Maciej Kot nie żałuje, że skoczkowie nie będą na otwarciu igrzysk. "Naszym priorytetem jest walka o medale"

PAP / Grzegorz Momot  / Na zdjęciu: Maciej Kot
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Maciej Kot

- Od początku wiedzieliśmy, że nie będziemy uczestniczyć w ceremonii otwarcia igrzysk. Naszym priorytetem jest walka o medale. Wszystko, co może w tym przeszkodzić, trzeba skreślić - mówi skoczek narciarski Maciej Kot.

W piątek w Pjongczangu odbędzie się ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich. Skoczkowie narciarscy, którzy w sobotę startują w konkursie na skoczni normalnej, nie wezmą w niej udziału.

- Jadąc na igrzyska, trzeba mieć priorytety. Naszym priorytetem nie jest wycieczka i zwiedzanie, tylko rywalizacja o medale. Wszystko, co może przeszkodzić, trzeba skreślić - jasno deklaruje Kot.

W trakcie czwartkowych kwalifikacji na skoczni normalnej w Pjongczangu oddał skok na 99 metrów, który pozwolił mu zająć jedenaste miejsce. - W czwartek moje skoki były lepsze niż podczas treningów dzień wcześniej. Teraz muszę poprawić parę detali, przejrzeć zapis wideo i jak najbardziej uprościć plan na sobotę - wyjaśnia Maciej Kot.

- Trzeba jak najlepiej wykorzystać ten wolny dzień przed zawodami. Będziemy mieli już tylko jeden skok próbny, więc najwięcej można zrobić w głowie. Psychika jest bardzo ważna. Trzeba przygotować jasny plan, który pozwoli nabrać więcej pewności siebie. Po prostu trzeba walczyć. Walką na igrzyskach można zdziałać bardzo wiele. Zawsze trzeba skakać do ostatniego skoku - podkreśla zawodnik z Zakopanego.

Kot jest zadowolony z warunków, jakie panują w wiosce olimpijskiej w Pjongczangu.

- Wioska jest bardzo fajna, a najważniejsze punkty dobrze zlokalizowane. Wszystko zostało dobrze dograne logistycznie. W Soczi wioska olimpijska była na większym terenie, budynki były mniejsze i było ich dużo więcej. Żeby zejść na stołówkę albo załatwić coś w banku, trzeba było iść dużo dalej. Tutaj wszystko znajduje się bliżej siebie. Budynki są bardzo wysokie, ale wszystko wygląda naprawdę dobrze - ocenia.

- Gdybym miał doszukiwać się minusów, to powiedziałbym, że czasami trzeba długo czekać na windę, bo budynek ma kilkanaście pięter, a winda jest tylko jedna. Ale to tylko takie humorystyczne minusy. Wszystko jest na miejscu. Siłownia jest blisko. Jedzenie jest bardzo dobre. Nie ma co narzekać - podsumowuje.

W wiosce nasi skoczkowie zamieszkali w czteropokojowym apartamencie.

- Zamieszkali w nim wszyscy zawodnicy i część sztabu szkoleniowego. Jako, że skoczków jest pięciu, to podzieliliśmy się tak, że mieszkamy po dwóch, a Dawid Kubacki zamieszkał sam - wyjawił.

Michał Bugno z Pjongczangu

Autor na Twitterze:

ZOBACZ WIDEO: Polak z Korei Południowej: Mrozy w Pjongczangu będą bardzo dokuczać sportowcom. Zwłaszcza w konkurencjach narciarskich

Źródło artykułu: