Ostatnia taka sztafeta. Polskie biathlonistki marzą o sprawieniu sensacji w Pjongczangu

Newspix / Na zdjęciu: Weronika Nowakowska
Newspix / Na zdjęciu: Weronika Nowakowska

Od kilku lat przy okazji największych imprez sportowych głośno mówi się, że polskie biathlonistki stać na medal w drużynie. W czwartek Polki startują w sztafecie olimpijskiej w Pjongczangu. To ostatni tak ważny występ reprezentacji w tym składzie.

Ostatnia taka sztafeta

Weronika Nowakowska, Krystyna Guzik, Monika Hojnisz i Magdalena Gwizdoń od lat tworzą zespół, który daje nadzieje na medale w sztafetach mistrzostw świata, Pucharu Świata i igrzysk olimpijskich. Prawie wszystkie mają w dorobku indywidualne medale MŚ.

Krystyna Guzik zdobyła srebrny medal w biegu pościgowym MŚ w Czechach w 2013 roku. Monika Hojnisz na tej samej imprezie wywalczyła brązowy krążek w biegu masowym. Z kolei Weronika Nowakowska dwa lata później zdobyła dwa medale na MŚ w Kontiolahti - w biegu pościgowym sięgnęła po brąz, a sprint przyniósł jej srebrny medal.

Polki od lat startowały w tym składzie i od lat mówiło się, że mają szanse na medale. W praktyce nigdy jednak nie zajmowały lokat na podium Pucharu Świata w biegach sztafetowych. Taka sytuacja miała miejsce tylko raz w historii - podczas Pucharu Świata w Hochfilzen 21 grudnia 2008 roku. Stało się to jednak dzięki dyskwalifikacji Rosjanek za doping.

31-letnia Weronika Nowakowska zapowiedziała już, że po igrzyskach w Pjongczangu definitywnie kończy karierę. Na razie nie wiadomo, jakie decyzje podejmą 34-letnia Krystyna Guzik i 38-letnia Magdalena Gwizdoń.

Jedno jest pewne - czwartkowy start dla tej drużyny będzie ostatnią szansą na wywalczenie medalu. Później reprezentantki Polski mogą pobiec w tym składzie jeszcze raz, w połowie marca, ale stawką będą już tylko punkty Pucharu Świata.

Niewykorzystane szanse

Dużo na temat szans medalowych w sztafecie mówiło się przed igrzyskami w Soczi. Cały plan posypał się ze względu na fatalne strzelanie Krystyny Pałki (później zmieniła nazwisko na Guzik). Po zawodach nasza reprezentantka twierdziła, że ktoś mógł przestawić jej karabin, ale sprawa nigdy nie została wyjaśniona. Polska zajęła dopiero dziewiąte miejsce.

O kolejnej wielkiej szansie mówiło się rok później - przy okazji MŚ w Kontiolahti.

- Już od kilku lat czekamy aż w końcu ta sztafeta siądzie i wszystko wszystkim wyjdzie. Zazwyczaj było tak, że którejś z dziewczyn coś nie wychodziło i w efekcie nie zajmowaliśmy satysfakcjonującego miejsca. Oby tym razem było inaczej - mówi nam Tomasz Sikora, były mistrz świata i wicemistrz olimpijski w biathlonie.

Największe nadzieje polscy kibice wiązali wówczas ze startem Weroniki Nowakowskiej, która podczas tej samej imprezy zdobyła wcześniej dwa medale - srebro w sprincie i brąz w biegu pościgowym.

- Jeżeli każda z nas pokaże maksimum swoich możliwości, to wynik na pewno będzie bardzo satysfakcjonujący. Znamy się z dziewczynami jak łyse konie. Obserwuję je i sama też się od nich uczę. Każda z nich ma cechy, które podziwiam. Każdą z nich stać na wspaniały wynik. A skoro jest nas cztery "supermenki", to znaczy, że w sztafecie powinno być dobrze. Chciałabym po zawodach spotkać się z moimi babami w sytuacji, kiedy każda wie, że zrobiła super robotę. Jeżeli faktycznie każda będzie mogła tak o sobie powiedzieć, to myślę, że kibice również będą mieli dużo radości - podkreślała Weronika Nowakowska.

Dużo ostrożniej na temat szans medalowych wypowiadała się Krystyna Guzik.

