Zagraniczne serwisy wprost zastanawiają się, czy warunki panujące w Pjongczangu, mogą zagrażać życiu sportowców. O sile hulającego wiatru przekonały się między innymi snowboardzistki.
Zawody slopestyle odbyły się mimo niebezpiecznych warunków. - Bałam się o swoje życie - mówiła ze łzami w oczach 24-letnia Norweżka Silje Norendal, która zajęła czwarte miejsce.
W niedzielę w czasie treningu upadła 17-letnia australijska snowboardzistka Tess Coady. Nastolatka doznała zerwania więzadła krzyżowego, co oznacza dla niej kilkumiesięczną przerwę.
34-letnia Silvia Mittermueller z kolei upadła na treningu przed zawodami i ostatecznie nie wystartowała. - Dostałam silny podmuch wiatru. Upadłam i potłukłam sobie kolano - przyznała. W szpitalu okazało się, że doszło u niej do uszkodzenia łąkotki.
- Było dość niebezpiecznie. Nie było wiadomo, czego się spodziewać. Powinni to odwołać lub przełożyć na później - uważa Enni Rukajarvi z Finlandii.
W strefie końcowej trasy slalomu kobiet z dziesięciometrowego cokołu spadła kamera telewizyjna. Roztrzaskała się tuż obok pracownika kanadyjskiej telewizji CBC.
Na wtorek również zapowiadane są wietrzne warunki. Nie wiadomo, czy uda się rozegrać zaplanowane na czwartek zawody w narciarstwie alpejskim. Na razie przedstawiciele MKOl przyznają, że mówienie o możliwości przedłużenia igrzysk jest przedwczesne. Jeśli jednak warunki się nie poprawią, może to być jedynym wyjściem.
O fatalnych warunkach panujących na tegorocznych igrzyskach olimpijskich można było się przekonać między innymi w czasie sobotniego konkursu skoków. Warunki były loteryjne. Odczuwalna temperatura na górze skoczni mogła wynosić nawet -25 stopni Celsjusza.
ZOBACZ WIDEO Mocne słowa Adama Małysza o konkursie w Pjongczang. "Ma pełne prawo, żeby tak powiedzieć"