[tag=4930]
Kamil Stoch[/tag] skoczył 135 oraz 136,5 metra i o ponad 3 punkty wyprzedził na dużej skoczni w Pjongczangu srebrnego medalistę Andreasa Wellingera. Co zatem zdaniem Wojciecha Fortuny zdecydowało o triumfie naszego reprezentanta? - Jego wysoka forma i ogromne doświadczenie - odpowiedział.
Po pierwszej serii szansę na olimpijski medal miał również piąty Dawid Kubacki. W finale nowotarżanin skoczył jednak słabiej. 126 metrów to było za mało, by wywalczyć miejsce w czołowej trójce (ostatecznie 10. pozycja).
- Wierzyłem w więcej medali. Zakładałem, że indywidualnie krążek wywalczy również Dawid Kubacki. Nie mam jednak do pozostałych chłopaków pretensji. Są przecież aktualnymi mistrzami świata, a przecież w poniedziałek mają dużą szansę na medal w drużynówce - podkreślił Wojciech Fortuna.
Biało-Czerwoni rzeczywiście powinni walczyć o czołową trójkę w zmaganiach zespołowych. Wydaje się jednak, że złoto będzie poza zasięgiem, bowiem Norwedzy prezentują się w Pjongczangu kapitalnie. Nieco inne zdanie na ten temat ma jednak mistrz olimpijski z Sapporo.
- Norwegowie są do pokonania. Dłuższe skoki muszą oddawać jednak pozostali Polacy, zwłaszcza Maciej Kot. Jeśli zakopiańczyk skoczy dwa razy tak jak w kwalifikacjach po 138 metrów, to złoto jest możliwe. Życzę naszym chłopakom w ogóle medalu, bo to będzie ważne w kontekście ich sportowej emerytury - zakończył.
Początek drużynowego konkursu olimpijskiego w Pjongczangu w poniedziałek o 13:30. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO Tak Koreańczycy świętują w Pjongczangu Księżycowy Nowy Rok. Tradycją i kulturą dzielą się z dziennikarzami