Jedną z naszych medalowych nadziei w Pjongczangu może być Weronika Nowakowska. Znajduje się ona na 21. miejscu w klasyfikacji Pucharu Świata i pokazała już w tym sezonie, że stać ją na walkę o czołowe lokaty. Będą to dla niej trzecie igrzyska olimpijskie i kolejna szansa na zdobycie upragnionego medalu. Bliska podium była już dwukrotnie - w Vancouver podczas biegu indywidualnego, gdzie zajęła 5. miejsca oraz w Soczi, kiedy to była 7. podczas sprintu. W obu przypadkach zadecydowało jedno pudło na strzelnicy. 31-latka nie wyklucza, że Pjongczang będzie dla niej ostatnią taką imprezą. Nowakowska jest bowiem już matką bliźniaków.
- Według mnie Weronika Nowakowska ma szansę zdobyć medal podczas igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Jeśli będzie notowała lepsze czasy na trasie biegowej, to wszystko może się zdarzyć. Mając 25. wynik biegu trzeba jednak liczyć na błędy rywalek i szczęście. Natomiast w naszym sporcie wszystko jest możliwe. Myślę że największe szanse Nowakowskiej trzeba upatrywać w biegu indywidualnym - powiedziała była biathlonistka, Agnieszka Cyl.
Nie wolno zapominać o trzech innych reprezentantkach Biało-Czerwonych. Zarówno Monika Hojnisz, Krystyna Guzik i Magdalena Gwizdoń mogą pokusić się o udane występy. - Jeśli chodzi o pozostałe Polki, to na niespodziankę stać Monikę Hojnisz. Bywało już tak, że ona zaczynała słabiej sezon, a główne imprezy wychodziły jej bardzo dobrze - oznajmiła olimpijka z Vancouver.
Przy odrobinie szczęścia reprezentacja Polski może powalczyć także o podium w sztafecie 4x6 km. Dobrym prognostykiem był ostatni występ Polek w Pucharze Świata, gdzie zajęły 5. miejsce z niewielką stratą do medalowej pozycji. - Jeśli chodzi o sztafetę kobiet, to tak jak pokazał bieg w Ruhpolding, trzeba popełnić jak najmniej błędów i liczyć na pomoc innych ekip. Wtedy są szanse na bardzo dobry rezultat - dodała Cyl.
Niemal pewne jest to, że Polki po raz ostatni wystartują w sztafecie na dużej imprezie w składzie Nowakowska, Hojnisz, Guzik, Gwizdoń. Dwie ostatnie biathlonistki są już bardzo doświadczone, więc możliwe, że zakończą kariery po tym sezonie. - Uważam, że nikt nie jest niezastąpiony i w Polsce mamy wiele utalentowanych młodych zawodniczek. Czemu więc za 4 lata, na kolejnej imprezie, miałoby nie być dobrych wyników? - zastanawia się była biathlonistka.
Po zakończeniu kariery przez Tomasza Sikorę, męski biathlon w Polsce przechodzi poważny kryzys i nie widać na horyzoncie godnych następców medalisty z Turynu. Czy tak może być u naszych pań? Agnieszka Cyl jednak uspokaja. - Myślę, że u kobiet nie ma aż tak wielkiego problemu i luka jeśli w ogóle będzie, to pojawi się na krótki moment. Cierpliwość, czas oraz doświadczenie w startach może zaowocować kolejnym dobrym pokoleniem - stwierdziła.
Bardzo dobrze zapowiada się kariera Kamili Żuk, która pojechała do Pjongczangu jako rezerwowa. W kadrach juniorskich znajduje się jednak również mnóstwo utalentowanych biathlonistek. - U nas na pewno ruszyło szkolenie tych najmłodszych, czego wcześniej brakowało i co moim zdaniem zaprocentuje. Wszystkiego w jednej chwili nie można zrobić i też trzeba czasu. Oczywiście mamy braki, ale też nie jest tak, że nic się w tym kierunku nie robi - zakończyła Agnieszka Cyl.
ZOBACZ WIDEO Polak z Korei Południowej: Mrozy w Pjongczangu będą bardzo dokuczać sportowcom. Zwłaszcza w konkurencjach narciarskich
?