Justyna Kowalczyk: Dużo niedobrych rzeczy się zdarzyło na zjeździe. Nie przeze mnie

Newspix / Martyna Szydlowska / PressFocus  / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk
Newspix / Martyna Szydlowska / PressFocus / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk

Justyna Kowalczyk odpadła w ćwierćfinale sprintu stylem klasycznym w Pjongczangu. Na trasie doszło do starcia z Ingvild Flugstad Oestberg, na czym ucierpiały obie zawodniczki. - Tu zdarzyły się rzeczy nienormalne - powiedziała Polka.

Justyna Kowalczyk awansowała do ćwierćfinału w sprincie, ale na tej fazie zakończyła swój udział w konkurencji sprinterskiej w Pjongczangu. Polka zajęła piąte miejsce w swoim wyścigu, które nie było premiowane startem w półfinale. - Był to ciężki bieg, ciężkie warunki do smarowania. Dużo rzeczy niedobrych się zdarzyło się na zjeździe, niestety nie przeze mnie. Takie są sprinty. Trzeba walczyć dalej - oceniła w rozmowie z TVP.

Kluczowe wydawało się starcie na wirażu na zjeździe z Ingvild Flugstad Oestberg. Norweżka w rozmowie ze swoją rodzimą telewizją przyznała, że Kowalczyk zachowała się nieprzepisowo.

Jednak Kowalczyk ma na ten temat zupełnie odmienne zdanie. Nie czuje się winna. Tak przedstawia przebieg wydarzeń. - Oestberg zaraz po podbiegu przypłużyła (pojechała pługiem - przyp. red.). Ja na nią wjechałam, przez co sama musiałam także pojechać pługiem. Później już na samym końcu się pomieszało, dziewczyny na nas najechały - relacjonowała. - Jeśli ja bym była na miejscu Oestberg, można by było powiedzieć, że to normalne. Tu się zdarzyły rzeczy nienormalne - podsumowała ze śmiechem Kowalczyk. - Muszę iść do trenera i spojrzeć mu w oczy - dodała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Początek w wykonaniu Kowalczyk nie był najlepszy, została z tyłu. Dogoniła jednak rywalki i zaczęła z nimi biec w grupie. - Start w moim wykonaniu musiał być taki, jaki był, inne zawodniczki są dużo szybsze. To nie było jednak utrudnieniem. Warunki były na tyle dziwne, że część osób biegnie obok torów, bo teoretycznie tak jest szybciej. Ja wybrałam bieg w torze, ale jeśli ktoś biegnie obok, to kijki się mogą złamać. Jest dużo niuansów, które wpływają na to, że trzeba być sprytnym. Mi tego zabrakło - podkreśliła.

Czy wynik ten rozczarował polską biegaczkę? - Nie jakoś bardzo mocno, ale jest mi smutno, bo nie takiego miejsca się spodziewałam i nie takiej walki - przyznała.

Pierwotnie Kowalczyk miała wystartować jeszcze w sprincie drużynowym, sztafecie i w biegu na 30 kilometrów stylem klasycznym. - Wszystko zostaje. Mam nadzieję, że żadne choroby nas nie dopadną - zakończyła.

ZOBACZ WIDEO Adam Małysz: Wkładam na siebie, ile tylko mogę, ale twarz totalnie mi odmarzała

Komentarze (20)
avatar
ciechu
13.02.2018
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
takie głupie pieprzenie, po co nasi pojechali... Gdyby we wszystkich krajach myślano podobnie i zastosowano by zasadę, że jadą ci z szansami na medal, to w każdej konkurencji mielibyśmy po 10 z Czytaj całość
avatar
Ryszard Więckowski
13.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Wstyd i Porażka !! policzcie ile kasy poszło na przygotowania tej całej reprezentacji Polski na te Igrzyska !! 
avatar
Randy
13.02.2018
Zgłoś do moderacji
2
5
Odpowiedz
avatar
veliciraptor
13.02.2018
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Bez medali, bez szans na nawet w pierwszej dziesiątce, jednakże na zasługach też można pojeździć! Nowych sukcesów nie ma! Hurra! Wygrała POGODA i UKŁADY ! 
avatar
Marek nn
13.02.2018
Zgłoś do moderacji
5
2
Odpowiedz
Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść. Ale jak można na koszt podatników bujać się po świecie, to czemu nie. Nikt nie poważa zasług ale........