Konflikt o koreańską flagę z polityką w tle. Japończycy protestują

Flaga zjednoczonej Korei wywołała protesty ze strony japońskiego rządu. Umieszczono na niej wyspy, które od lat są kością niezgody między obiema stronami.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
wioska olimpijska PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: wioska olimpijska
Koreańczycy z północy i południa wyjdą na ceremonię otwarcia pod wspólną flagą. To wydarzenie bez precedensu, kolejny krok do zjednoczenia państwa. W kobiecym turnieju hokejowym wystąpi nawet jedna koreańska reprezentacja.

Pojednaniu towarzyszą jednak kontrowersje. I to nie ze strony samych zainteresowanych. Flaga przedstawia niebieski Półwysep Koreański na białym tle. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie jeden szkopuł. Według Japończyków, znalazł się tam obiekt, nie należący do Korei. Chodzi o niewielką kropkę na Morzu Japońskim - wyspy od lat będące przedmiotem sporu. Dokdo, bądź jak wolą politycy z Kraju Kwitnącej Wiśni - Takeshima.

W 1952 roku Koreańczycy z południa zajęli wysepki, ustanowili tam straż przybrzeżną. Czemu w ogóle obu stronom tak zależy na tym mikroskopijnym skalistym obszarze? Okolica sprzyja połowowi ryb i owoców morza. Ponoć znajdują się tam złoża gazu ziemnego. Druga sprawa - to kwestia polityczna. Jeśli Japończycy bez żalu oddaliby terytorium, to raczej nie pomogłoby im to w innych konfliktach, jak chociażby o Kuryle z Rosjanami. Nie przepuszczą zatem żadnej okazji, by wbić szpilę. Co jakiś czas spór odżywa. I tak od ponad pół wieku.

Jakby mało paradoksów, to na wyspie - oficjalnie rezerwacie przyrody - żyją... dwie osoby - małżeństwo. Reszta to dwóch urzędników państwowych, sześciu zarządców latarni morskiej i 40 członków straży przybrzeżnej. Ruch generują wycieczki Koreańczyków ze wzniosłymi hasłami obrony Dokdo, które pojawiają się tam ledwie na kilkanaście minut.

ZOBACZ WIDEO Apoloniusz Tajner: Kadra skoczków jest silniejsza niż w Soczi

Sprawa wydaje się absurdalna. Japończycy od razu wychwycili z pozoru mało istotny szczegół. - Flaga jest niedopuszczalna, biorąc pod uwagę nasze stanowisko w sprawie suwerenności Takeshimy - stwierdził rzecznik rządu. Oficjalny protest wylądował na biurku w ambasadzie.

Koreańczycy nie zamierzali brnąć w temat i dla świętego spokoju zapewnili, że reprezentacja wyjdzie z flagą bez spornego obszaru. Decyzję ogłosiło już ministerstwo spraw zagranicznych. Argumentowano ją szacunkiem dla zaleceniami Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, aby nie upolityczniać wydarzeń sportowych.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×