się w bardzo trudnych warunkach.
Lodowisko nie było zadaszone i zawodnicy musieli zmagać się nie tylko z rywalami, ale także z szalejącą burzą śnieżną. Lepiej poradzili sobie nasi zachodni sąsiedzi. Po dwóch tercjach, za sprawą żołnierza Aleksandra Kowalskiego, był co prawda remis, ale na początku trzeciej części gry wynik spotkania ustalił Schroettle.
Biało-czerwoni ostatecznie przegrali wszystkie sześć spotkań i zajęli czwarte miejsce, które jednak pozwoliło na zdobycie pięciu oczek do klasyfikacji punktowej (punkty otrzymuje się za zajęcie jednego z ośmiu pierwszych miejsc). Zwyciężyli faworyci, Kanadyjczycy, którzy Polskę pokonali odpowiednio 9 i 10 do zera.
Lodowe kontrowersje
Bardzo duże kontrowersje wzbudził pomysł organizatorów, aby wyścigi w łyżwiarstwie szybkim rozgrywać ze startu wspólnego. Z tego powodu w Lake Placid zabrakło najlepszego panczenisty tamtych czasów, Clasa Thunberga. Fin na dwóch poprzednich igrzyskach zdobył pięć złotych medali, do których dorzucił srebro i brąz.
Szczególnie duże obawy co do takiego sposobu rozgrywania zawodów mieli Skandynawowie i okazały się one słuszne. Zwłaszcza podczas startu dochodziło do przepychanek, w ruch poszły łokcie, nie pomagały nawet upomnienia ze strony sędziów. Uwidoczniło się to podczas biegu na 1500 metrów. Nie tylko panczeniści, ale i kibice zaczęli protestować przeciwko niesportowemu zachowaniu ze strony części zawodników.
Dochodziło do powtarzania wyścigów, dyskwalifikacji zawodników i scen, którym daleko do szeroko pojętych zasad fair play. Na plus natomiast można odnotować fakt, że w ramach dyscypliny pokazowej na łyżwiarskim torze po raz pierwszy na ZIO zaprezentowały się kobiety.
Kontrowersji nie brakowało również podczas zawodów bobslejowych. Niemiecka ekipa przy prędkości 100 km/h wypadła z toru na niebezpiecznym zakręcie i uderzyła w drzewo. Jeden z zawodników złamał rękę, doznał wstrząsu mózgu i ogólnych obrażeń. Osamotniony von Mumm, aby wystartować w kolejnych przejazdach, zaprosił do udziału Amerykanów niemieckiego pochodzenia, którzy nigdy wcześniej nie siedzieli w bobsleju! Niedoświadczona ekipa zajęła ostatecznie siódme miejsce.
W przypadku rywalizacji bobsleistów nie popisali się kibice. Jak przeczytać można w "Kronice Sportu" byli oni rozczarowani brakiem wypadków podczas finałowego przejazdu i postanowili rzucać na tor kawałki lodu, gałęzie i kamienie. Tor wybudowany specjalnie na igrzyska okazał się być dla zawodników bardzo trudny.
Trasa bez śniegu
Najlepszym podsumowaniem całej organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Lake Placid jest bieg narciarski na królewskim dystansie 50 km. Trasa, którą miało pokonać 32 zawodników, nie wszędzie była odpowiednio oznaczona, brakowało także obserwatorów i punktów kontrolnych.
Niedługo przed startem ciężarówki wciąż dowoziły śnieg, który jednak wysypywany był niedbale i w losowo wybranych miejscach. Doprowadziło to do sytuacji, że w niektórych miejscach trasy w ogóle go nie było. Jeśli był, to mokry i utrudniający bieg.
To nie koniec wpadek. Na trasie zabrakło także punktów gastronomicznych dla zawodników oraz karetki, ponieważ organizatorzy o tym zapomnieli. W tych spartańskich warunkach najlepiej poradził sobie Fin, Veli Saarinen, który 50 km pokonał w czasie blisko 4,5 godziny. Do mety dotarło tylko 20 zawodników. Polacy - Zdzisław Motyka i Stanisław Skupień zeszli z trasy w trakcie rywalizacji.
Ogromne straty
Problemy organizacyjne, niewiele ekip na starcie i kiepska pogoda sprawiły, że na trybunach zasiadło mniej widzów niż zakładali organizatorzy. Straty wyniosły blisko milion dolarów. Z drugiej jednak strony Lake Placid stało się znanym ośrodkiem zimowym. Zimowe Igrzyska Olimpijskie powróciły tam w roku 1980 i były zdecydowanie bardziej udane.
Reprezentanci Polski znaleźli się wśród siedmiu drużyn, które wyjechały z Lake Placid bez medalu. Biało-Czerwoni widnieją za to w klasyfikacji punktowej. Otrzymali pięć "oczek" za czwarte miejsce w rywalizacji hokejowej oraz dwa za siódmą lokatę Bronisława Czecha w kombinacji norweskiej.
III Zimowe Igrzyska Olimpijskie w amerykańskim Lake Placid upłynęły pod znakiem kompromitujących wręcz wpadek organizatorów, błędów sędziowskich i fatalnej pogody, która miała duży wpływ na rywalizację. Na szczęście na kolejnych igrzyskach, które odbyły się w Garmisch-Partenkirchen było już znacznie lepiej.
Przed nami igrzyska w koreańskim Pjongczangu. Rozpoczną się one już w piątek, 9 lutego. Dziś, po 86. latach, mało kto pamięta już o chaosie w Lake Placid. Miejmy nadzieję, że tegoroczne ZIO zakończą się sukcesem nie tylko dla organizatorów, ale i sportowców.