- Nie chcę rozmawiać na temat sztafety, bo zawsze było za dużo trąbienia. Gołym okiem widać, że stać nas na dobry wynik. Tyle, że tak samo mówiło się wielokrotnie przed zawodami Pucharu Świata, czy przed igrzyskami olimpijskimi. A jednak zawsze działo się coś, przez co nie mogłyśmy wywalczyć medalu. Albo nawet zajmowałyśmy miejsce poza ósemką. Ciężko powiedzieć, jak będzie teraz. Sztafeta to jedna wielka loteria - mówiła.

Ostatecznie plany zdobycia medalu spełzły na niczym. Tym razem na strzelnicy zawiodła przede wszystkim Magdalena Gwizdoń. Polska zakończyła zawody na trzynastym miejscu.

ZOBACZ WIDEO: Maciej Kot: Bardzo chciałbym, żeby trener Horngacher został. Należy mu się wysoka podwyżka

Nowy trener, nowy sezon i nowe nadzieje

W kwietniu ubiegłego roku nowym trenerem polskiej kadry biathlonistek został 34-letni Norweg Tobias Torgersen, który zastąpił na tym stanowisku Adama Kołodziejczyka. Polskie biathlonistki były z tego bardzo zadowolone.

- W drużynie zawsze byłyśmy razem i zawsze byłyśmy dobrze zintegrowane. Nigdy nie było między nami złości czy niezdrowej rywalizacji. Owszem, w ubiegłych latach w kadrze nie było zbyt dobrej atmosfery, ale nie było to naszą winą. Zmiana trenera sprawiła, że znacznie się to poprawiło. Teraz jest całkiem inaczej. Zdecydowanie lepiej - mówiła niedawno Magdalena Gwizdoń w rozmowie z WP SportoweFakty.

W sezon olimpijski Polki wchodziły z wielkimi nadziejami. Do składu po macierzyńskiej przerwie na dobre wróciła Weronika Nowakowska, która - jak się okazało - szybko zaczęła osiągać najlepsze wyniki spośród polskich biathlonistek.

- Już nie pamiętam od ilu lat mówi się, że sztafeta to nadzieja na medal. Na poprzednich igrzyskach te nadzieje zostały pogrzebane. Już w Vancouver liczono na to, że mogą się pokazać, ale im nie wyszło. W Soczi na pierwszej zmianie Guzik miała problemy z karabinem, a już wtedy dziewczyny mogły powalczyć o medal. Teraz też na to liczymy - mówił tuż przed sezonem Tomasz Sikora w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Magdalena Gwizdoń poprawiła strzelanie, a to było kulą u nogi tej sztafety. Reszta dziewczyn jest bardzo równa i nawet w ubiegłym roku, gdy starty indywidualne nie były najlepsze, to w sztafecie wszystkie zawodniczki prezentowały się dobrze. Wiem że lata uciekają, ale w sztafecie mamy największą szansę na medal – oceniał.

Piąte miejsce w Ruhpolding

Jak wyglądały biegi sztafetowe w Pucharze Świata? W Hochfilzen Polki były czternaste, na początku stycznia zajęły ósme miejsce w Oberhofie, aż w końcu przyszedł start, który dał im wielkie nadzieje przed igrzyskami olimpijskimi - reprezentantki Polski zajęły piątą lokatę podczas zawodów PŚ w Ruhpolding.

- Bardzo się cieszę, że jeszcze przed igrzyskami pokazałyśmy, że stać nas na walkę z najlepszymi. Pokazałyśmy swoją moc. To duży dzień dla całej naszej ekipy. Teraz dziewczyny na pewno uwierzą, że mogą, że potrafią i że stać nas na super wyniki - również w sztafecie, która do tej pory nam nie wychodziła - mówiła rozemocjonowana Weronika Nowakowska w rozmowie z WP SportoweFakty.

31-letnia biathlonistka z wielkim optymizmem patrzyła na zbliżające się igrzyska w Pjongczangu.

