Fan Bayernu, niespełniony piłkarz i student. Tego nie wiedziałeś o Wellingerze

Getty Images / Lars Baron / Na zdjęciu: Andreas Wellinger
Getty Images / Lars Baron / Na zdjęciu: Andreas Wellinger

Zaczynał od piłki nożnej, potem była kombinacja norweska, a skończyło się na skokach narciarskich. Dziś Andreas Wellinger nie ma powodów, by żałować swoich życiowych decyzji.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwszy olimpijski konkurs w skokach narciarskich już za nami. W Polsce wielkie rozczarowanie, bo po pierwszej serii dwa pierwsze miejsca zajmowali Stefan Hula i Kamil Stoch. Niestety, wiatr zaczął rozdawać karty i Biało-Czerwoni zawody zakończyli bez medalu. Złoto trafiło do Andreasa Wellingera, który po nieudanych skokach naszych rodaków zaczął płakać ze wzruszenia. Potem, kiedy emocje zaczęły opadać, zapowiedział huczne świętowanie. - Teraz czekam na piwo pszeniczne, a potem na odebranie medalu - mówił Niemiec.

Trener niemieckich skoczków nie zamierzał powstrzymywać swoich podopiecznych przed świętowaniem. Werner Schuster tego wieczoru pozwolił im bawić się, ile tylko będą chcieli. Kolejne zawody odbędą się dopiero 17 lutego, a więc jest dużo czasu, aby przygotować się do rywalizacji na dużej skoczni. W sieci nawet pojawiło się zdjęcie mistrza olimpijskiego z piwem.

Wellinger często był w cieniu większych gwiazd skoków narciarskich. Ostatnio głośniej było chociażby o jego koledze z kadry Richardzie Freitagu. Po sobotnim sukcesie Andreas opowiedział trochę o sobie. Okazuje się, że jego największą pasją była piłka nożna.

- W piłkę grałem do 13. roku życia. Jako nastolatek chciałem być piłkarzem. Jestem wielkim fanem Bayernu Monachium. Podobno w pewnym sensie jestem podobny do Thomasa Muellera - mówi w "Bildzie".

Kariera sportowa Wellingera potoczyła się zupełnie inaczej. Po piłce była kombinacja narciarska. Męczyły go jednak treningi biegowe i w 2011 roku zakończył przygodę z tą dyscypliną i skupił się wyłącznie na skokach. Jak widać, to była najlepsza decyzja w życiu.

Idolem niemieckiego skoczka jest nieśmiertelny Noriaki Kasai. Z kolei największym fanem Andreasa jest jego ojciec. Hermann Wellinger często jeździ na zawody Pucharu Świata w Europie. Do Korei Południowej jednak nie poleciał i igrzyska ogląda w domu przed telewizorem. Mistrz olimpijski od dwóch lat jest w związku, ale swoją ukochaną ukrywa przed światem. - Ona nie chce być osobą publiczną - przyznaje.

22-latek zdaje sobie sprawę, że kariera sportowa nie będzie trwać wiecznie. Szczególnie w skokach wszystko może zmienić się bardzo szybko. Dlatego zdecydował się na studia i jest w trakcie robienia licencjatu. W tym roku jednak chwilowo zawiesił naukę z powodu igrzysk w Pjongczangu.

ZOBACZ WIDEO To nasz społeczny polski problem? "Nakładamy ogromną presję na zawodników"

Komentarze (0)