Zawody indywidualne w Pjongczangu przybrały kuriozalny przebieg. Już w pierwszej serii wiatr wypaczał rezultaty, jednak w drugiej sytuacja wyglądała wręcz komicznie. Z powodu mocnych podmuchów wiatru rywalizacja była zatrzymywana, a skoczkowie wielokrotnie opuszczali belkę startową. Apogeum miało miejsce przed skokiem Simona Ammanna. Szwajcar schodził z belki kilkakrotnie. Zmarzniętego czterokrotnego mistrza olimpijskiego obsługa zawodów ogrzewała kocem. Na twarzy Ammanna rysowała się wściekłość.
Stefan Hula, która prowadził w konkursie, ku zdziwieniu jego i kolegów z kadry, zajął ostatecznie piąte miejsce. Drugi po pierwszej serii Kamil Stoch, uplasował się na czwartej pozycji. Podium przegrał różnicą 0,4 punktu. Zwyciężył Andreas Wellinger, wicemistrzem został Johann Andre Forfang, a na najniższym stopniu podium stanął Robert Johansson.
Emocji po konkursie nie potrafił ukryć nawet Adam Małysz. - Wiem, że napiszecie z tego tytuł, ale teraz można się tylko porządnie w..ć i na górze rozpierdzielić ich wszystkich. To nie był sport, ale totalna loteria. Parodia - powiedział były gwiazdor skoków.
Walter Hofer przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty, że kilka razy myślał o przerwaniu zawodów. Decyzja była na krawędzi. - Wszystko zależało od jury. Jury zadecydowało, że nie ma niebezpieczeństwa i można czekać na dobre warunki - tłumaczy Austriak.
ZOBACZ WIDEO Mocne słowa Adama Małysza o konkursie w Pjongczangu. "Ma pełne prawo, żeby tak powiedzieć"
Hofer zaznacza, że nie miał ani jednego negatywnego komentarza od trenerów czy skoczków. Na pytanie, jak zareagował na burzę medialną wokół konkursu, odpowiedział krótko: - Nigdy nie czytam komentarzy.
Austriak dodaje, że w jego opinii, nie popełnił żadnych błędów podczas sobotniego konkursu.
Hofer jest zadowolony, jak Czytaj całość