- Mam nadzieję, że na igrzyskach wszystkie staniemy na wysokości zadania i wszyscy w Polsce będą się cieszyć z dobrego wyniku biathlonu. Jestem przekonana, że jeśli zaprezentujemy tam takie strzelanie jak dziś w Ruhpolding, to pozwoli nam to na zajęcie jeszcze lepszego miejsca niż tutaj. Chcę tylko podkreślić, że to jest zespół. Wszystkie wiemy, jak musimy biegać, żebyśmy mogły walczyć o najwyższe miejsca - zaznaczyła Weronika Nowakowska.

- Odkąd wróciłam do kadry cały czas powtarzam, że w kontekście igrzysk w Pjongczangu najbardziej wierzę w drużynę. Wierzę w mój zespół i wiem, na co stać dziewczyny. Bardzo się cieszę, że morale w zespole wzrosły, bo jest to wyścig drużynowy. Wierzę, że jesteśmy bardzo mocne i stać nas na fantastyczny wynik w Pjongczangu. Co nie znaczy, że musimy dmuchać balona - dodała.

W podobnym tonie wypowiadała się Monika Hojnisz, dla której był to najlepszy start w sezonie.

- Sztafeta to trochę zabójczy bieg. Gorszy niż indywidualny. Tu od początku trzeba iść na całość. Każda z nas cieszy się z tego piątego miejsca w sztafecie. To dla nas impuls i fajnie, że udało się tego dokonać jeszcze przed igrzyskami w Pjongczangu. Doda to nam motywacji, optymizmu i pewności siebie – mówiła.

W Pjongczangu nie idzie. Medal byłby sensacją

Zdobycie medalu olimpijskiego dla wielu sportowców jest zdecydowanie największym marzeniem. W przypadku biathlonu znaczy dużo więcej niż medale mistrzostw świata. Ma nieprawdopodobną siłę medialną.

- Widać to po Tomaszu Sikorze. Medal zdobył w 2006 roku, skończył już uprawiać biathlon, ale ciągle jest twarzą tego sportu. Niedawno powiedziałam mu wprost: "Tomek, cokolwiek byś w życiu nie robił, to my i tak ciągle będziemy cię wykorzystywali". To też brutalna prawda dla dziewczyn. Medal MŚ to niesamowity sukces, ale kogo by nie zapytać o skojarzenia z biathlonem, każdy podaje nazwisko Sikory. Choć i tak myślę, że ten jego srebrny medal nie został w pełni wykorzystany dla biathlonu - mówiła trzy lata temu w rozmowie z nami prezes Polskiego Związku Biatlonu Dagmara Gerasimuk.

Niestety, polskim biathlonistkom w Pjongczangu nie idzie. Ich wyniki pozostawiają wiele do życzenia. Jedyny dobry wynik to szóste miejsce Moniki Hojnisz w biegu masowym. O biathlonie w mediach dużo więcej mówiło się w kontekście filmiku Weroniki Nowakowskiej, która postanowiła nieparlamentarnymi słowami odpowiedzieć na internetowy hejt, za co później kilkakrotnie przepraszała.

W tych okolicznościach wywalczenie medalu w sztafecie byłoby nie lada sensacją.

- To są igrzyska, a te zawsze rządzą się swoimi prawami. Biathlon jest dyscypliną, w której do ostatniego strzelania i ostatniego biegania nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć. Zakładamy, że będzie dobrze. Jeżeli będziemy miały swój dzień, to powinno tak być - mówiła nam w styczniu Magdalena Gwizdoń.

Słabe wyniki w Pjongczangu nie przekreśliły nadziei naszych zawodniczek.

- W dalszym ciągu wraz z dziewczynami liczymy na sztafetę, ale tylko tak po cichu, bo zawsze kładziona jest presja. Nie jest nam łatwo, ale to nasz ostatni start i bardzo chcemy osiągnąć dobry wynik. Będziemy szczęśliwe, jak znajdziemy się w czołowej szóstce, a przeszczęśliwe, jeśli będzie podium - zapewnia Monika Hojnisz.

W sztafecie kobiet startują cztery zawodniczki, które pokonują po 6 km, wykonają dwie serie strzałów na strzelnicy - po jednej na stojąco i leżąco. Na każde pięć celów do wykorzystania mają osiem nabojów. Dopiero jeżeli mimo użycia wszystkich nabojów, na tarczy pozostają nietrafione krążki, za każdy z nich muszą przebiec rundę karną o długości 150 m.

Michał Bugno z Pjongczangu

Autor na Twitterze:
Źródło artykułu: