Kamil Stoch wygrał w sobotę w Pjongczangu konkurs olimpijski na dużej skoczni, zdobywając swój trzeci w karierze złoty medal na igrzyskach olimpijskich.
- Kamil Stoch zaczął pisać swoją historię. To dla mnie piękne i niesamowite, że mój przyjaciel osiąga takie sukcesy. Po konkursie na skoczni normalnej świat się nam nie zawalił. Nic się nie stało. Było blisko, ale nie udało się zdobyć medalu. Teraz Kamil go ma i to jest najważniejsze - podkreśla Stefan Hula.
- Byłem bardzo spokojny, jeśli chodzi o jego występ na dużej skoczni. Wiem, że na dużych skoczniach radzi sobie zdecydowanie lepiej niż na normalnych. One po prostu bardziej mu leżą - dodaje.
Stefan Hula w sobotnim konkursie zajął piętnaste miejsce. W rozmowie z dziennikarzami starał się szukać pozytywów.
- Generalnie patrząc na swoje wyniki w obu konkursach, mogę powiedzieć, że to dla mnie najlepsze igrzyska. To bardzo pozytywne. Wiem, że są rezerwy i to jest najważniejsze. Po pierwszej serii nie miałem nic do stracenia, bo byłem dwunasty. Dlatego w drugim skoku zaryzykowałem. I albo będzie bomba, albo nie. Liczyłem na lepsze wyniki, ale na dużej skoczni brakowało mi czegoś, żeby dalej odlecieć i dlatego zająłem piętnaste miejsce - wyjaśnił.
Hula liczy, że polscy skoczkowie nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa i z dobrej strony pokażą się w zaplanowanym na poniedziałek konkursie drużynowym. Jego zdaniem są w stanie nawiązać walkę z Norwegami i Niemcami.
- Szansa jest zawsze i nikt nam jej nie odbiera. Musimy robić swoje i oddawać swoje dobre skoki. Zobaczymy, jak to się poukłada - mówi.
Michał Bugno z Pjongczangu
ZOBACZ WIDEO Bronisław Stoch: Dobrze, że nie zwariowaliśmy z nerwów! Kamil genialnie to zniósł